Słychać kolejną „zdrowaśkę” i dźwięk przesuwania drobnych, drewnianych koralików pod palcami. Za chwilę sytuacja się powtarza.
Modlitwa różańcowa jest – jak każda modlitwa kontemplacyjna – bardzo trudna. Choć takie obrazy należą już do rzadkości, to wielu ten rodzaj modlitwy wciąż może kojarzyć ze staruszką w chusteczce, która „klepie” ją w trakcie sprawowanej Mszy Św.
„Różaniec należy do najlepszej i najbardziej wypróbowanej tradycji kontemplacji chrześcijańskiej. Rozwinięty na Zachodzie, jest modlitwą typowo medytacyjną i odpowiada poniekąd «modlitwie serca» czy «modlitwie Jezusowej», która wyrosła na glebie chrześcijańskiego Wschodu” (RVM 5) – pisał Jan Paweł II w Liście Apostolskim Rosarium Virginis Mariae
Trud modlitwy różańcowej nie polega tylko na bezmyślnym powtarzaniu kilkudziesięciu razy tych samych fraz. Chodzi o modlitwę skupiającą całego człowieka, całkowite „ja”. W trakcie monotonnego powtarzania „Zdrowaś Maryjo” znikają nasze myśli o problemach, o tym co nas nęka, o naszych planach, czy o tym jak nam minął dzień. Liczy się tylko chwila oddana Bogu. Medytacja nad konkretną Tajemnicą. Całkowite oddanie siebie, swoich myśli, serca, umysłu i ciała Panu Bogu.
„Klepanie” tej modlitwy jest tylko skutkiem jej kompletnego niezrozumienia.
W trakcie modlitwy osobistej często skupiamy się na sobie, na tym co nas boli, co aktualnie przeżywamy. Mówiąc o tym Bogu, często nie potrafimy Mu tego po prostu oddać. Jest to taki czas właściwie bardziej dla nas, niż dla Niego. Sami układamy sobie w głowie pewną hierarchię naszych spraw. Oczywiście nie jest to złe, Bóg, chociaż „wie, czego nam potrzeba, zanim Go poprosimy”, chce, abyśmy do Niego mówili. Jednak przestrzega, byśmy „na modlitwie nie byli gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich!” (Mt 6, 7)
Różaniec, podobnie jak medytacja chrześcijańska, czy modlitwa Jezusowa, pomaga nam zjednoczyć się z naszym Stwórcą. Bardzo ważnym jest, by modlitwie towarzyszyła intencja. Jan Paweł II przestrzegał przed tym, żeby różańcowej metody kontemplacji nie postrzegać jako celu samego w sobie. Jak podkreślał Ojciec Święty, to właśnie poprzez medotę różańcową mamy osiągnąć cel – czyli więź z Chrystusem i Maryją.
„W przeciwnym razie zachodziłoby niebezpieczeństwo, że różaniec nie tylko nie przyniesie pożądanych skutków duchowych, ale dojdzie nawet do takiej sytuacji, że koronkę, na której zazwyczaj się go odmawia, będzie się traktować na równi z jakimś amuletem czy przedmiotem magicznym, co byłoby radykalnym wypaczeniem jego znaczenia i funkcji” – pisał w Liście Apostolskim Rosarium Virginis Mariae (RVM 28).
„Chciałbym zaprosić wszystkich grzeszników z całego świata, aby kochali Matkę Bożą. Odmawiajcie zawsze różaniec. I odmawiajcie go tak często, jak tylko możecie. Szatan stara się zawsze zniszczyć tę modlitwę, ale to mu się nigdy nie uda. To jest modlitwa Tej, która króluje nad wszystkim i wszystkimi. To Ona nauczyła nas modlić się na różańcu, tak jak Jezus nauczył nas mówić Ojcze nasz.” – mówił święty ojciec Pio dwa dni przed swoją śmiercią.
Łatwo jest pozostać na poziomie „odklepania”. Zaczął się październik – miesiąc różańcowy, może warto spróbować modlić się trochę bardziej świadomie?
Foto: Roger Smith / Foter / CC BY-NC-ND
Leave a Reply