Pierwsze skojarzenie ze słowem „survival”? W moim przypadku to pan w ubraniu maskującym, próbujący rozpalić ognisko bez zapałek. No i apokalipsa zombie. Ale bądźmy szczerzy, atak żywych trupów raczej nam nie grozi, a większość z nas nigdy nie znajdzie się też w sytuacji tak ekstremalnej, żeby korzystać z technik przetrwania w dziczy. Mimo to spoglądanie na tak zwanych „prepersów” jak na bandę oszołomów – bo przecież „takie rzeczy” dzieją się tylko w filmach, a poza tym od czego są służby państwowe – nie jest bynajmniej szczytem zdrowego rozsądku. Nowoczesny survival to coś, czego powinni uczyć w szkołach. I uczą – w Japonii już przedszkolaki przechodzą szkolenia z tego, jak zachować się w przypadku trzęsienia ziemi, a i w naszych szkołach zdarzają się szkolenia np. antyterrorystyczne, choć częściej dla nauczycieli niż dla młodzieży. A szkoda, bo w chwilach niebezpieczeństwa lub po prostu trudnych czasach wiedza może uratować życie.
Najprościej rzecz ujmując, survival to przygotowanie na trudne czasy. I nie chodzi o to, żeby kogokolwiek straszyć, wyolbrzymiać zagrożenia albo „bawić się w bieganie po lesie”. Sytuacje potencjalnie niebezpieczne lub utrudniające życie wcale nie zdarzają się tak rzadko. Żyjemy co prawda w dość szczęśliwie położonym obszarze, bo nie zdarzają się u nas trzęsienia ziemi, wybuchy wulkanów, tsunami czy niszczycielskie tornada. Ale, choć może to być zaskakująca informacja, Polska leży w obszarze tzw. europejskiej alei tornad. A tegoroczne lato ma podobno należeć do wyjątkowo burzowych, co zresztą już od kilku tygodni możemy obserwować. W naszym klimacie też mamy więc swoje katastrofy naturalne – gwałtowne burze, ulewy, powodzie, trąby powietrzne, pożary, susze. To wystarczy, aby spowodować dłuższe przerwy w dostawie prądu czy konieczność natychmiastowej ewakuacji, jak miało to miejsce choćby w Gdańsku, gdzie 16 lipca po ulewie ewakuowano mieszkańców jednego z wieżowców. Na takie sytuacje można się przygotować właśnie dzięki zastosowaniu zasad survivalu.
Nietrudno też zauważyć, że czasy w ciągu kilku ostatnich lat zrobiły się dość niebezpieczne. Zamachy terrorystyczne i konflikty zbrojne to zdecydowanie trudniejsze sytuacje, ale wiedza o tym, jak się zachować może zaważyć na życiu naszym i naszych bliskich. Oczywiście w tak ekstremalnych okolicznościach o przeżyciu może decydować po prostu przypadek, ale umiejętność opanowania się, zachowania zimnej krwi i zdolności racjonalnego myślenia jest na wagę złota. Jeśli tylko będziemy w stanie cokolwiek zrobić, to warto wiedzieć co.
Od czego zacząć?
1. Zapasy. Najprostsze sytuacje to te, które po prostu unieruchomią nas w domu i odetną od cywilizacji, czyli burze, ulewy i inne kataklizmy, które mogą spowodować np. przerwy w dostawie prądu. Do ich przetrwania potrzebujemy zapasów jedzenia dla całej rodziny oraz kilku niezbędnych sprzętów, które sprawią, że jakość naszego codziennego życia nie ulegnie gwałtownemu załamaniu.
2. Zestawy ucieczkowe i plany ewakuacyjne. Na sytuacje, które będą wymagały szybkiego opuszczenia domu, także można się przygotować. O naszym bezpieczeństwie mogą decydować minuty czy sekundy, nie będzie więc czasu na pakowanie.
3. Życie z dala od cywilizacji. Techniki oczyszczania wody, rozpalania ognia czy gotowania z tego, co znajdziemy w lesie, to już nie rzeczy, które przydadzą się codziennie. Ale warto je poznać, bo przydać mogą się nie tylko po apokalipsie zombie, ale choćby w przypadku prozaicznego zgubienia w lesie.
4. Zachowanie w sytuacjach kryzysowych. Zamachy terrorystyczne, napady, katastrofy. Jakie zachowania mogą uratować nam życie?
5. Wiedza. Jeśli chcesz być przygotowanym na czarną godzinę, to po prostu ucz się. Najlepiej w praktyce, ale teoria też się przyda.
Photo: The U.S. Army via Foter.com / CC BY
Leave a Reply