Wychowanie

Niech dzieci czytają

Mama wie, że nie kochacie cytatów i wolicie czytać to wszystko, co spływa z dziarskich, osobistych paluszków Mamy z DD, ale! To jest taki piękny fragment z Ziela na kraterze ( czytany przez Mamę po raz 109876054 co najmniej), który idealnie wpisuje się ( nomen omen) w ostatnią naszą rozmowę na temat „czy na pewno dzieci muszą rozumieć wszystko?”.

”Trzeba dać dzieciom brodzić po tym strychu z rupieciami słów. Trudno, chcą się osiedlić w życiu we własnym domu językowym, niech przebierają w antykach, w młodopolskich secesjach, pył ścierają z baroku, to na razie zachwyca, tamto się podoba, ale przecież nie ma obawy: opatrzy się mebel zbyt ekstrawagancki, zbyt nieporęczny, albo zbyt frymuśny; mebel-słowo, w którym szlachetny rdzeń swojski ma kiepsko zrosłe cudzoziemskie sufiksy, albo gdzie piękna nadbudówka nie stopiła się z wyświechtanym maszkarstwem rdzenia? Czy to nie lepiej tak dać się przemutować, niźli zostawać w ubóstwie języka, posiłkującego się słowami-wytrychami? Ileż znamy osób, dla których słowo „fantastyczny” jest kluczem wszystkich określeń! Sprawiają one sobie fantastyczną torebkę, czytają fantastyczną książkę, mają fantastycznych przyjaciół, otrzymują fantastyczne jedzenie, płacą fantastycznie drogo lub fantastycznie tanio, śpią fantastycznie dobrze lub fantastycznie cierpią na bezsenność.”

Teraz na miejsce słowa „fantastyczny” wstawcie sobie to nowsze, wstrętne słówko; bijące po uszach wszystkie wrażliwsze osoby i plugawiące nawet najmłodsze usteczka. Mama błaga – idźmy pod prąd, w porę i nie w porę nastawajmy na nasze dzieci, żeby czytały, niech widzą nas z książką, niech przesiąkają piękną polszczyzną (angielszczyzną, francuszczyzną, niemczyzną…), niech mają umeblowane myślami twarze, niech ich oczy wyrażają cokolwiek poza pustką! Dajmy im to subtelne, niczym nie zastępowalne poczucie humoru, które bierze się z setek przeczytanych książek, powieści, esejów, monografii, poematów i wierszy.

No, Mama pojechała jak zwykle, ale za to pozdrawia was niezwykle serdecznie 🙂

O autorze

Katarzyna Głowacka

Mama piątki dzieci, babcia jednego wnuka; z zawodu doradca rodzinny, z upodobania blogerka (Mama w dużym brązowym domu) oraz nałogowa czytelniczka. Mieszka z rodziną w podwarszawskim Józefowie.

Leave a Reply

%d bloggers like this: