To nie żart. Bale karnawałowe dla dzieci(!) w trzecim tygodniu Wielkiego Postu mają się dobrze. Nazwa imprez jest kontrowersyjna, ale odzwierciedla pomorską rzeczywistość.
Tak się składa, że w moim województwie ferie zimowe pokrywają się z Wielkim Postem. Nie przeszkadza to jednak osiedlowym bibliotekom, klubom, salom zabaw, domom kultury i innym, organizować balów karnawałowych. Nie są to zabawy sprawnościowe, ruchowe, ale prawdziwe dziecięce dyskoteki czy bale przebierańców. Wszystkie te imprezy zapowiedziane były już dawno. Niektóre są reklamowane jako… bale karnawałowe dla dzieci (przedszkolaków i klas 1-3). Litości, bale karnawałowe w trzecim tygodniu Wielkiego Postu?
Czy miejsca szerzące kulturę oprócz teatrzyków (nota bene udanych) i czytania bajek, nie ma weny na inne atrakcje dla najmłodszych? Zdaję sobie sprawę, że okres ferii to żniwa dla firm zajmujących się rozrywką dla dzieci. Jeśli jednak ktoś prowadzi taką działalność, powinien być bardziej kreatywny. A może to po prostu odpowiedź na zapotrzebowanie rynku, które sami wytworzyliśmy?
Zacznijmy od początku: czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał. Może i takie bale są niewinne, a małych dzieci Post nie obowiązuje, dziecko nic nie zrozumie…
To od nas – rodziców zależy wychowanie dzieci, a do naszych obowiązków, które w momencie chrztu maluchów przyjęliśmy, należy wychowanie w wierze katolickiej. Jeśli od najmłodszych lat będziemy pozwalać, a nawet zachęcać dzieci do brania udziału w takich wydarzeniach, nie dziwmy się, że za kilka lat dziecko będzie olewało Kościół i Jego przykazania. Nie dziwmy się też, że kluby i dyskoteki w Wielkim Poście pracują jak nigdy nic.
Nie serwujmy dziecku dysonansu: we wtorek i czwartek dyskoteka, w piątek Droga Krzyżowa. Może nie musimy obnosić się z pokutą, ale dobry przykład od nas wyjść musi. To my dajemy świadectwo naszym dzieciom, my budujemy ich religijność i szacunek do Kościoła. I choć moje starsze dziecko na bal by pewnie chętnie poszło, to wie, że w Poście na bale nie chodzimy.
Jeszcze jedno – jeśli nie zauważymy w kalendarzu Wielkiego Postu, za chwilę okaże się, że Wielkanoc, najważniejsze Święta chrześcijańskie, zostaną sprowadzone do święta czekoladowych zajączków z marketu. A tego chyba nie chcemy?
Ja trochę nie widzę problemu. Kłóci się to z Twoim światopoglądem = tłumaczysz dziecku sprawę i nie puszczasz go na taki bal. Nie wszyscy są praktykującymi katolikami.