Pan Bóg patrzy na nas w każdej chwili poprzez możliwości najwspanialszego rozwoju, jaki może się dokonać.
Agnieszka „od zawsze” siebie nie lubiła. Może wynikało to z jej historii? Matka została porzucona przez męża. Czasem mówiła córce, że gdyby nie ona, to po odejściu taty byłaby wolna, a tak – musi się nią opiekować i ma już przekreśloną resztę życia. Po jakimś czasie matka poznała pana, dla którego stała się ważna, a córka wtedy znów zeszła na drugi plan. Potem przyszła na świat Julitka i Agnieszka stała się… przydatna. Trzeba było opiekować się maleństwem, trzeba było rezygnować z zabawy z koleżankami, z lektury książek, które zawsze wydawały się jej przyjaciółkami. Agnieszka często była smutna. Po drugiej klasie gimnazjum siostra katechetka zaproponowała jej wyjazd na rekolekcje. Tam rekolekcjonista mówił o miłości Boga i o tym, że każdy z nas jest powołany do szczęścia, i to nie tylko do szczęścia wiecznego. Mówił, że jeśli odnajdziemy siebie w Sercu Boga, to będziemy szczęśliwi już tu, na ziemi. Na tych rekolekcjach Agnieszka bez przerwy była zaskakiwana. Dowiedziała się, że Pan Bóg kocha ją szaleńczo, że za nią Pan Jezus oddał swoje życie, że chce pomóc w codzienności. Kolejnym odkryciem było to, że Jezus chce nam towarzyszyć w życiu – również w tym, czego nie lubimy i co dla nas jest ciężarem. Jego obecność zmienia każdą chwilę, bo gdy jesteśmy z kimś, kto kocha, to i my możemy dzielić się miłością, a nie tylko wypełniać swoje obowiązki, bo tak trzeba. No i na koniec, że możemy siebie polubić, bo On nas kocha. Od ponad roku życie Agnieszki zmieniło się całkowicie. Agnieszka opiekuje się siostrą, bo chce. Gotuje obiad dla rodziny, bo dzieli się tym, co umie, robi to z uśmiechem, bo wie, że została obdarowana Bożą miłością – i chce podawać ją dalej.
Aby niczego w życiu nie ominąć, musimy sobie przypomnieć, że Pan Bóg nie patrzy na człowieka przez jego upadki, bunty czy ucieczki. Pan Bóg patrzy na nas w każdej chwili poprzez możliwości najwspanialszego rozwoju, jaki może się dokonać. To znaczy: widzi w nas to dobro, które w nas jest, i to, które może się jeszcze ujawnić, gdy odkryjemy Jego miłość. Patrząc na siebie w taki sposób, jak Pan Bóg na nas patrzy, zobaczymy tylko dobro. I odkryjemy sposób, jak je osiągnąć. Szukając Jego spojrzenia, możemy nauczyć się patrzeć na siebie z nadzieją i z miłością!
Autor: KS. Zbigniew Kapłański
Artykuł ukazał się w magazynie Tak Rodzinie
Leave a Reply