„Musimy także rozróżniać między »być kuszonym« a »pozwolić« na pokusę. Rozróżnienie to obnaża kłamstwo kuszenia; pozornie ma owoce dobre… jest rozkoszą dla oczu (Rdz 3,6), ale w rzeczywistości tym owocem jest śmierć.” (KKK 2847)
Stary przykład sprawdzający się w każdym grzechu: ludzie, diabeł, owoc pokuszenia, oddalenie od Boga – rozczarowanie, wstyd, próby zrzucania odpowiedzialności na tego, kto pomógł pokusie. Ostatnio także stało się modne zrzucanie odpowiedzialności na Boga, którego tak naprawdę w pokusie nie było.
Dlatego Jezus modli się, abyśmy nie ulegali pokusie i od początku do końca posyła wciąż Ducha Świętego, aby bronił wierzących przed doświadczeniami.
Ileż razy w naszych pokrętnych planach pojawiali się święci ludzie i wszystko zepsuli, choć tak po prawdzie naprawili?
Bóg wciąż broni ludzi przed pokusami, a ludzie bronią się przed Jego pomocą.
Znów pojawia się pytanie o miłość. Gdzie skarb twój, tam serce (Mt 6,21) i jeśli Duch Święty ma tam dostęp, modlitwa da człowiekowi rozeznanie i moc zwyciężania. A wtedy ten zakrzyknie: Hosanna Synowi Dawida (Mt 21,15).
Bóg nie podlega pokusie ku złemu, ani też nikogo nie kusi (Jk 1,13) – przeciwnie chce nas od pokusy wyzwolić. Czyni to na dwa sposoby:
I. dary Ducha Świętego (roztropność, umiejętność) pozwalające rozróżniać pomiędzy „być kuszonym” a „pozwolić” na pokusę;
II. okazując nam miłość, aby stała się ona naszym wspólnym z Bogiem skarbem.
Jako szczególnych nauczycieli roztropności i skarbu miłości, specjalistów od pozbywania się pokus, chcę przywołać dwoje świętych: Jana od Krzyża i Teresę od Dzieciątka Jezus, którzy mówią, że droga modlitwy zwalcza Kusiciela. Nauczyli się dobrze naśladować Mistrza, który modlitwą unicestwiał pokusy.
1. Św. Jan od Krzyża (1542 – 1591) – „komunia z Bogiem uwalnia od pokus”.
„Mistykę św. Jana można streścić w następującym schemacie. Celem doskonałości człowieka jest jego zjednoczenie z Bogiem. Szczytem zaś tego zjednoczenia jest zjednoczenie woli ludzkiej z wolą Bożą tak, by w niej nie było niczego, co by było sprzeczne z wolą Boga i co by nie prowadziło do zjednoczenia. Zanim to nastąpi, dusza musi przejść przez noc zmysłów, czyli całkowitego oczyszczenia od wszystkich zmysłowych i niepożądanych pragnień i uczuć. Po niej następuje noc ducha, czyli ogołocenie człowieka z jego »ja«, aż dojdzie do tego, o czym mówi św. Paweł: Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus (Ga 2,20). Bóg o tyle wypełni nas sobą, o ile my wyrzekniemy się siebie.”
Najczęściej gdy pojawia się imię św. Jana od Krzyża wielu, którzy próbowali czytać jego dzieła, mówi – to za trudne. Jednak z całego jego życia płynie czytelne świadectwo: modlitwa, pokora, radość. Modlitwa to takie wewnętrzne rozmawianie z Bogiem. I nawet jeśli On rzadko odpowiada, te nasze rozmowy z Nim sprawiają, że stajemy się niezdobytą twierdzą dla pokus. Nawet Ewa w Raju przez zapomnienie o Bogu uwikłała się w grzech. A dokładając do modlitwy pokorę można dojść do takiego stanu, że inni tak po prostu będą przy człowieku przemieniać się na lepsze. Gdy kiedyś bracia z zakonu postanowili Jana od Krzyża (wcześniej ich przełożonego) ukarać zakonnym więzieniem, on się z tym zgodził. Po latach tamci wyznawali, że jego upór w dobrym i nie buntowanie się złamało ich grzechy, a całemu zakonowi przyniosło reformę nawracającą wiele osób.
No tak, tylko cały problem, żeby wytrwać spokojnie nie domagając się od razu zapłaty za swoje zniewagi. Kto nie będzie sobie odpłacał na własne sposoby, zwycięży. Nie na darmo Pan Jezus prosił uczniów, i prosi wierzących, zostaw swoją zapłatę za krzywdy Mnie. Tak jakby Bogu zależało na tym naszym pokornym odroczeniu kary dla naszych winowajców. Wtedy człowiek jest gotowy do przyjęcia łaski płynącej z Ojcze nasz: obronie przed pokusą. Od człowieka upartego w pokorze i modlitwie, pokusy odpadają tak po prostu, a inni nie doznają potępienia.
2. Św. Teresa od Dzieciątka Jezus (1873 – 1897) – „mądrość miłości płynie z Eucharystii”. Karmelitanka. Przy każdej Komunii św. powtarzała z radością: „Już nie żyję ja, ale żyje we mnie Jezus”. Pokutą i modlitwą zdobywała łaskę dla grzeszników, oraz szczególnie modliła się za kapłanów i misje. Przed swoją śmiercią przyrzekła, że będzie z nieba „spuszczać deszcz róż”. Ci, którzy w modlitwie zaprzyjaźnili się z Teresą, wiedzą dobrze, że obietnica spełnia się bogato mimo upływu lat i przemian świata.
Ciekawe też, że gdy Jezus był kuszony (i na pustyni, i w ogrodzie oliwnym) nie potępiał Szatana, nie marnował na to czasu, lecz wytrwale trzymał się Pisma św. i rozmowy z Ojcem w niebie. To najlepszy sposób.
3. Pewnie nie przekona to tych, którzy chcieliby eksperymentować. I robią na sobie doświadczenia: na ile mogę pozwolić sobie na pokusę, żeby jeszcze nie zgrzeszyć. I tu cała plejada pytań eksperymentalnych: kiedy całowanie się jest grzechem?, cóż złego z niewinnego kolejnego piwka?, jakaż strata jeśli ze stu produktów firmy wezmę tylko jeden?, małe kłamstwo jeszcze nikogo nie zabiło…
No niby tak. Tylko, że skutki tych eksperymentów dają też takie niby – efekty: udawaną miłość, zniewoloną wolność, własność wciąż za małą, oszukaną prawdę.
Każdy ma tak, jak chce. Bóg nigdy człowieka nie kusi.
Foto: Nick in exsilio via Foter.com / CC BY-NC-SA
Leave a Reply