Bóg nie stworzył człowieka do samotności. Powołał go do życia w społeczności, w obrębie bardzo konkretnych powiązań, relacji i zależności. Dostrzegamy to od samego początku historii zbawienia ukazanej na kartach Pisma Świętego. I mimo że Biblia bardzo mocno wskazuje na ważność trwania we wspólnocie, to jednak nie brakuje w niej osób, które mocno przygniatane były poczuciem samotności.
Hagar patronką odrzuconych
Zacznę od Hagar, niewolnicy Abrahama. Jego żona Sara słyszy, że ma być matką licznego potomstwa. I po ludzku można zrozumieć jej wątpliwości, bo jest już starą kobietą. A ówczesne zwyczaje pozwalały na „matkę zastępczą”. Sara proponuje więc mężowi, aby zbliżył się do służącej, a po narodzinach ona uzna dziecko za swoje. Poczciwy mąż godzi się na te plany. Ale kiedy dzieciątko się poczyna, Sara wpada w złość, jest zazdrosna i wyrzuca ciężarną dziewczynę z domu (por. Rdz 16, 6-7). Co czuje młoda niewolnica? Samotność i strach. Poniżona i wzgardzona, udaje się na miejsce nieprzyjazne dla ciężarnej kobiety. Z poczuciem wielkiego bólu w sercu idzie po rozgrzanym piasku, obawiając się osłabnięcia, ataku dzikich zwierząt, napaści złych ludzi. Raczej nie ma szans na przeżycie. Bóg jednak cudownie ją ratuje: „Wtedy Anioł Pański rzekł do niej: «Wróć do twej pani i pokornie poddaj się pod jej władzę»” (Rdz 16, 9). Powrót do domu Abrahama odsuwa ryzyko niebezpieczeństw, ale nie zmniejsza uczucia smutku i samotności. Na świat przychodzi syn Hagar – Izmael. Sara też rodzi syna – Izaaka. I niewolnica po raz kolejny zderza się z zazdrością pani. Abraham znowu ulega żonie. Hagar zostaje wyrzucona i ponownie, tym razem z małym synkiem, udaje się na pustynię. Tam rozgrywa się dramat. „A gdy zabrakło wody w bukłaku, ułożyła dziecko pod jednym z krzewów, po czym odeszła i usiadła opodal tak daleko, jak łuk doniesie, mówiąc: «Nie będę patrzała na śmierć dziecka». I tak siedząc opodal, zaczęła głośno płakać” (Rdz 21, 15-16). Bóg poprzez Anioła znowu interweniuje, ale nie kończy to tułaczki i samotności tej młodej kobiety, która będzie musiała schronienia u obcych ludzi.
Hagar może być śmiało nazwana patronką osób samotnych, odrzuconych przez najbliższych, tułających się po mało przyjaznych miejscach, zdanych na wsparcie innych.
Józef symbolem godności i wiary
Historia Józefa, prawnuka Abrahama i syna Jakuba, jest dobrze znana. Józef od początku różni się od swoich braci. Miewa sny, których treść nie bardzo im się podoba. Zazdrość i nienawiść powodują, że w umysłach starszego rodzeństwa rodzi się niecny plan uśmiercenia młodzieńca. Na szczęście odrobinę rozsądku zachowuje najstarszy Ruben. Dzięki jego interwencji chłopiec uchodzi z życiem, ale zostaje sprzedany kupcom, którzy przehandlowują go dla egipskiego urzędnika Potifara (por. Rdz 37). Józef okazuje się być sługą lojalnym, pracowitym, oddanym, uczciwym. Nie uchroni go to jednak przed kolejnym nieszczęściem. Trafia do więzienia. To czas wielkiej próby, walki z samym sobą, miotania się pośród zawiłości uczuć i nastrojów. W tym wszystkim jest zupełnie sam. Po odzyskaniu wolności i zdobyciu bardzo wysokiego stanowiska – „I powiedział faraon Józefowi: «Oto ustanawiam cię zarządcą całego Egiptu!»” (Rdz 41, 41) – udręka wynikająca z tęsknoty za najbliższymi i rodzinnymi stronami wcale się nie kończy.
Wczuwając się odrobinę w doznania naszego bohatera, możemy poczuć wielkie współczucie i zrozumienie. Było mu bardzo ciężko, ale nie stracił godności, szlachetności, a nade wszystko wiary. Za wierność Bożym zasadom został należycie wynagrodzony.
Hiob nadzieją cierpiących
Nie może w naszych rozważaniach zabraknąć Hioba. Księga jego imienia uznana jest za szczególny traktat o cierpieniu. Hiob traci dziesięcioro dzieci, bardzo duży majątek i zapada na trąd złośliwy. Skrajny ból potęguje jeszcze odrzucenie przez żonę, która z niego szydzi: „Jeszcze trwasz mocno w swej prawości? Złorzecz Bogu i umieraj!” (Hi 2, 9). Obecność przyjaciół przy cierpiącym mężczyźnie nie przynosi ulgi. Twierdzą oni, że udręki to słuszna kara za grzechy (por. Hi 5, 1-27). Sam bohater swoje uczucie wyizolowania opisuje tak: „Moje służące mają mnie za obcego, jak cudzoziemiec jestem w ich oczach. Na sługę wołałem, a nie odpowiada, me usta musiały go prosić, żonie mój oddech niemiły, i cuchnę synom mego wnętrza, gardzą mną nawet podrostki, szydzą, gdy staram się podnieść” (Hi 19, 15-18).
W życiu Hioba skumulowało się nieomal wszelkie zło, jakie może się przydarzyć człowiekowi. Jego historia to ważna lekcja dla każdego z nas. Trzeba się pogodzić z tym, że w stanie słabości czy choroby w szczególny sposób doświadcza się samotności. Dlatego niezwykle ważną częścią przyjęcia prawdy o istnieniu Boga jest nadzieja na wsparcie z Jego strony w trudnych sytuacjach. Z Bogiem i w Bogu można się zawsze czuć wspieranym i przygarnianym, o czym zapewnia nas prorok Izajasz: „Albowiem Ja, Pan, twój Bóg, ująłem twą prawicę, mówiąc ci: «Nie lękaj się, przychodzę ci z pomocą»” (Iz 41, 13). I w innym miejscu: „Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie” (Iz 49, 15)
Autor: Mieczysław Guzewicz
Artykuł ukazał się w magazynie „Tak Rodzinie”
Też od niedawna jestem samotny, ale na razie nie odczuwam wad bycia samotnym. Nie planuje małżeństwa więc do końca będę sam, bo rodzice już odeszli.