Natrafiłam niedawno znowu na opowiadanie śp. Pana Marka Nowakowskiego. Jego opowiadania mają to do siebie, że opisują jakąś szarą rzeczywistość. Jakiś zwyczajny świat który jest obok nas. Ludzie też w nich zwyczajni, raczej z nizin niż z gór. Czytamy, i dziwimy się nawet, że tego świata nie zauważamy. I dopiero po jakimś zastanowieniu człowiek zaczyna odkrywać w tych opowiedzianych historiach inne poziomy. Drugie dno, albo kilka.
Weźmy opowiadanie: „Na naszej ulicy”. Przedstawione są w nim dwie sylwetki panów, którzy są stałymi elementami pejzażu tejże tytułowej ulicy. Pierwszy z czasem zaczął zamiast przychodzenia – przyjeżdżać wózkiem inwalidzkim, aż zniknął z horyzontu. Drugi też – był, był, raz go wynieśli na noszach i ślad po nim zaginął. Ot, normalka. Żyjemy, a potem przychodzi nasz czas, i odchodzimy. Znikamy. Jak ci dwaj. Oto jak kończy się ta króciutka historia: „Nasza ulica już nie ta sama. Jeden stał w bramie. Drugi spacerował nieustannie. Nie ma ich już. Tak po cichu odeszli”.
Ktoś kto jeździ wypasionym autem oczywiście nie widzi tego świata opisywanego przez Pana Nowakowskiego. Żeby go zobaczyć trzeba się nieco zniżyć, przybliżyć do bruku. Dotknąć żywego człowieka. Może w przychodni rejonowej, może przy osiedlowym sklepiku, na ławce przy parku, na placyku przed Politechniką, przed południem wypełnionym studentami, a pod wieczór miejscowymi . Tacy ludzie nie wyjeżdżają na wakacje do Turcji czy Tunezji, najwyżej na działkę u sąsiada, miejską komunikacją. Na gapę. Albo przesiadują na balkonie jeśli lato nie jest zbyt gorące. Czasem mają prawdziwe ogródki na tych balkonach, wtedy lubią obserwować jak ktoś podziwia ich pracę. Chodzą do sklepików w pobliżu swojego domu. Wychodzą z psem na spacer, i bywa to nierasowy kundel o jakimś wdzięcznym imieniu, i ślicznych oczach. Mijamy ich codziennie, widujemy tak często że prawie ich nie zauważamy. Aż pewnego dnia znikają. Po prostu znikają. I potem zastanawiamy się, o kim to napisał Pan Marek Nowakowski takie śliczne opowiadanie. A on pisał o nas, właśnie o nas.
Photo credit: ponte1112 via Foter.com / CC BY-NC-SA
Leave a Reply