Być mamą, być tatą

Zachwyt i zdumienie, czyli o komunii prenatalnej

Moja żona od jakiegoś czasu sugeruje, żebym napisał coś pozytywnego (ale tak czysto pozytywnego, dobrego, bez słowa narzekania, marudzenia ani ironicznego zwracania uwagi). No dobrze. Będzie krótko i na temat, a na pewno o najczystszym dobru.

Powoli zbliżamy się do końca naszej ciąży, ale póki trwa, nie mogę co jakiś czas przestać myśleć o rzeczywistości, która do mnie niedawno dotarła: gdy kobieta, niosąca w swoim brzuchu dziecko, przyjmuje Komunię Świętą – wtedy i ono Ją przyjmuje. To nie tylko proste stwierdzenie faktu, niesie za sobą duże (olbrzymie!) konsekwencje.

To nie chodzi o jakiś symbol, coś umownego: Komunia Święta to dla katolików Ciało Chrystusa, w realnej postaci prawdziwego, pszennego chleba; nie zagłębiając się za bardzo w fizjologię i anatomię ludzkiego ciała, kończy się to (biologicznie) nie inaczej jak tym, że trafia Ona, poprzez pępowinę, do organizmu malucha. Ono naprawdę przyjmuje Komunię Świętą, przyjmuje Pokarm Niebieski, zjada swojego Stworzyciela, Boga i Pana – tak jak my.

Wniosek, który przynosi zachwyt: nasza córka jest już po Pierwszej Komunii Świętej, chociaż zostanie dopuszczona do niej za kilka lat, po odpowiednim przygotowaniu.

Co więcej (tu miejsce na jeszcze większe zdumienie): jest już po niej, chociaż jeszcze nie została ochrzczona […przerwa na wzięcie oddechu], nie mówiąc już o jakiejś spowiedzi, i to wszystko bez złamania najmniejszego przepisu w prawie kościelnym. Tak to właśnie drogi Boże wymykają się naszemu pojmowaniu rzeczywistości.

Apel do kobiet w ciąży (może dlatego lepiej i dosadniej ten czas nazywać „stanem błogosławionym”): poza dbaniem o zdrową dietę, dobrą opiekę medyczną, poszukiwaniem najlepszego wózka i odpowiednich ubranek –  przyjmujcie często Komunię Świętą, od najwcześniejszych dni pierwszego trymestru! Maleństwo pod Waszym sercem musi się tego Pokarmu najeść na dobrych kilka lat…

Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. (J 6, 58)

Czy może być większy prezent dla swojego dziecka, niż życie wieczne?

Photo credit: B&B Fotografía 2013 via Foter.com / CC BY-NC-SA

O autorze

Jan Buczyński

W domu mąż Elżbiety i tata Basi. W pracy organista parafialny,
dyrygent chóralny i katecheta przedszkolny. W wolnej chwili bloger
(ejtomy.pl, publikuję również na areopag21.pl). Z wykształcenia
teolog i muzyk, z zamiłowania czytelnik książek, słuchacz muzyki,
pasjonat historii oraz obserwator otaczającej rzeczywistości.

3 komentarze

  • U nas Maleństwo urodzi się za około miesiąc (przynajmniej taki jest termin;)) Też jakiś czas temu zauważyłam, że Córcia przyjmuje codziennie Pana Jezusa, bo jest z Mamą codziennie na Mszy, a jak się urodzi to będzie musiała potem do Pierwszej Komunii czekać. Jak tu słusznie zauważono nie będzie to „Pierwsza” Komunia Święta. Na pewno będziemy myśleć o wcześniejszej ;)) Ale miło, że Ktoś też to zauważył. Księżniczka wymodlona i jakby nie patrzeć święta. (Mama tak jak autor – teolog i katechetka – pozdrawiam serdecznie.
    Stan błogosławiony – o tak i to pod każdym względem:)

  • Ja też zawsze bardzo to przezywałam w każdej ciąży; największe znaczenie miała dla mnie ta świadomość za każdym poronieniem, że moje dzieciątko wróciło do Ojca zjednoczone z Synem.
    Serdecznie pozdrawiam i życzę szczęśliwego porodu :0)

Leave a Reply to Léon Degrelle – cz. IX - wRodzinie.pl Cancel reply

%d bloggers like this: