Sługo Boży Stefanie Wyszyński – wstawiaj się za nami!
Wydawnictwo Pallottinum z okazji złotego jubileuszu kapłaństwa kard. Stefana Wyszyńskiego wydało opracowanie pt. Sursum corda. W ostatniej z pięciu części książki, w kazaniu wygłoszonym w rodzinnej parafii, Ksiądz Kardynał wspomina lata dzieciństwa, stawia pytanie, co mu pozostało z okresu dzieciństwa? Pozostał mi obraz Matki Bożej Częstochowskiej, który tu widzimy. Przed tym obrazem modlił się mój Ojciec i moja Matka, która zmarła pod koniec października 1910 roku, zaledwie kilka miesięcy po przeniesieniu się Ojca z Zuzeli, i pochowana jest w Andrzejewie. Wiele razy znajdowałem mojego Ojca – którego Bóg obdarzył głęboką religijnością i darem modlitwy – właśnie tutaj, przed obrazem Matki Bożej Częstochowskiej. Nie rozumiałem wtedy, dlaczego mój Ojciec tyle czasu klęczy przed tym obrazem. Dziś to rozumiem. Był wierny darowi modlitwy do ostatnich swoich dni. Ojciec kardynała grał i śpiewał w drewnianej świątyni, swoją służbę traktując jako modlitwę i powołanie.
Życie kard. Wyszyńskiego to owoc żywej pobożności i religijności, która cechowała modlących się przed Matką Bożą Częstochowską w zuzelskim kościele: W tym miejscu, gdzie dziś stoimy, nagromadzona jest wielka energia żywej wiary, gorącej religijności naszych dziadów i ojców. Tu „wyklękiwał” swoje kolana mój Ojciec i wasi ojcowie.
W parafii zuzelskiej proboszczował ksiądz kanonik Antoni Lipowski, który nauczając z ambony niekiedy płakał, wspominając najrozmaitsze cierpienia, braki i grzech, wspólne wygnańcom, synom Ewy, tutaj z chrzcielnicy proboszcz czerpał wodę święconą – wspomina kard. Wyszyński – by omyć mnie i moje trzy siostry.
Wspominając swoje dzieciństwo Prymas Tysiąclecia przywołuje lata szkolne oraz szczególny „kodeks karny”, w którym niesfornym uczniom groziła albo „łapa”, albo „koza”. A ja nie bardzo kwapiłem się do książki, z uśmiechem wspomina kardynał. Gdy za karę młody Stefan musi pozostać w szkole, jego koleżanka mówi: „Po co masz siedzieć bez obiadu? Idź, dostaniesz łapę i wypuszczą cię do domu”. Wówczas przyszły prymas zrozumiał, że prawdziwa wiedza, nauka, mądrość kosztują – jego zmagania naukowe będą trwać do trzydziestego roku życia.
Ale co najbardziej zapadło mi w pamięci to rozpoczęcie budowy tego kościoła (…) niekiedy wzywani byliśmy na pomoc, gdy zabrakło cegły – do szkoły słano wici i chłopcy biegli, by pomagać w noszeniu cegły. Wszystko zaczęło się od „dźwigania cegieł”, mówi z zadumą Ksiądz Kardynał. Takie obrazki z dzieciństwa z całą pewnością nie przypadną do gustu współczesnych edukatorom, którzy słysząc o dawaniu dzieciom „łapy” oraz o „dźwiganiu cegieł” w czasie zajęć szkolnych (aby budować świątynię), zzielenieją ze złości. A jednak… praca i surowa dyscyplina stały się dla Kardynała prawdziwą kuźnią charakteru.
Po tych szkolnych „wypominkach” kazanie zmienia się w relację z dobrze wypełnionego obowiązku: Należy się wam, jako moim rodakom, pewne sprawozdanie z mojego życia. Może pytacie mnie w duchu: „Jak ty się zachowujesz? Czy nie zrobiłeś wstydu parafii zuzelskiej? Jak się prowadzisz?” – Nie zawsze mi się wszystko udało! Bóg powołał mnie do kapłaństwa. Kazano mi się wiele uczyć. Uczyłem się uczciwie. Kazano mi pracować. Pracowałem.
W ostatniej części Sursum corda na szczególną uwagę zasługuje wspomnienie o Matce, która umiera, gdy Stefan ma dziewięć lat. Matka umierała prawie miesiąc. My dzieci, siedząc w szkole z lękiem nasłuchiwaliśmy, czy nie biją dzwony kościelne. To byłby znak, że Matka już nie żyje. Jeden z ostatnich obrazów, niejako pożegnanie z Matką, to scena, w której umierająca zwraca się do syna:
Matka: Stefan, ubieraj się!
Jest koniec października, zimno, więc Stefan sięga po palto.
Matka: Ubieraj się, ale nie tak, inaczej się ubieraj!
Zdezorientowany syn patrzy na Ojca, który mówi: Później ci to wyjaśnię…
I wyjaśnia – zatroskanej o swoje dziecko Matce nie chodziło wcale o palto, należy „ubierać się” w cnoty, aby przygotować się do przyszłej drogi. Ta przyszła droga to powołanie kapłańskie, a potem służba Kościołowi w Polsce w czasie millenijnym. Soli Deo – Samemu Bogu, wszystko dla Boga! Należy ubierać się w cnoty, należy kształtować prawy i szlachetny charakter, należy z Bożą pomocą troszczyć się o czyste sumienie, modlić się i pracować, bowiem wielką tajemnicą jest łaska, którą Bóg daje, lecz od nas zależy jej skuteczność.
Wszystkie cytaty za: kard. Stefan Wyszyński, Sursum corda. Wybór przemówień, red. ks. P. Granatowicz, Pallottinum, Poznań – Warszawa 1974, ss. 207.
Leave a Reply