Nie muszę się odwoływać do żadnej okazji, bo myślę o tym świętym – Andrzeju Boboli – dość często. Nie tylko dlatego że spoczywa on tak niedaleko od głównego gmachu Polskiego Radia, bo także na Mokotowie, w Sanktuarium Ojców Jezuitów przy Rakowieckiej, a to tylko kilka przystanków komunikacją miejską. Ale po prostu przemawia on do mojej wyobraźni i do serca. A szczególnie ta jego sławna gwałtowność. Bardzo cenię w sprawach zasadniczych radykalizm. Te niezmienne „tak-tak” i „nie-nie”. Co nie znaczy że nie rozumiem ludzkich słabości. Ale to inna sprawa.
Lubię czasem wstąpić do tego kościoła, by w ciszy porozmawiać z naszym wielkim świętym. Jak on widzi dzisiejszy czas? Co robić by zachować się w życiu jak należy, i nie pójść na żadną ugodę ze złem? A może po raz kolejny warto przyjrzeć się temu, co wiemy o życiu – przez pryzmat Jego życiorysu? I natychmiast człowiek jest ustawiony do pionu, jeśli by miał jakiekolwiek wątpliwości.
W centrum Sanktuarium św. Andrzeja Boboli znajduje się srebrna trumna, a w niej umęczone szczątki tego Świętego Patrona Polski. I przypomina mi się obraz współczesny, te widoki z Łączki i nie tylko. A w tle – całe pokolenia umęczone i udręczone, bo oni też chcieli żyć na ojczystej ziemi w pokoju, chwaląc Boga, i tylko tyle. A przecież polskość tak jak i wiara w Boga były solą w oku naszych wrogów. Oni wszyscy jednak nie zginęli na zawsze, bo powracają w naszej pamięci. (…)
Właśnie minęło ponad 360 lat od męczeńskiej śmierci św. Andrzeja. Nie będę podawała jego życiorysu, ale proponuję Państwu – jako zadanie domowe, choćby na dziś – zainteresowanie się jego życiem i męczeństwem. A jeśli ktoś nie ma dostępu do źródeł informacji, to niech chociaż pomodli się do Świętego. Modlitwa czyni cuda!
Leave a Reply