Pigułka wczesnoporonna właśnie trafiła do aptek, gdzie każdy, także nastolatki mogą ją nabyć bez recepty. Chyba czegoś nie rozumiem. Z jednej strony mamy zapaść demograficzną i wprowadzane są z wielkimi bólami rozwiązania typu Karta Dużej Rodziny oraz progresywne ulgi podatkowe, które przynajmniej z założenia mają wspierać dzietność i zachęcać Polaków do posiadania dużych rodzin.
Z drugiej strony Polska dobrowolnie zgodziła się na sprzedaż bez recepty tzw. pigułki „po”, czyli mającej na celu ograniczenie tzw. niechcianych ciąż oraz powodującej zabijanie nienarodzonych dzieci, tych które zostały już poczęte przed zażyciem pigułki.
Pigułka sprzedawana bez recepty groźna być nie może, prawda? (Wiecie, że zwykła sól fizjologiczna w większych opakowaniach jest dostępna tylko na receptę?) I każda nastolatka bez problemu ją dostanie. O tym jakie ma skutki dowie się może za lat naście przy problemach z zajściem w ciążę albo gdy zda sobie sprawę, że być może unicestwiła swoje dziecko.
Gdzie tu logika? Gdzie sens?
Jak wiadomo promocja rozwiązłego stylu życia (bo czym innym jest promowanie antykoncepcji „po”?) powoduje: obniżenie wieku inicjacji seksualnej, wzrost liczby młodzieży aktywnej seksualnie, wzrost ciąż wśród nastolatek oraz dokonywanych aborcji. To tak na przykładzie Wielkiej Brytanii upowszechniającej tzw. edukację seksualną typu B, w oderwaniu od godności osoby ludzkiej, a skupiającej się na prawach reprodukcyjnych i dostępności antykoncepcji jako wyrazu odpowiedzialnego rodzicielstwa.
Uczy się w ten sposób młodych ludzi, że dziecko może być zagrożeniem dla samorealizacji, a nawet dla egzystencji, a jego narodziny to tragedia i dramat. Producenci takich specyfików (bo to żaden lek) zacierają ręce…
Jako, że w mediach aż huczy, że to nie jest tabletka poronna, to zadałam sobie trud i porównałam polską i angielską wersję ulotki dla pacjenta.
I ciekawa sprawa.
Na polskiej ulotce:
Uważa się, że lek działa poprzez zatrzymanie uwalniania komórki jajowej przez jajniki.
I koniec. Czyli teoretycznie wszystko w porządku, nie ma owulacji, nie ma ciąży, nie ma działania poronnego. Natomiast w języku angielskim działanie pigułki jest dużo szerzej opisane – m.in jako (tłumaczenie i podkreślenie moje):
– zagęszczanie śluzu szyjkowego (increases the thickness of the natural mucus at the neck of the womb)
– zmniejszanie grubości endometrum (wyściółki macicy), co powoduje, że nie jest ona przygotowana na zagnieżdżenie zapłodnionej komórki jajowej (tzn. zarodka – uwaga moja) (alter the lining of the womb, preventing it from being prepared for a fertilised egg).
I perełka z ulotki: Zmniejszenie grubości endometrium, oznacza, że jeśli nastąpiła owulacja i komórka jajowa została zapłodniona, nie może się ona zagnieździć w macicy i w ten sposób zapobiega się ciąży (!).
(is also thought to alter the lining of the womb, preventing it from being prepared for a fertilised egg. This means that if an egg is released from the ovaries and is fertilised, it cannot implant into the womb and therefore pregnancy is avoided).
Skoro do zapłodnienia doszło to ciąża już jest, niezależnie czy zarodek się zagnieździł czy nie. Czemu tych informacji nie ma w polskich ulotkach?Według koleżanki farmaceutki wcześniej były…
Wszyscy trąbią, że nie są to tabletki poronne, a w ulotce angielskiej stoi jak byk, że są. Czy naprawdę Polska musi czerpać z najgorszych możliwych wzorców? Czy ktoś się zastanowił nad długofalowymi skutkami zażywania takich tabletek? Przecież wiadomo, że rozwalony układ hormonalny nie może pracować normalnie i może nie być zdolny za te ileś lat do przyjęcia już tego wyczekanego i pożądanego i nad wyraz odpowiedzialnie poczętego dziecka.
Znieczulanie i łamanie sumień trwa. Niektórzy pewnie nazwą to postępem. Co byśmy pomyśleli gdyby 10-15 lat temu ktoś nam powiedział, że bez recepty będą pigułki wczesnoporonne? Szok? Niedowierzanie? To pomyślmy teraz jak nas znieczulą za kolejne 15 lat…. i co za normę będą uważały nasze dzieci…
Polecam lekturę analizy prawnej tej sytuacji, która wydaje się być sprzeczna z naszą Konstytucją (analizę przygotował Ordo Iuris) oraz stanowiska ekspertów z zespołu bioetycznego Episkopatu.
Analiza Ordo Iuris
Stanowisko Episkopatu
Foto: Foter / Public domain
Antykoncepcyjna, nie poronna. Pigułki o działaniu poronnym są w Polsce zakazane.
Za czesto chodzisz do kosciola