Wywiad z Bogną Białecką, współautorką książki „Miłość i autorytet” czyli -Jak wychować dzieci po chrześcijańsku i ustrzec je przed zagrożeniami
I.S-Ł: „Miłość i autorytet” to tytuł Twej nowej książki. Miłość rozumiem, ale autorytet ? W czasach gdy tak wiele mówi się o podążaniu za dzieckiem?
Bogna Białecka: Zdaję sobie sprawę, że współcześnie wiele osób przedstawia to jako alternatywę – ALBO kochasz dziecko ALBO jesteś dla niego autorytetem. Ale to fałsz. Tak naprawdę to są dwie rzeczy niezbędne do dobrego wychowania dziecka. Jeżeli chcemy by nasze dziecko w przyszłości stało się osobą z poczuciem własnej wartości, szczęśliwą, a jednocześnie potrafiącą sprostać wymogom dorosłości musimy zarówno je bezwarunkowo kochać jak być dla niego autorytetem, przewodnikiem. Realia psychologiczne są takie, że potrzebujemy autorytetów i kierujemy się w życiu wskazówkami osób, które są dla nas autorytetem. Gdy rodzice rezygnują z tej roli, nasze miejsce zajmują inni ludzie. Pół biedy, jeśli jest to ktoś mądry, najczęściej jednak rolę autorytetów przejmują cyniczni, a jednocześnie charyzmatyczni ludzie, doskonale znający się na marketingu i bez skrupułów wykorzystujący tę wiedzę do sprzedaży naszym dzieciom określonego stylu życia, określonych produktów.
Dlaczego tak dobrze sprzedają się warsztaty rodzicielstwa dla mam, odwołujące się do poczucia winy? Co takiego się dzieje, że tak bardzo nie ufamy sobie w wychowaniu? Przecież nie ma rodziców idealnych. Każdy z nas ma mocne strony, każdy popełnia błędy. Aczkolwiek oczywiście być dobrym autorytetem, dobrym wzorcem nie jest łatwo, ale wiele osób poddaje się nawet bez próbowania.
I. S- Ł: Jako matka czwórki dzieci i psycholog, popierasz wiedzę doświadczeniem…
Bogna Białecka: I właśnie dlatego mogę szczerze powiedzieć, że każdy popełnia błędy i każdy ma swoje mocne strony jako rodzic. Ja oczywiście też. Warto jednak wiedzieć, co z porad wychowawczych, które słyszymy jest oparte na pobożnych (lub niepobożnych) życzeniach, jakie z nich znajdują potwierdzenie w wynikach badań naukowych. Bo to nam pokazuje, co na dłuższą metę jest korzystne. Jeżeli widzę dobrze zrobione metodologicznie badania potwierdzające, że najważniejsze w procesie wychowawczym jest by rodzice tworzyli kochającą się, nisko-konfliktową parę i mieli zgodne podejście do wychowania – wierzę w to. Gdy widzę badania dotyczące rozwoju psychospołecznego dzieci, które pokazują czarno na białym, że wyrabianie w dzieciach pozytywnych nawyków (sprzątania, dbania o higienę itp.) od małego powoduje, że potrafią panować nad sobą – to mnie przekonuje. Gdy słyszę dobrze brzmiące hasło, że nie należy dzieci obarczać żadnymi obowiązkami bo same z biegiem czasu wskutek rozwoju empatii będą chciały w domu pomagać – patrzę na biografię autora. Potem okazuje się, że bynajmniej nie jest to osoba, która odniosła wychowawczy sukces. Wydaje mi się, że tego się nie da oddzielić. Jeżeli ktoś głosi świetnie brzmiące teorie, ale sam jako wychowawca odnosi sromotną porażkę – coś w tym jest nie tak. Dlatego tak bardzo cenię część książki napisaną przez Beatę Nadolną. Jest ona nie tylko pedagogiem z trzydziestoletnim stażem pracy (w tym 20 jako dyrektor przedszkola), lecz matką dorosłych już, poukładanych i mądrych córek.
I. S-Ł: Dla kogo jest wasza książka?
Bogna Białecka: Dla każdego rodzica. Nie chcę straszyć, ale żyjemy w trudnych czasach. Dla nas jako rodziców, którym coraz mocniej Państwo patrzy na ręce. Trudne są też ze względu na promowane podejścia wychowawcze, opierające się na fałszywej wizji człowieka. Trudne czasy są też dla naszych dzieci – ideologizacja treści szkolnych, seksualizacja, niespotykany wcześniej zalew pornografii (wraz z rozpowszechnieniem internetu szerokopasmowego). Nie dziwię się, że wielu rodziców czuje się bezradnych. Sama pisałam tę książkę po trochu dla siebie – by pewne rzeczy lepiej uporządkować, spróbować znaleźć praktyczne rozwiązania. I na tym się też skupiałyśmy z Beatą Nadolną – na tym, by dać konkretne rady, możliwe do zastosowania przez każdego. Jak chociażby – jak rodzic czujący się niepewnie z komputerem może pomóc dziecku w nauczeniu się rozsądnego korzystania z technologii.
I. S-Ł: Czy rodzice potrzebują dziś wsparcia w wychowywaniu dzieci i tym samym autorytetu?
Bogna Białecka: Bardziej niż kiedykolwiek indziej. Z wielu powodów. Na przykład wskutek znikania naturalnych źródeł autorytetu – znikają rozbudowane rodziny wielopokoleniowe, z których mądrości i doświadczenia mogli kiedyś korzystać świeżo upieczeni rodzice. Dziś nie jest rzadkością, że młoda mama nie ma w rodzinie nikogo, kogo mogłaby się poradzić i szuka wiedzy w książkach. Jak ma odróżnić wartościowe propozycje od szarlataństwa opartego na chwytających serce hasłach?
Kolejny problem – zanika zaufanie do księży jako wsparcia w wychowaniu i część księży rzeczywiście zachowuje się w sposób nie budzący zaufania. Wyluzowany dowcipniś w świeckich ciuchach o psychoterapeutycznym zacięciu niekoniecznie jest najlepszym partnerem wychowawczym dla rodziców. Z góry przepraszam za uogólnienie, bo osobiście znam wielu księży, którzy mogą być wsparciem w wychowaniu i mam nadzieję, że takich kapłanów można znaleźć wszędzie.
I. S-Ł: Kto jest dla Ciebie wzorem rodzica?
Bogna Białecka: Będę banalna może, ale zdecydowanie święty Józef. Zwykły człowiek, któremu spadła na barki wielka sprawa – opiekowanie się Maryją i Bożym Synem. Człowiek, o którym niewiele wiemy, wiemy tyle, że z całą świadomością tego Kogo ma za przybranego Syna zrobił wszystko co był w stanie, by być dla niego dobrym ziemskim ojcem. Przecież nawet ciesielki Go nauczył. Wydaje mi się, że to był taki zwykły prosty, pobożny człowiek, który zwyczajnie dał z siebie wszystko. Patrzę na niego z podziwem, bo widzę, że mądry rodzic to nie tyle ktoś kto się naczytał mądrych książek o wychowaniu, ale kto ma dobry kontakt z rzeczywistością, a jego mądrość pochodzi z pokory, kochania Pana Boga i dobrego zmysłu obserwacji. To ma o tyle przełożenie na naszą książkę, że nie roszczę sobie prawa do bycia wyrocznią wychowawczą. Zwracam uwagę na pewne problemy, porządkuję dostępną wiedzę na ich temat, dzielę się tymi poradami, które wydają się mieć solidne podstawy w badaniach naukowych, a także te, których skuteczność mogłam zaobserwować w życiu. Ale koniec końców to rodzic jest największym autorytetem w kwestii wychowania swojego dziecka. Z takim bagażem doświadczeń życiowych jaki ma, z wszystkimi swoimi wadami i słabymi stronami ale też z zaletami, o których często zapominamy.
Bogna Białecka – żona, mama 4 dzieci, psycholog, autorka szeregu książek psychologicznych, redaktor portalu dla nastolatków pytam.edu.pl
Photo credit: NATEPERRO / Foter / CC BY-NC-SA
Leave a Reply