Kultura i sztuka

Twoje/moje córki krowy

„O, wasze koleżanki”

Z zamierzenia miało być niedzielne odmóżdżanie. Z oglądania wyszło, że prosty i nieskończony, niegrzeczny i przewrotny – jakby Kinga Dębska odrobiła lekcje z Szekspira Williama i Twardowskiego Jana. Tragikomedia, którą po dwudziestu minutach głośno zakończyła oglądać para w rzędzie przed nami. Ale niektórzy mają tak. I jeśli spojrzeć na tourne filmu po świecie, zdaje się, że jest to pewna część ludzkości.

„Co ja teraz bez rodziców zrobię?”

Temat także nieunikniony – odpowiedzialność. Życie swoim rytmem i tak każdego doprowadzi do punktu, w którym trzeba zmierzyć się z odchodzeniem rodziców. Z realiów wychodzi, że połowa nie wyobraża sobie tego, a druga połowa nie może się doczekać ich śmierci, a potem też nie może sobie tego wyobrazić. Z filmu wychodzi trzecia prawda (nienamolnie zgodna z Ewangelią): żyć razem jak się tylko da. Zaryzykowałbym tu, iż o to właśnie chodziło Jezusowi, gdy opowiadał przypowieść o marnotrawnych synach i Miłosiernym Ojcu. Tu, co prawda wszyscy są marnotrawni, lecz trudno się dziwić – każdy odpada w porównywaniu się z Bogiem.

„To idiotki, proszę pana, nie ma o czym gadać.”

Relacje tzw. „zimnego chowu” – Tadeusz i Elżbieta Makowscy ustawili dziewczynom dom z silnym ojcem i cichą matką (klasyka). Czy rzeczywiście wynika z tego, że to jest fabryka wychowywania rasowych nauczycielek (Gabriela Muskała) i twardych, chłodnych, wiecznie zakochanych w tatusiu (Agata Kulesza)? Nie wiem, coś jednak jest na rzeczy. Idiotkami do końca wcale nie są. Jeśli bowiem trzymać się tego kulawego porównania do przypowieści, to w chwili marnowania życia przez rodziców (wylew mamy, glejak taty) krowy-idiotki stają się miłosiernymi córkami / matkami. W pewnym stopniu. Niechętnie staje się w pierwszym rzędzie właśnie wtedy, gdy życie pcha się na człowieka. A jednak…

„Dlaczego pani się śmieje? Pani ma depresję.”

Życiowość filmu, chyba to najbardziej urzeka. Trochę do pomyślenia, trochę do śmiechu. Nieco wulgarnie (choć tłumaczy to przypadek schorzenia ojca (Marian Dziędziel) – glejak płata czołowego powoduje bezwiedne przeklinanie) i przewrotnie odkrywamy jedną z cech charakterystycznych pokoleń początku XXI w. – zapędzeni, inteligentni, z dobrze wpracowanymi maskami ludzi: twardych, empatycznych, wycofanych, wygodnych, etc. – bliskich oddalonych, tęskniących za człowieczeństwem. Stąd forma filmu uczciwego niedopowiedzenia zdaje się najszczęśliwszym rozwiązaniem.

Na koniec dylemat, którym cytatem zakończyć? „Kto by z tobą wytrzymał?” czy „Trzeba myśleć!”? Proszę sobie wybrać.

___

„Moje córki krowy” (2015) reż. Kinga Dębska, muz. Bartosz Chajdecki, zdjęcia Andrzej Wojciechowski

O autorze

ks. Grzegorz Stachura

Urodzony w rocznicę ślubu dobrych ludzi; poetycko: „płaskowyż cienia” 1998; „błękit zzieleniały” 2008; „niedożegnani” 2012; teologicznie: wspólnie z ks. Adamem Wilczyńskim „Przypatrzcie się Królowi” 2006; „Ojcze nasz. Rekolekcje” 2015; rozważania do Nocnej Drogi Krzyżowej z Kielc na Święty Krzyż 6.3.2015; w 2013 otrzymał nagrodę im. Ks. J. Pasierba.

Leave a Reply

%d bloggers like this: