W związku z najnowszymi doniesieniami prasowymi na temat heroicznych wysiłków społeczeństwa czynionych w kierunku kulturalnego wypoczynku, a które to wysiłki są torpedowane przez hordy rodzin z wrzeszczącymi bachorami, Mama umieszcza swoją poetycką parafrazę znanego szlagieru sprzed lat.
Hm, hm.
Między nami, po ulicy
Pojedynczo i grupkami
Z dzieciakami
I z torbami, z plecakami
I z wózkami, z rowerkami
Itede, itepe
Itede
Patologia, nic innego,
Ledwo starcza do pierwszego,
Zarobieni bachorami
Nie wpadają na pastrami,
I nie dla nich latte soja
Ani Breughel, ani Goya
Itede, itepe,
Itede
Dzieci mają obszarpane,
W sekendhendach ubierane,
I nie znają komputerów
I tabletów
I bajerów,
Itede, itepe,
Itede
Taty łyse, mamy grube,
Siedzą w garach zamiast w pubie,
Jak zakupy to w dyskoncie,
Jak wakacje to na łące
Itede, itepe,
Itede
Życie mają brudnoszare,
Wymęczeni, rozżaleni,
I nie dla nich są romanse,
Te bukiety i awanse,
Itede, itepe,
Itede
Przesiadują wciąż w kościele,
I w tygodniu i w niedzielę,
Formatują swoje dzieci
Tak jak ksiądz im to polecił,
Itede, itepe,
Itede
Mnożą się wciąż jak króliki,
To jest popęd jakiś dziki,
Są od dawna już sposoby,
Żeby robić i nie zrobić…
Itede, itepe,
Itede
Więc dlaczego są szczęśliwi,
Uśmiechnięci,
Wniebowzięci,
Czemu życie wciąż ich kręci,
A mnie nie
A mnie nie
Itede
Obraz David Mark z Pixabay
Leave a Reply