Wiara

Różaniec gregoriański

– Skoro istnieją Msze gregoriańskie, musi zatem istnieć różaniec gregoriański – powiedział Pewien Sympatyczny Wojownik Maryi i uśmiechnął się. Chyba nie do mnie, ale w stronię Nieba.

No tak, pomyślałem, istnieje różaniec rodzinny, różaniec fatimski, Jerycho różańcowe, więc po cóż nam jeszcze jakiś różaniec gregoriański?

– Skoro odprawiamy Msze gregoriańskie za Naszych Zmarłych, skoro istnieją Msze gregoriańskie za Dusze Czyśćcowe, to odmawianie przez trzydzieści dni modlitwy różańcowej w intencji kogoś, kogo kochamy, a kto już zakończył wędrówkę przez ten świat, to dobra i zbawienna myśl – Wojownik uśmiechnął się po raz wtóry. – Różaniec rodzinny to nie tylko październik. Wyobraź sobie, że w czerwcu umiera ktoś z Twojej rodziny… Wiadomo, jest ból, cierpienie, pogrzeb, ale też modlitwa i wiara, i chrześcijański optymizm. Powierzacie Zmarłego w modlitwie Najświętszemu Sercu Jezusa, a potem… rodzinnie modlicie się w jego intencji. Codziennie zapalasz świecę i  w gronie rodziny odmawiasz różaniec, a po trzydziestu dniach tę świecę, która płonęła w Waszym domu podczas wspólnej modlitwy, zapalasz na cmentarzu, na grobie swojego zmarłego.

– Całkiem katolicki ten projekt różańcowy, pomyślałem, a potem jeszcze pojawiła się inna myśl, iż takie rodzinne „różańcowanie” wprowadza nas w tajemnicę Świętych Obcowania.

Wojownik Maryi uśmiechnął się po raz trzeci i – jakby odczytał coś w moich myślach – powiedział:

– Ach, skoro istnieją Msze gregoriańskie, musi zatem istnieć różaniec gregoriański, rodzinny różaniec gregoriański… Ale nam tak naprawdę zależy na tym, byś zaczął się modlić różańcem wieczystym. 

Źródło: parafiabialogon.pl
Foto: Marta Dzbeńska-Karpińska

O autorze

Redakcja

Leave a Reply

%d bloggers like this: