Plany, plany, plany…. i wszystko w łeb.
Inny Adwent Pan przygotował.
Zawsze ze wszystkim dam sobie radę. Kto jak nie ja?
Roraty codzienne, nie daję rady, może odpuścimy?
Mamo nie, my chcemy chodzić!
Syn rękę złamał, drugi nadwyrężył.
Mąż leży na ziemi i zwija się z bólu.
Lekarz, zastrzyk, oby pomogło.
Obiad niegotowy.
Wszystko się wali.
Nie ogarniam, nie daję rady.
Jezu Ty się tym zajmij.
18 kg zakupów taszczę do domu.
Powoli wykreślam dania świąteczne z listy uprzednio zrobionej.
To za dużo czasu zajmie, tego nie zdążę.
Mamo! robimy pierniczki?
Proszę nie…, nie wyrabiam, głowa boli, mąż cierpi.
Muszę wyjść, proszę zajmijcie się domem i tatą, pranie, zmywarka, wszystko czeka.
Dlaczego my? ciągle my?… ale robią, sumiennie i pomagają.
I tyle przede mną,
Czasu tyle, a nie starcza.
Wszystko wzięło w łeb.
Głową muru nie przebijesz.
Dzięki Ci Jezu, przyjmij to wszystko za nasze dzieci, za naszą rodzinę
I zajmij się tym.
Leave a Reply