Wychowanie

Ten skostniały pacierz

Przeczytałam ostatnio tu, na odwiedzanym przeze mnie i zaprzyjaźnionym portalu wpis o pacierzu. Rodzic uzasadnia i przekonuje w nim, że pacierz sam w sobie to skostniały przeżytek, że warto porzucić go wbrew zachętom księdza katechety i otworzyć się na modlitwę spontaniczną połączoną z czytaniem Słowa Bożego codziennie.

Pacierz to modlitwa codzienna zawierająca Modlitwę Pańską – „Ojcze nasz”, Pozdrowienie Anielskie -„Zdrowaś Maryjo” oraz „Skład Apostolski” czyli „Wierzę w Boga…”.

Są to podstawy, które – odmawiane z pełną świadomością, porządkują w głowie i systematyzują naszą wiarę. Jeśli tego zabraknie i zostanie wyparte przez jedynie modlitwę spontaniczną, z czasem ulegnie zapomnieniu, albo laicyzując się z wiekiem stracimy sprzed oczu FUNDAMENT na którym stoimy.

Sam Skład Apostolski jest najstarszym wyznaniem wiary. „O jego powstaniu zadecydowały dwa czynniki: udzielanie chrztu dorosłym i konieczność przeciwstawienia się herezjom, czyli niewłaściwym próbom interpretowania Objawienia oraz niezgodnego z wiarą Kościoła rozumienia prawd wiary. Symbol wiary stanowi więc kryterium prawowierności głoszonej nauki.

Kto go ułożył? Jego początki sięgają czasów apostolskich i zawierają naukę Apostołów. Obecna forma wykształciła się na początku III w. Już w IV w. przekazywano tradycję, przypisującą jego ułożenie Apostołom, gdy rozchodzili się z Jerozolimy na krańce świata. Skład Apostolski słusznie jest uważany za wierne streszczenie wiary Apostołów. Jego wielki autorytet wynika z faktu, że »jest on symbolem, którego strzeże Kościół rzymski, gdzie miał siedzibę Piotr, pierwszy z Apostołów, i dokąd przyniósł wyrażenie wspólnej wiary«” (KKK 194). Skład Apostolski stanowi „najstarszy katechizm rzymski” (KKK 196)”. (bp Roman Marcinkowski)

Co do Modlitwy Pańskiej: Jezus nie przyszedł strzępić języka, ucząc nas DOSKONAŁEJ modlitwy, by ją sobie pomijać i odmawiać raz na „ruski rok”. Mamy tą modlitwą żyć, mamy ją rozumieć.

Ucząc dzieci pacierza, uświadamiamy je jakimi modlitwami się modlą – nie poprzez odklepywanie, ale poprzez rozważanie tej modlitwy. Jest to deklaracja: 1. W co wierzymy, 2. Modlimy się słowami Jezusa, 3. Chwalimy Matkę Boga i uciekamy się do Niej.

Nie wiemy jak się potoczą losy naszych dzieci. Może stracą Boga sprzed oczu, może odejdą bardzo daleko od wiary, ale czytałam sporo świadectw ludzi, którzy pogubieni w wielkiej rozpaczy sięgali do modlitw, których NAUCZYLI ICH RODZICE lub ksiądz katecheta. Czasem pamiętali tylko „Zdrowaś Mario”. Ale pamiętali! I te słowa były ich „łódką ratunkową”.

Na myśl o protestantyzacji praktyk katolickich trochę ogarnia mnie niepokój. Boję się tego, że konkret ulegnie rozmyciu, że modlitwy powtarzane przez wieki przestaną być naszym fundamentem, że zamiast pobożnie klęczeć przed Panem w uniżeniu, będziemy przyjmować postawę koślawo-leżąco-siedząco-nijaką. Bo „Bóg patrzy na serce a nie na ciało”.

Zdrowym podejściem do modlitwy, do uczenia dzieci rozmowy z Bogiem jest połączenie pacierza, (który jest również formą uwielbienia) z krótkim rachunkiem sumienia: co dziś się udało, za co dziś mogę podziękować Bogu, za jakie uczynki i myśli powinienem się wstydzić, przeprosić Boga i bliźnich, i na koniec: o co pragnę poprosić (nie tylko we własnej sprawie, ale także starać się nauczyć dzieci modlić za innych). Krótki, codzienny rachunek sumienia jest ważnym podsumowaniem dnia i przygotowaniem do dnia następnego.

Wspaniałą i niezwykle potrzebną rzeczą jest czytanie i krótkie rozważanie fragmentu Pisma św. (np. Ewangelia z dnia bieżącego). Słowo Boże jest święte i uświęca nas nie tylko pogłębiając wiarę. Nawet samo słuchanie, czy czytanie jest swoistym błogosławieństwem, które na nas spływa.

Nie krytykuję spontanicznego podejścia do relacji z Bogiem. Spontaniczna relacja z Bogiem, Maryją, świętymi prowadzi do zażyłości. Spontaniczne jest zauważanie NA BIEŻĄCO działania Boga, Maryi i świętych w swoim życiu. Uwielbianie Go za to, bądź wzywanie w trudnym momencie Jego interwencji w KAŻDEJ CHWILI dnia. W końcu, od momentu chrztu św. chodzimy „zanurzeni” w Bogu poprzez obecność Ducha św. Warto ciągle o tym pamiętać.

O autorze

Krystyna Łobos

Żona, matka dwóch synów i córki. Z wykształcenia filolog i piarowiec. Rzecznik Orszaku Trzech Króli w Rzeszowie. Perfekcjonistka na odwyku. Woli pisać niż mówić. Lubi włóczyć się po górach, słuchać ludzi, czytać powieści fantasy oraz dobre komiksy. Uwielbia rodzinne seanse filmowe i długie rozmowy z mężem.
Na Facebooku prowadzi stronę Siemamama

Leave a Reply

%d bloggers like this: