Wychowanie

Przepraszanie jest passe?

Już w przedszkolu, a może nawet w żłobku dzieci uczą się magicznych słów: „dziękuję, proszę, przepraszam”. Podobno otwierają one nie jedne zamknięte drzwi. Ciekawe, że niektóre dzieci bardzo chętnie używają tych słów, a inne wręcz przeciwnie, nawet potrafią się obrazić i naburmuszyć, gdy ktoś dopomina się, aby mały winowajca przeprosił, poprosił bądź podziękował. Może nie ma tak wielkich problemów z podziękowaniem, poproszeniem, bo użycie ich związane jest ze wzbogaceniem się o coś, to jednak słowo „przepraszam” jest dużo trudniejsze do wypowiedzenia i wiąże się ze stratą. Dlaczego tak trudno jest dzieciom przepraszać?

W lustrzanym odbiciu

Najłatwiejsza odpowiedź, jaka ciśnie się na usta to ta, że dziecko naśladuje dorosłych i gdy oni nie przepraszają się nawzajem, to i dziecko nie będzie umiało przeprosić. I oczywiście jest to prawda, której nie da się zakwestionować. Dziecko jest doskonałym obserwatorem i gdy nie widzi u dorosłych przykładu postępowania w sytuacjach, w których powinno przyznać się do błędu i przeprosić, to oczywiste jest, że będzie miało trudności w zajęciu odpowiedniej postawy.

Przepraszający nauczyciel?

Ale dziecko nie tylko jest obserwatorem. Jest przecież także uczestnikiem otaczającej go rzeczywistości. Jeśli dziecko nigdy, albo bardzo rzadko jest przepraszane, i nie chodzi tylko o rodziców, ale środowisko, w którym jest wychowywane, czyli dziadków, krewnych i wychowawców, to również będzie miało problem z przepraszaniem. Nie będzie wiedziało, jak powinno się zachować w sytuacji, która będzie wymagała od niego przyznania się do błędu i okazanie skruchy. Dziecka nie wychowują tylko rodzice. Oni powinni odgrywać decydującą rolę w wychowaniu, ale nie jedyną. Dlatego słowo „przepraszam” powinno znajdować się na ustach nie tylko rodziców, ale również nauczycieli i wychowawców.

Skorupiaki i mięczaki, czyli o tych najmniejszych…

Bywa, że rodzice nie uczą dziecka przepraszania, bo uważają, że w ten sposób wychowają mięczaka, któremu każdy może wejść na głowę. W takiej sytuacji szkoda dziecka, które zostanie wychowane na gbura, snoba i to niestety z rodzinnymi tradycjami, które najprawdopodobniej przekaże kolejnemu pokoleniu. Dzieci takich rodziców odmawiają przepraszania kogokolwiek i za cokolwiek. Czują się obrażone, że ktoś domaga się od nich przeprosin. Nie rozumieją, że przeprosić można za coś, czego się umyślnie nie zrobiło a nawet za coś, co było zrobione z dobrą intencją, a przyniosło złe skutki lub zostało źle odczytane przez otocznie. Istotne jest, by zwrócić dziecku uwagę na to, że jego przeprosiny są ważne dla osoby przez nie poszkodowanej.

Wyrok sądu rodzinnego

Najgorsze co może być, to „sąd rodzinny” bądź „żłobkowo-przedszkolno-szkolny ”, który nie pochyli się wystarczająco nad oskarżonym i nie wysłucha jego racji. Dziecko zostaje odgórnie zmuszone do przeprosin bez skruchy i w poczuciu dokonującej się na nim niesprawiedliwości. Może zrodzić się w nim bunt i chęć odwetu za doznaną krzywdę i upokorzenie. Sytuacja taka może również mieć daleko idące konsekwencje, z którymi dziecko wejdzie w okres dorastania i dorosłości a przeproszenie będzie identyfikowało z porażką, poniżeniem i odrzuceniem.

Recepta na całe zło
?

Najważniejsze, by przepraszanie wiązało się z pozytywnymi emocjami. Czy jest to możliwe. Oczywiście, że tak. Jeśli przepraszający wyrazi szczerą skruchę a przepraszany przyjmie przeprosiny i między obiema stronami zapanuje chęć pojednania i pokój, bez zachowywania urazy i zbędnego odseparowywania winnego i poszkodowanego, wówczas jesteśmy na dobrej drodze, by przekazać dziecku informację, że dobrze jest przeprosić i nie koniecznie przeprosiny muszą wiązać się ze stratą. Mogą one również ubogacać i nieść ze sobą pozytywne emocje. To trudne zadania powinno być wykonane przez rodziców i wychowawców we wczesnym wieku żłobkowo-przedszkolno-szkolnym. Gdy dziecko zakosztuje negatywnych emocji związanych z przeprosinami, wówczas będzie już dużo trudniej nauczyć je używania słowa „przepraszam”.

Photo credit: micagoto via Decorators Guru / CC BY-NC

O autorze

Magdalena Waleszczyńska

nauczycielka języka polskiego i etyki, pedagog specjalny, propagatorka i realizatorka edukacji domowej, współpracuje z miesięcznikiem "Moja Rodzina", prowadzi stronę www.waleszczynska.pl, właścicielka sklepu Aptekanatury24.pl. Prywatnie szczęśliwa żona i mama trójki dzieci.

2 komentarze

  • „dużo bardziej trudniejsze ” – to pewnie niedopatrzenie 😉
    Pozdrawiam, bardzo trafne spostrzeżenia!

  • Od dawna mam wrażenie, że nie tylko słowo „przepraszam”, ale i „dziękuję”, „dzień dobry” znika z języka wielu dzieci mimo, że rodzice używają zwrotów grzecznościowych. Zachodzę w głowę z czego to wynika…

Leave a Reply

%d bloggers like this: