Siedem tygodni temu zapytałam o to pierwszy raz. Nie spodziewałam się, że dostanę jakąkolwiek odpowiedź, zresztą nie chodziło mi o to, żeby się dowiadywać. Bardziej – żeby może ktoś, kto przeczyta, postawił sobie sam to pytanie.
Teraz, kiedy „więcej wolno” – pytanie powraca, bo widzę, jak bardzo było zasadne.
Kiedy „pozwolono” gromadzić się w kościołach, najpierw 1 osoba na 15m2, a teraz – na 10m2– wydawało się, że nasze kościoły powinny być, w tych wyznaczonych granicach, zapełnione. I co? Nie wiem, jak jest gdzie indziej. Ale tu, gdzie wiem – połowa miejsc zajęta. Albo i mniej. A przecież już można…
Powiedz: wrócisz?
Czy nie będziesz się zastanawiać, jaki jest sens chodzić na mszę w kościele, skoro tyle osób nie chodzi, a dobrze im się żyje? Czy nie będziesz szukać znowu wymówki, bo przecież nikt jeszcze nie powiedział, że epidemia się skończyła, więc lepiej nie chodzić do kościoła?
Modlitwa nie jest konieczna do życia, powiesz. Modlić się można w domu i nawet komunię w duchowy sposób można przyjąć. Można.
Ale nikt mnie nie przekona, że to jest to samo.
Bardzo mi się spodobało zdanie ks. bp. Kawy, który stwierdził, że trafił się nam bardzo pobożny wirus, który chodzi do kościoła a omija supermarkety. A przecież nic nie stało nie przeszkodzie, żeby tak, jak staliśmy w kolejce przed sklepem, żeby wejść do środka, tak samo uczestniczyć w mszy świętej na zewnątrz i przyjąć Komunię Świętą choćby w progu kościoła…
Powiedz: wrócisz?
Czy ciągle jednak jesteśmy mentalnie potomkami Rzymian, którzy woleli igrzyska zamiast chleba?…
fot. pixabay
Leave a Reply