Edukacja

Wytrzymasz w domu z dziećmi?

Od wielu już lat jako rodzice uczestniczymy w edukacji naszych dzieci. Przeszliśmy przez różne etapy :od naiwności do głębokiej ostrożności.Naiwność wiązała się z tym, że skoro posyłamy do szkoły radosne, wygadane, mądre dziecko to wszystko będzie w porządku. Niekoniecznie.

Od wielu już lat jako rodzice uczestniczymy w edukacji naszych dzieci. Przeszliśmy przez różne etapy :od naiwności do głębokiej ostrożności.Naiwność wiązała się z tym, że skoro posyłamy do szkoły radosne, wygadane, mądre dziecko to wszystko będzie w porządku. Niekoniecznie. Po drodze było szukanie „dobrych” szkół i wożenie dzieci na drugi koniec miasta do tej wybranej. Wiązały się z tym długie godziny w korkach a starsze dzieci musiały się dostosować i ich sprawy schodziły na dalszy plan. Powoli pojawiały się podziały między dziećmi, życie osobno a nie z rodzeństwem, które tkwi uwięzione w kolejnym korku.

Nadszedł czas gdy dojrzeliśmy do tego by powiedzieć dość i skorzystać z możliwości, którą daje nam nasze ustawodawstwo. Z możliwości domowego nauczania.

Jeszcze niedawno uważałam, że to na pewno nie dla nas. Moja nieufna postawa wynikała z niewiedzy. Powoli, przyglądając się znajomym, którzy uczą dzieci w domu dorastaliśmy do tej myśli by nasze dzieci mogły skorzystać z tej formy edukacji.

Odbyliśmy dużo rozmów z rodzinami zaangażowanymi w edukację domową, ze szkołami, które ich wspomagają i nieśmiało usiłowaliśmy dopasować to co słyszeliśmy do naszej rodziny. Jakoś wtłoczyć się w obowiązujące ramy.

I pierwsze zaskoczenie. Nie ma takich ram. Każda rodzina jest inna, oczekuje czego innego i ma zupełnie różne potrzeby. My możemy ustalić własne.

Drugie zaskoczenie. To my musimy wiedzieć czego chcemy, co jest da nas priorytetem. Przejmujemy odpowiedzialność, którą tak chętnie oddaliśmy różnym instytucjom. Teraz ona do nas wraca. Wprowadzamy w czyn hasło: Rodzice chcą mieć wybór. Czy to nie za dużo?

Teoretycznie pomocą ma służyć Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna i badanie w niej wykonane. Ma tam się pojawić opinia o dziecku (nie zgoda), wskazówki i zalecenia.

Tu trzecie zaskoczenie. Ze względu na różnorodność szkół moich dzieci byłam w czterech różnych poradniach( każda szkoła podlega pod inną) i tylko w jednej udzielono mi fachowych porad i wskazówek. Akurat ta miała już do czynienia z dziećmi na edukacji domowej. W innych placówkach to ja wyjaśniałam czego oczekuję, na jakiej podstawie. Nie spotykałam się z niechęcią tylko z niewiedzą, zaskoczeniem? A przecież sprawę nauczania domowego reguluje Ustawa o systemie oświaty  ( z dnia 24.04 2014 roku) i jest to dokument obowiązujący.

Podobnie jest w szkołach, z których zabieram dzieci. Po takiej informacji zaczyna być przez chwilę mało sympatycznie. W powietrzu aż roi się od podejrzeń, że coś kombinuję, zaszkodzę dzieciom, jestem nieodpowiedzialna. Po takich doświadczeniach prośba o rozmowę z dyrekcją w liceum u syna brzmiała groźnie. I jakie miłe kolejne zaskoczenie.

Już czwarte. Pani dyrektor zaangażowała się i chce za dwa tygodnie przedstawić nam propozycje pomocy i współdziałania dla naszego licealisty. To bardzo ważne, bo jako opcję rozważaliśmy liceum w Lublinie, które wspomaga proces edukacji domowej na tym poziomie. No i na północy będziemy prekursorami w grupie licealnej.

Jednak największym zaskoczeniem jest dobiegające z wielu stron pytanie:

-Jak ty to wytrzymasz?
To znaczy jak wytrzymam w domu, z dziećmi. Moimi. Kochanymi.

Ja też się zastanawiam!

Photo credit: Blue Yonder / Foter / CC BY-NC-SA

O autorze

Justyna Walczak

Z wykształcenia lekarz, mama 10 dzieci. Pisze ciągle (na blogu), czasami publikuje we Frondzie. Ma na swoim koncie książkę "Dom pełen kosmitów". Czasami towarzyszy przy porodach domowych.

7 komentarzy

  • Gratuluję Wam odważnej decyzji! Na pewno przy tak licznej rodzinie odwożenie i przywożenie dzieci do szkoły to wyzwanie logistyczne. Poza tym, nie ma na pewno problemów z osławioną socjalizacją 🙂 My praktykujemy ed od czterech lat z trójką dzieci i jest czasem ciężko, ale jednocześnie wspaniale!

  • Przepraszam, poplątałam wypowiedź bo właśnie najmłodsza chce żeby z nią grać w państwa-jedzenie (taka nasza odmiana państw-miast 🙂 Chodziło mi o to, że w ed nie będziecie się borykać z dojazdami i dzięki licznej rodzinie nikt Wam nie zarzuci, że zaniedbujecie socjalizację dzieci, nawet gdybyście mieli cały czas siedzieć w domu 🙂 Mnie też często pytają, jak wytrzymuję z dziećmi. Nie wytrzymuję, czasem uciekam, a Tatuś bierze sprawy w swoje ręce.

    • Witam, przesyłam odpowiedź autorki tekstu p Justyny Walczak –

      Jesteśmy z Gdańska:) W Lublinie po prostu znaleźliśmy szkołę dla naszego licealisty, bo u nas na północy o takiej nie słyszeliśmy, teraz może się to zmieni. Dlatego nie umiem nic poradzić w kwestii poradni lubelskich, bardzo mi przykro.

Leave a Reply

%d bloggers like this: