Społeczeństwo

O człowieczeństwie słów kilka

Jak donosi portal Prawy.pl, w warszawskiej placówce medycznej doszło do okrutnego mordu sześciomiesięcznego noworodka. Jak na ironię, akt ten miał miejsce w Szpitalu Świętej Rodziny. W wyniku aborcji dziecko urodziło się żywe, przez ponad godzinę konało w cierpieniu i potwornym krzyku. Żaden z lekarzy nie zdecydował się na udzielenie pomocy, nie tylko w postaci prób ratunku, ale także uśmierzenia bólu. Sprawę zgłosili anonimowo pracownicy szpitala, ma ona trafić do prokuratury.

Do Francji przedostał się irański uchodźca. W grudniu ubiegłego roku udało mu się wydostać z obozu. Na miejscu pomogli mu członkowie parafii katolickiej. Ponieważ uchodźca jest wykształcony, znalazł szybko pracę tłumacza. Starał się o azyl polityczny, został jednak wydalony z kraju i deportowany do Iranu, gdzie w każdej chwili grozi mu kara śmierci. Skąd ten nagły brak tolerancji u politpoprawnych do granic absurdu Francuzów? Otóż, Ahmed, bo tak jest na imię naszemu uchodźcy, nie spełnia podstawowych wymogów stosowania francuskiej tolerancji, jest bowiem chrześcijaninem.

Polski aktor Maciej Stuhr „olśnił” nas poziomem prowadzenia i kalibrem żartów na gali Orły 2016. Początkowe popisy dotyczące „aktorki drugiego sortu” można, wg mnie, zaliczyć po prostu w poczet „żenującego żartu prowadzącego”, późniejsze kpiny z Żołnierzy Wyklętych, to już kilka pięter wyżej na skali niesmaku. Kolejne szyderstwa z wypadku Andrzeja Dudy i katastrofy Tupolewa pod Smoleńskiem obnażyły cały bezmiar braku jakichkolwiek standardów wrażliwości. Całość okraszona na domiar, naprawdę marnym wykonaniem warsztatowym. Co do Pana Macieja, to mogę się, co najwyżej, pochylić ze smutkiem nad, najwyraźniej trudną, historią jego życia, która doprowadziła go do tak bezmiernego odarcia z empatii i co za tym idzie, poczucia taktu. Bardziej martwi mnie jednak reakcja kulturalnych elit na popisy oratorskie Monsieur Stuhra. Roześmiane twarze, uznanie, brawa ludzi czterdziesto-, sześćdziesięcio-, osiemdziesięcioletnich, którzy kreują się na artystyczny establishment narodu a nie umieją uszanować cudzej żałoby, bólu czy miłości. Kiedyś, dawno temu, część tych osób stanowiła moje autorytety. Tym bardziej mi przykro.

To były złe wiadomości. Czy jest jakaś dobra? Tak. Większość, jeśli nie wszyscy, bohaterowie poprzednich akapitów nie dostrzegają swojego pogubienia, nie uderza ich brak wrażliwości własnego spojrzenia. Jeśli konanie dziecka w męczarniach, wydanie człowieka na śmierć, czy kpiny z katastrofy, w której zginęło blisko sto osób nie wydają nam się normą zachowania, jeśli rodzą w nas ból i niezgodę oraz wolę przeciwdziałania, to winni jesteśmy wielką wdzięczność. Nie na zasadzie nowotestamentalnego faryzeusza, który dziękuje, że nie jest jak celnik, ale głęboką wdzięczność za bodaj resztki człowieczeństwa w tej coraz bardziej odczłowieczonej rzeczywistości. Wdzięczność to też prośby za siebie i tych, których sumienie straciło już orientację.

źródła: prawy.pl, PCh24, YT/Trzywjednym

Foto: {| h.e.a.t.h.e.r |} via Foter.com / CC BY

O autorze

Ola Jakubiak

Kompulsywna obserwatorka zajęta nieustanną analizą rzeczywistości, być może nie do końca bezstronna wobec rozmaitych ideologicznych i politycznych nurtów, bowiem nierozerwalnie związana z kulturą chrześcijańską. Fascynatka filozofii, teologii, polityki i publicystyki a nade wszystko miłośniczka i obrończyni życia w każdym wymiarze.
Uwielbia naturalną dietę, baśnie i spacery po plaży.

Leave a Reply

%d bloggers like this: