Społeczeństwo

Prawdziwe pragnienia ludzkości

Taka refleksja od jakiegoś czasu przewija się w Mamy głowie jak natrętny refren: żyjemy w czasach w których spełniły się odwieczne sny i marzenia ludzkości.

Znamy lekarstwa na większość chorób trapiących człowieka, w związku z czym żyjemy dużo dłużej niż nasi przodkowie. Znacząco też zmalała śmiertelność dzieci i niemowląt. Mamy pod dostatkiem jedzenia, a nasze domy są porządnie wyposażone, czyste i ciepłe. Ujarzmiliśmy przestworza – podróże samolotowe są łatwe, szybkie i w zasadzie powszechnie dostępne. Przemieszczanie się przestało być projektem na miesiące czy lata, bo samochód i pociąg przenoszą nas z miejsca na miejsce w ciągu kilku dosłownie godzin. Większość ludzi posiada wykształcenie, a dostęp do edukacji uniwersyteckiej jest zależny tylko od chęci potencjalnego studenta. Upowszechnił się też czas wolny w postaci weekendów i obligatoryjnych wakacji czy urlopów. Każdego roku miliony ludzi wydobywają się ze skrajnej biedy. A jednak… a jednak czy uczynienie sobie z Ziemi nawet nie poddanej a niewolnicy, sprawiło, że jesteśmy szczęśliwsi? Czy nasze wysłuchane modlitwy o te wszystkie sprawy przekształciły nasz świat w oczekiwany Eden?

Od co najmniej pięćdziesięciu lat, czyli przełomu lat 60 i 70 rośnie skokowo liczba ludzi chorych na depresję, czemu towarzyszy coraz powszechniejsze stosowanie środków antydepresyjnych, wraz z całym spektrum skutków ubocznych, jakie ze sobą niosą. Poczucie beznadziejności i rozpaczy, zwłaszcza wśród ludzi kilkunastoletnich i młodych dorosłych, osiąga rozmiary epidemii. Całe rzesze ludzi tracą sens życia, zrywają najważniejsze więzi, wyrzekają się swojej tożsamości. Badacze odnotowują przerażający wzrost chorób psychicznych, samobójstw czy patologicznej nieufności.

Co to wszystko oznacza? Otóż prawdziwe pragnienia ludzkości leżą poza sferą materialną. Zastąpienie czystości moralnej czystością fizjologiczną, a konfesjonałów gabinetami spa i odnowy biologicznej, nie przyniosło oczekiwanego wyzwolenia. Im bardziej człowiek kręci się wokół siebie, tym jest bliższy szaleństwa. To, co może nas uzdrowić, przychodzi spoza nas. „Wznoszę me oczy ku górom, skądże nadejdzie mi pomoc? Pomoc przychodzi od Pana, co stworzył niebo i ziemię.”

Obraz Grae Dickason z Pixabay 

O autorze

Katarzyna Głowacka

Mama piątki dzieci, babcia jednego wnuka; z zawodu doradca rodzinny, z upodobania blogerka (Mama w dużym brązowym domu) oraz nałogowa czytelniczka. Mieszka z rodziną w podwarszawskim Józefowie.

Leave a Reply

%d bloggers like this: