Z pewnością każda rodzina ma swoje własne tradycje świąteczne. U mnie też tak było. ZAWSZE w Wielką Sobotę jeździliśmy na warszawską Starówkę na groby Pańskie. W związku z tym w zasadzie chyba nigdy nie święciłam pokarmów w rodzinnej parafii. Tylko na Starym Mieście. Jest to we mnie tak silnie zakorzenione, że kiedy wyszłam za mąż, opowiedziałam mojemu mężowi o tej rodzinnej tradycji i spytałam czy chciałby ją kontynuować. Ku mojej wielkiej radości, podzielił mój entuzjazm i od 10 lat jest to już nasza tradycja małżeńska i rodzinna.
Wczesnym rankiem w Wielką Sobotę udajemy się na starówkę by obejrzeć groby Pańskie oraz poświęcić pokarmy. Uwielbiam potem te nasze rozmowy o symbolice grobów, ten sam grób a każdy widzi coś innego na nim i inaczej odbiera. Uwielbiam to nasze wspólne „pielgrzymowanie” po grobach, wspólne święcenie. Każde dziecko chce mieć swój koszyczek więc przygotowujemy teraz co najmniej 3 święconki a zwykle cztery bo jedną większą rodzinną.
Jak sobie sięgnę do mojej pamięci to odwiedzam tę Starówkę w zasadzie do urodzenia, czyli już ho ho;-) Kiedyś do niektórych kościołów ustawiały się ogromne kolejki na godzinę albo i dłużej stania. Teraz tego już nie ma, albo my jeździmy zbyt wcześnie, nie wiem. Wiele osób, którym mówię jak rozpoczynamy Wielką Sobotę jest zwyczajnie zdziwionych. A to jest takie moje, że czekam na ten czas z utęsknieniem cały rok.
Leave a Reply