Moim Maturzystom
Rozmaicie układają się nasze drogi. Pod koniec maja 2017 przygotowałem do druku „siódemki”, ostatecznie 777 spojrzeń w niebo pojawiło się na początku kwietnia 2018. A zatem w życiu, w owej pielgrzymce przez ten świat, należy uzbroić się w cierpliwość. Podstawówka, gimnazjum, liceum, studia, nagroda Nobla, beatyfikacja… ileż to rozmaitych rzeczy przed i za nami? Wiele różnych dobrych – i wiele jeszcze lepszych. No ale potrzebna jest cierpliwość, a nawet „święta” cierpliwość. Do siebie i do innych. Bo oliwa sprawiedliwa, a co ma wisieć, nie utonie. Takiej cierpliwości potrzebują kobiety, i takiej cierpliwości potrzebują mężczyźni. Warto o tym pamiętać! Warto też czytać mądre teksty – np. św. Josemaria Escrivá, założyciel Opus Dei, tak nas dzisiaj poucza:
Nie miej wątpliwości: serce zostało stworzone po to, żeby kochać.
Umieśćmy więc naszego Pana Jezusa Chrystusa we wszystkich naszych miłościach.
W przeciwnym razie puste serce zemści się i zapełni najbardziej godnymi pogardy podłościami („Surco”, 800).
Nie miej wątpliwości: serce zostało stworzone po to, żeby kochać. Ja napisałbym to w bardziej zrozumiałej formie: „Nie miej wątpliwości: serce stworzone zostało do miłości”. Bez tego „wszelkie nasze miłości”, czyli pasje, ukryte pragnienia i tęsknoty skazane są na nieuchronną klęskę. Tego uczą nas święci, np. Szymon z Cyreny, Weronika, Jan apostoł, którzy są świętymi wielkopostnymi i wielkanocnymi. I to o nich dzisiaj trzy grosze, które poniżej.
Prawdziwy mężczyzna posiada w sobie pewność siebie. W Wielkim Poście dźwiga krzyż za Jezusem, natomiast w czasie wielkanocnym przemienia się w chorążego Bożej drużyny. Podnosi w górę chorągiew rezurekcyjną, sztandar Zmartwychwstałego – i wyrusza do rodzinnej Cyreny, by ogłaszać wszystkim zwycięstwo życia. Powstańcie z ciemności śmierci, porzućcie grzechy, bo… Jezus z Nazaretu zwyciężył śmierć. Wielkanocny Cyrenejczyk to żołnierz, jak wielcy święci, jak Marcin i Florian, jak Loyola i… Joanna d`Arc! Jak nasi polscy męczennicy, którzy wierni Bogu i Ojczyźnie stali się świadkami Chrystusa. Jak Stanisława Danecka, urodzona w Kielcach, której 75 rocznica śmierci minęła wczoraj… Stasia, pseudonim „Wierna”.
Gdy we współczesnym świecie co drugi facet to leń albo tchórz, a czasem nawet tchórzoleń, uczeń Jezusa to Boży wojownik, który z radością wychodzi na spotkanie innych. Warto o tym pamiętać, by nie celebrować pustego grobu, w którym nie ma już Jezusa. Nie ma Go tutaj, zmartwychwstał (Mt 28, 6) – oznajmił przecież anioł pogrążonym w żałobie niewiastom.
A skoro jesteśmy już przy niewiastach: nie zapominajmy o świętej Weronice. Czas wielkanocny nie jest bujaniem w obłokach. Maturzysta dalej uczy się do matury, chory nadal cierpi, a umierający modli się o łaskę. Wielu ludzi wokół nas potrzebuje pomocy, pragnie miłosierdzia, które zawsze jest darem Boga, ale pamiętajmy, że Pan Bóg posługuje się ludźmi. Chorąży trzymający sztandar Zmartwychwstałego to człowiek uważnych oczu, który potrafi jak Weronika podejść i przynieść pociechę. I pamiętajmy: jak jedna iskierka dobroci zapala wielki ogień dobroci, podobnie radosne serce potrafi wydobyć pogrążonych w depresji i rozpaczy. Apostolstwo uśmiechu jest jak najbardziej potrzebne samotnym narcyzom XXI wieku. Wcale nie chodzi o błazenadę, w której zagłuszamy pseudozabawą nasze problemy. Prawdziwa radość polega na wspólnym szukaniu prawdy, prawdziwego oblicza Boga, który jest Życiem i zaprasza do nowego życia. Taka postawa sprawia, że w naszym życiu tajemnice krzyża zmieniają się w tajemnice światła.
Pamiętajmy też o ostatnich słowach z krzyża, o testamencie Pana Jezusa. Oto Matka Twoja. Święty Jan zostaje zaproszony do większej miłości. Staje się opiekunem i obrońcą Matki Bożej, ale też doznaje przedziwnej łaski – na Golgocie wpisano go na korepetycje w szkole Maryi. I słusznie, bo jak miałby napisać Ewangelię i Apokalipsę, gdyby nie szkoła Magnificat. Uwielbienie Maryi, która całe swoje pokorne życie uczyniła wielką pieśnią chwały ku czci Boga, to dla Jana prawdziwe święto. Być blisko Serca Maryi – największa łaska, więc nie dziwmy się, że to właśnie Jan – w swoim pierwszym liście – napisze słynną definicję Boga: Bóg jest Miłością, kto trwa w miłości, trwa w Bogu (1J 4, 16)!
Dla każdego mężczyzny ten rys maryjny to z jednej strony pamięć o wspólnocie Kościoła, w którym mamy swoje miejsce, natomiast z drugiej wielkie zobowiązanie do budowania małego Kościoła, którym jest każda chrześcijańska rodzina. Pamiętajmy o wezwaniu Papieża Jana Pawła II: Bądźcie świadkami Zmartwychwstania Chrystusa w dzisiejszym świecie: poprzez silną wiarę i wasze szlachetne zaangażowanie w autentycznym przeżywaniu chrześcijaństwa.
André Frossard, znany ze swoich rozmów z Janem Pawłem II, napisał gdzieś kiedyś: Zmartwychwstanie Chrystusa czyni z naszego życia nieustające święto. Tak przynajmniej zapamiętałem. Zamiast narzekania i jęku, że nie mamy tego czy owego, spróbujmy oddychać światłem łaski. Nie tylko przez 50 dni Wielkanocy, ale 50 razy w ciągu dnia. Ciągle od nowa. Skoro Chrystus zmartwychwstał, więc nie paktujmy ze śmiercią. Nie pozwalajmy, by grzech na nowo budował w naszym sercu grobowce. Wiara radosna i odważna to również codzienne zmaganie o innych. Żeby nie umarła w nich świętość. Wielkanocny Cyrenejczyk, wielkanocna Weronika, i jeszcze Jan – to ludzie przywracający nadzieję. To radosny Zakon Zmartwychwstańców, który troszczy się o innych, żeby nie wpadli w ciemności. Zapalanie światła Chrystusa zmartwychwstałego – to zadanie dla nas. A kiedy zabraknie sił, pamiętajmy, że Maryja jest blisko i wspomaga swoją łaską. W roku zmartwychwstania Polski, po ponad stu latach niewoli, z dumą trzymajmy się codziennej modlitwy i naszych wielkich polskich tradycji. Żeby Polska była Polską! Ziemią pięknych ludzi, którzy swoje dzieje związali z Bogurodzicą Dziewicą i wspólnie budują ojczysty dom, gdzie Piękno po to jest, by zachwycało do pracy, praca – by się zmartwychwstało (jak chce Norwid, ulubiony poeta Jana Pawła II).
Wiara nie polega na „przeżyciach” religijnych, ale na tym, że żyjemy w obecności Boga, że chcemy oddawać Mu chwałę i wypełniać Jego wolę. I jak w Wielkim Poście nie idzie o to, by sentymentalnie lać łzy, tak samo radość wielkanocna to nie podskakiwanie na jednej nodze z wesołkowatym uśmieszkiem na buzi. Prawdziwa radość wielkanocna to zwycięstwo nowego człowieka, a nie zabawa w clowna. Mówiąc krótko: Bądź kim jesteś, żyj tym, do czego zostałeś powołany! Bądź prawdziwym apostołem Zmartwychwstałego Chrystusa – i podążaj śladami Dobrego Pasterza wraz z tymi, których kochasz.
Powodzenia, Niebieska Armio AD 2018!
Leave a Reply