Książka „W Obliczu śmierci” (Im Angesicht des Todes) ks. Alfreda Delpa pisana jest „ze związanymi rękami”, autor przebywa w więzieniu, a swoje refleksje i medytacje pisze z pełną świadomością zbliżającej się śmierci. Pisze w więziennej celi, chodząc „od ściany do ściany, z rękami w kajdanach, z sercem wydanym na wszelkie wichry tęsknoty, z głową pełną trosk i pytań”. Nieoczekiwanie w tej najbardziej tragicznej sytuacji Delp odkrywa niezwykłe szczęście i radość, które wypełniają jego serca. Jak to możliwe, że w piekle słyszy śpiew aniołów? Że nad życiem znowu łopoczą sztandary i znów rozbrzmiewają tajemnice? Na tym właśnie polega jedna z najbardziej rzeczywistych i najwznioślejszych zdolności ludzkiego ducha. Ksiądz Delp nie przyjmuje jej jako wielkiej mistyki, którą zsyła mu Boża Opatrzność jako pocieszenie. Zrazu próbuje wszystko wyjaśnić sięgając do instancji naturalnej, to zwyczajna reakcji psychiki, która musi bronić się przed zagrożeniem: może to konieczna obrona życia, które broni się przed stłamszeniem przez depresję? A może jednak to dar Ducha Świętego, który posyła nam, nieborakom, cudowną łaskę „wszędobylskiej miłości”, niesamowitą radość z obecności Boga w naszej duszy – pomimo beznadziejnej sytuacji bycia „w obliczu śmierci”? Która odpowiedź jest prawdziwa? Zdaniem Delpa człowiek musi wyjść na spotkanie Boga, jedynie wówczas nasze życie przestanie być szare i przygnębiające, czcze i nudne. Powołani jesteśmy do radości, której dawcą jest Stwórca świata, stwórca wszystkiego, co dobre i piękne. To powierzenie się Bogu, także w ciemnościach, pozwala rozpoznać prawdziwy sens życia, nadaje sens naszym działaniom i rozpromienia nasze oczy i nasze oblicze.
Prawdziwa radość człowieka wyrasta z obecności Boga, z bliskości Pana i Zbawcy, który rozjaśnia mrok zła, grzechu i śmierci. Bóg stał się człowiekiem, umarł na krzyżu za nasze grzechy i zmartwychwstał dla naszego usprawiedliwienia. Więcej, jest blisko nas, mieszka w naszej nieśmiertelnej duszy, jest naszym Bogiem, „Bogiem osobistej bliskości”. Można powiedzieć, że ten Miłośnik Radości nieustannie stoi w cieniu ludzkiego smutku. Pragnie, byśmy stali się Jego świątynią, abyśmy przeżywali nasze życie jako nieustające świętowanie. Wszędzie tam, gdzie ludzkie serce wielbi Boga, gdzie kolana się uginają, gdzie duch się otwiera, gdzie człowiek staje się adorujący i kochający – tam właśnie odkrywa swoją godność, sens życia i misję, tam dokonuje się odczytanie tajemnicy Boga. I tutaj odkrywamy sekret prawdziwej radości, której nikt odebrać nam nie może. Dlatego radujmy się – Pan jest blisko. Teraz i w godzinę śmierci. Jest blisko, ażeby nas zbawić. Zawsze.
Leave a Reply