Wiara

Ojcze nasz…

Modlitwa „OJCZE NASZ”.

Najstarsza modlitwa chrześcijan.

Po raz pierwszy wypowiedziana ustami samego Boga-Człowieka, który polecił nam, swoim uczniom używać właśnie takich, starannie dobranych słów i określeń w stosunku do Ojca.

Wypraktykowana przez Jezusa.

Modlitwa najbardziej oklepana ze wszystkich, najmniej doceniana przez wielu. Często pomijana na rzecz modlitwy spontanicznej.

Pokorna i krótka. Doskonała, jak doskonały jest sam Bóg.

Streszczenie wszystkich innych modlitw, będąca kompendium idealnym. Odklepywana bezmyślnie, niezauważalnie, beznamiętnie.

Gdyby odmawiać codziennie tylko Modlitwę Pańską z uwagą, szacunkiem godnym Słowu Bożemu, nie potrzebowalibyśmy niczego więcej.

Przyjrzyjmy się jej. Początek to adres, jak na kopercie, gdzie ma iść moja modlitwa. Do Kogo się zwracam:

„OJCZE NASZ, KTÓRYŚ JEST W NIEBIE”.

Nie zwracam się do diabła, proroków, świętych, nawet nie do Maryi, tylko do Ojca, który mnie stworzył.

Po tych słowach następuje akt uwielbienia, należny Bogu Najwyższemu : „ŚWIĘĆ SIĘ IMIĘ TWOJE”.

To moja deklaracja, że dla mnie tylko On jest święty i godne chwały jest Jego Imię. Deklaracja, że przestrzegam Przykazania Bożego i pragnę sławić Imię mojego Stworzyciela myślą, słowem i czynem.

Po uwielbieniu następuje prośba: „PRZYJDŹ KRÓLESTWO TWOJE”. Królestwo, na które czekam, które jest końcem mojej ziemskiej podróży. Królestwo, o którym marzę, bo tam jest mój docelowy dom. Te słowa, to poczucie tęsknoty za Ojczyzną i panowaniem Boga sprawiedliwego, miłosiernego i kochającego. Królestwo, którego nie mogę się doczekać.

„BĄDŹ WOLA TWOJA JAKO W NIEBIE, TAK I NA ZIEMI.” To bardzo ważny moment. To kolejna moja deklaracja, aby nie moja wola ale Wola Boga spełniała się wszędzie. W każdym miejscu, które jest Jego dziełem. Wola Boża jest czymś doskonałym, czymś, co uszczęśliwia, oczyszcza i uświęca. Niech nie moja ludzka wola ma znaczenie w moim życiu, moje chciejstwo i moje pomysły na życie, ale Jego doskonały plan, który buduje mnie minuta po minucie, cegiełka po cegiełce. Ta budowla jest trwała i nieprzemijająca, w przeciwieństwie do mojej, co chwilę popadającej w ruinę.

„CHLEBA NASZEGO POWSZEDNIEGO DAJ NAM DZISIAJ” – pokorna prośba o opiekę. Chleb to nie tylko pokarm. Chleb to łaska, to zbiór wszystkiego, czego nam potrzeba do prawidłowego fizycznego, psychicznego i duchowego funkcjonowania TERAZ, dzisiaj. Nie wczoraj, nie jutro, za tydzień, na starość, ale w tym momencie.

Daj mi chleba powszedniego, bo właśnie wchodzę na egzamin. Daj mi chleba powszedniego, bo idę z podaniem o pracę. Daj mi chleba, bo muszę pogodzić się z teściową, mężem, kolegą z pracy. Daj mi chleba, bo jestem chora, głodna, nieporadna, bo leżę bezsilna pod ciężarem moich upadków i grzechów. Nie podniosę się sama.

Chleb powszedni – na każdy dzień nowy, na każdy dzień inny. Nie na przyszłość, ale na teraz.

Chlebem powszednim jest także Chleb Eucharystyczny – daj mi Panie Ciało Twoje, bo bez tego pokarmu nie będę mieć życia w sobie.

„I ODPUŚĆ NAM NASZE WINY…” – Tylko Ty Boże masz moc je odpuścić. Bez Twojej łaski i przebaczenia jestem pogrążona w bagnie grzechu, który się rozrasta, który dotyka moich bliskich, który infekuje każdą komórkę ciała i duszy. Ty i Twoje przebaczenie jest jedynym lekarstwem na moje zdrowie i dalsze życie.

Następnie dodajemy ważną deklarację: „…JAKO I MY ODPUSZCZAMY NASZYM WINOWAJCOM”. Jeśli chcę, aby Bóg mi przebaczył, muszę, uzbrojona w Jego łaskę, przebaczać ludziom, którzy wobec mnie zawinili, dopuścili się zdrady, wyrządzili mi krzywdę czynem, słowem i złą intencją. Winowajcom, którzy złamali życie, podeptali dobre imię, godność i skazali na ostracyzm i wyalienowanie ze strony innych ludzi musimy także wybaczyć.

Nie tak prosto? Coś o tym wiem. To decyzja woli, postanowienie, że: oto wybaczam. To nie łzawa emocja, która szarpie serce. To twarda decyzja. A emocja kiedyś się wyciszy. Uwierz, nie podsycana stale przez ciebie, ucichnie i będziesz mieć okazję, by myśleć rozsądnie. Jezus też przebaczył nam to, że musiał za nasze grzechy cierpieć i umrzeć na krzyżu.

Co dalej? „I NIE WÓDŹ NAS NA POKUSZENIE, ALE NAS ZBAW ODE ZŁEGO”. Bardzo mocna sprawa, bardzo istotna prośba. Pokusa – źródło moich kłopotów, zalążek upadku.

Odganiaj ode mnie zakusy złych duchów, nie dopuszczaj, bym upadła pod siłą pokusy i pogrążyła się w grzechu. Zachowaj moją łaskę uświęcającą, która jest gwarantem jedności z Tobą. Twoją Mocą niech przepadnie na samo dno piekieł diabelstwo, które mnie nęci i pobudza do złego. W imię Twoje wyrzekam się wszelkich pokus, a nawet najmniejszego ich cienia, aby grzech mnie nie opanował. Tylko Ty jesteś władny oczyścić moją drogę i usunąć mi kamienie spod nóg.

Nie chodzi mi o przeciwności losu, choroby, doświadczenia. Kamienie i kłody to pokusy i szatańskie podszepty Złych istot, które inteligencją, siłą przewyższają mnie nieskończenie, a których jedynym pragnieniem jest, by mnie unicestwić i odłączyć od Ojca”. Odwracam od nich swoją twarz.

„AMEN”. Niech to się mi dzisiaj stanie o co Cię proszę, Ojcze.

Obraz PexelsPixabay

O autorze

Krystyna Łobos

Żona, matka dwóch synów i córki. Z wykształcenia filolog i piarowiec. Rzecznik Orszaku Trzech Króli w Rzeszowie. Perfekcjonistka na odwyku. Woli pisać niż mówić. Lubi włóczyć się po górach, słuchać ludzi, czytać powieści fantasy oraz dobre komiksy. Uwielbia rodzinne seanse filmowe i długie rozmowy z mężem.
Na Facebooku prowadzi stronę Siemamama

Leave a Reply

%d bloggers like this: