Wiara

Przepis na ateistę

Człowiek psuje się małymi kroczkami…

Podać Wam przepis na „ateistę”? Najpierw chodzi do Kościoła z komórką, na Mszy średnio uważa, stoi z tyłu albo na dziedzińcu, potem coraz rzadziej przystępuje do spowiedzi. Wypisuje się z lekcji religii, bo nudna, a praktyki tradycyjne rodziców są niepotrzebnym balastem. Zaczyna żyć tak, jakby Boga nie było, a wszystkie przykazania go nie dotyczyły. Po pewnym czasie chodzi na ostatnią Msze świętą i opuszcza ją w połowie. Kolejny etap to chodzenie w niedziele do Kościoła w kratkę, a następnie tylko w duże święta. Od oka, żeby rodzina się odczepiła. W końcowym etapie trzeba tylko wymyślić sobie dobry powód, żeby Kościół okrzyknąć instytucją i siedliskiem zła oraz zepsucia, bo gdzieś ktoś złapał jakiegoś pedofila i …. ateista gotowy…

Wiarę człowieka niszczy grzech, od którego się nie odcinany, który akceptujemy, którego nie żałujemy. Wiara, stojąca w opozycji do grzesznego życia zaczyna być ciężarem i dysonansem, a przecież ma być fajnie, przyjemnie, harmonijnie i łatwo. Długotrwałe życie w grzechu, uzależnieniu, uporczywa niechęć porzucenia pewnych praktyk, które stoją w sprzeczności z nauczaniem Kościoła zawsze kończą się w ten sam sposób. Mają ten sam scenariusz. Za każdym razem, od Adama i Ewy począwszy, szatan pokazuje ludziom, że w życiu wszystko jest dla nas dobre, można sięgnąć po każde zakazane „jabłko”, następnie, gdy już widzimy, że tkwimy w bagnie, wbija nam do głowy, że nie ma już wyjścia z tej sytuacji. Wmawia nam, że jesteśmy zgubieni.

Na plebanię przyszedł sympatyczny młody człowiek – Dzień dobry! – Szczęść Boże, czym mogę służyć? – Proszę pana, przyniosłem panu akt apostazji, bo tu byłem chrzczony. Niech pan odeśle go do kurii. Tu niech mi pan potwierdzi, że pan przyjął. Nie pomogły tłumaczenia i przemawianie do rozsądku. Nie pomogły prośby o ponowne przemyślenie. Pozostał smutek proboszcza – osoby, która jest bezsilna i nie potrafi zmienic decyzji młodego człowieka. Pozostała serdeczna modlitwa za tego miłego młodzieńca. Wierzę, że kiedyś Miłosierny się nią posłuży dla dobra pogubionej duszy.

Foto: Daniel Hannah z Pixabay 

O autorze

Krystyna Łobos

Żona, matka dwóch synów i córki. Z wykształcenia filolog i piarowiec. Rzecznik Orszaku Trzech Króli w Rzeszowie. Perfekcjonistka na odwyku. Woli pisać niż mówić. Lubi włóczyć się po górach, słuchać ludzi, czytać powieści fantasy oraz dobre komiksy. Uwielbia rodzinne seanse filmowe i długie rozmowy z mężem.
Na Facebooku prowadzi stronę Siemamama

3 komentarze

  • Oczywiście, ateista to grzesznik, wygodniej mu nie wierzyć. Tępy i bez własnego rozumu. Jak ja kocham tą katolicką miłość.
    W moim wypadku – wątpliwości ktorych do tej pory nikt nie rozwiał. Nikt nie umie wytłumaczyć sprzeczności w doktrynie katolickiej. Nie mówiąc o andronach w Biblii.
    Każda próba uzyskania odpowiedzi – wrzask, straszenie piekłem itp. Nawet dziecko widziało że księza zachowują się jak oszuści. Bo reakcja typowa dla oszusta.
    Potem – lektury, też filozofów (bład młodości) i przede wszystkim ksiązki naukowe. Co utwierdziło mnie w przekonaniu że ta religia to ściema. Wiare straciłam w wieku 16 lat, tak na dobre, do tego czasu i tak czułam że jestem okłamywana. Mam swoje lata i zdania nie zmieniłam. Tym bardziej że dalej nikt nie umie wytłumaczyć sprzezcności. A jest tego od groma. Nawet jakiegoś bibliste pokonałam, chciał mi wmówić nieprawde.

  • Felieton na pewno przedstawia punkt widzenia rzymskiego – katolika tylko tak jakoś ma mało wspólnego z chrześcijaństwem.

  • Mam lepszy. Dziecko nie chce chodzić do kościoła. Zabierasz mu kieszonkowe . Zabraniasz pójść na urodziny koleżanki jeśli nie pójdzie do spowiedzi. Krzyczysz złościsz się. Albo jeszcze ciagasz na jakieś oazy itp.Z początku marudzi i się buntuje . A potem przestaje. Cieszysz się że w końcu ci się udało osiągnąć swoje. Ale poczekaj. Poczekaj do czasu aż ustanie władza rodzicielska i nie będziesz mieć już narzędzi przymusu. No i gratulacje. Wyhodowales ateiste. I jeszcze popsules relacje

Leave a Reply

%d bloggers like this: