Nadesłane do redakcji:
Naturalne Planowanie Rodziny – dla jednych oznacza zamknięcie na wolę Bożą i stawianie siebie na Jego miejscu. Dla innych odpowiedzialne rodzicielstwo i roztropność w planowaniu potomstwa. Pomiędzy tymi skrajnymi postawami są jeszcze ci, którzy NPR uważają po prostu za wielką pomoc i łaskę. Dla nich naturalne planowanie rodziny to dar Bożego miłosierdzia i Jego troska o człowieka.
Bracie, Siostro, jeśli jesteś otwarty/a, by przyjąć tyle dzieci, ile Bóg zechce Ci dać – ciesz się tym. Jeśli ufasz, masz odwagę, radość – dziękuj Mu za to. Nie wszyscy czują podobnie, gdy myślą o powiększeniu rodziny.
Niewątpliwie totalne otwarcie się na życie jest chwalebne, nie każdy wierzący jednak potrafi tak ufać, wierzyć i tak się otworzyć. Dlaczego? Bo różni są w Kościele ludzie, różne otrzymali łaski, talenty, charaktery, osobowości a także słabości. Jeden pragnie mieć dużo dzieci i chętnie je przyjmuje, inny wiele lat przygotowuje się do przyjęcia jednego dziecka i na jednym poprzestaje nie będąc już nigdy gotowym na kolejne. Bóg nie wywyższa jednych ani nie potępia drugich. Zna ludzkie słabości i je rozumie, dlatego tym, którym brak odwagi lub którzy mają swoje „ważne powody” daje pomoc w postaci NPR.
Gdyby nie NPR, tysiące ludzi bojących się przyjąć dziecko, popadłoby w grzech antykoncepcji. Wielu z nich potem nigdy nie zdecydowałoby się na potomstwo mając obciążone sumienie, zniszczone zdrowie i wypaczone spojrzenie na piękno rodzicielstwa. Dzięki NPR, Kościół daje małżeństwu jakby „odpoczynek”, czas na poukładanie swoich spraw, rozważenie życiowej sytuacji i podjęcie decyzji. Nie narzuca, nie grozi, nie straszy ale wspomaga, wysłuchuje i otacza troską. Nie neguje ani nie wyśmiewa przyczyn, dla których małżeństwo odkłada bądź rezygnuje z potomstwa. Pomaga je pokonać i wspiera, gdy wydają się one trudne do pokonania. Co więcej – nie zabrania małżeństwu cieszyć się wzajemną bliskością podkreślając jej wartość nawet wtedy, gdy nie prowadzi ona do poczęcia dziecka.
Dzięki NPR wiele małżeństw pozbywa się stopniowo strachu przed dzieckiem i przyjmuje na świat więcej potomstwa niż byłoby gotowe przyjąć, gdyby stało przed wyborem wielodzietności, na którą nie czuje się gotowe lub antykoncepcji, która wpędza w grzech.
Ostatnie słowo i tak należy do Boga. NPR nie jest dla Niego przeszkodą. Może On sprawić że „npr-owiec” zapragnie mieć więcej dzieci, nawet jeśli zakłada, że nie chce mieć więcej, niż zaplanowaną przez siebie ilość.
Kościół dopuszczając NPR nie uchyla obowiązku rodzenia i wychowywania potomstwa przez małżeństwo. I zawsze podkreśla piękno i wartość wielodzietności. Wie jednak, że nie każde małżeństwo jest i będzie na nią gotowe i do niej powołane. Dlatego w swojej łaskawości pokazuje różne drogi realizacji rodzicielskiego powołania kierując się prawdziwą troską o każde małżeństwo. Nie drwijmy zatem z tych, którzy sięgają po NPR mając swoje „ale”. Oni również mogą wypełnić Boży plan związany z rodzicielstwem nawet nie posiadając dużej gromadki dzieci.
Photo credit: gabi_menashe / Foter / CC BY
[…] wszystkich tych podejść najbliższe mi jest to. Rzeczywiście, Bogu dzięki za npr. Za to, że nie będąc gotowymi na kolejne dzieci, wiedząc […]
Nie do zgadzam się z wydźwiękiem artykułu. NPR (metody rozpoznawania płodności) absolutnie nie jest tylko dla jakichś ludzi „mniej otwartych” czy „mniej ufających”. Autorka przypina (nie wiem czy świadomie) negatywne etykiety i szufladkuje ludzi! Po co?
NPR jest po prostu narzędziem pozwalającym realizować odczytaną Bożą wolę dla danego małżeństwa. To odczytywanie może zmieniać się w czasie!
A tym co pozwala otwierać się na przyjęcie większej liczby dzieci nie jest jednak żadne narzędzie tylko otwarcie na Boga i budowanie z Nim relacji. Wiara i łaska.