WTOREK WIELKANOCNY
Ostatnie spotkanie nigdy nie jest ostatnim. Więcej, jak pisał T. S. Eliot ostatnie słowo staje się pierwszym: W moim początku jest mój koniec, w moim końcu jest mój początek. Stańmy z odwagą miłości pod sztandarem Chrystusa, którym jest ubóstwo, miłość i pokora. I powtarzajmy prostą modlitwę bł. Julianny z Norwich: Wszystko będzie dobrze. W tej modlitwie możemy odnaleźć się wszyscy: wierzący i niewierzący, katolicy i ateiści. Chociaż pamiętajmy, bł. Julianna nie kropi nas – niczym wodą święconą – jakimś tanim pocieszeniem, nie przejmuj się, bo wszystko będzie dobrze. Wprost przeciwnie, ta święta, długo przed naszą św. Faustyną, powierzała się miłosierdziu Boga: Wszystko będzie dobrze, bo jest nad nami Boże miłosierdzie!
W ten wielkopostno-wielkanocny czas rekolekcji powierzajmy Bogu nasze rodziny, Ojczyznę miłą i cały świat. Bądźmy niczym koguty świętej Matyldy, które budzą nas rano, abyśmy śpiewali Bogu na chwałę (jeśli ktoś nie rozpoznał, to podpowiadam: aluzja do rekolekcji, które kard. Karol Wojtyła wygłosił dla papieża Pawła VI i Kurii Rzymskiej w Wielkim Poście 1976). Bogu na chwałę – ludziom na pożytek. Niczym ks. George W. Kosicki, którego poznaliśmy w tych kolejnych wtorkach, a okazało się, znaliśmy go już wcześniej. Nasz pobożny mnich bazylianin był bowiem mentorem i kierownikiem duchowym dla wielu osób, wśród których jest i Vinny Flynn (w Polsce dużą popularnością cieszyła się jego książka 7 tajemnic Eucharystii).
Nasze wielkanocne (dodatkowe, a nawet bonusowe) spotkanie potraktujmy jako suplement. Prosząc, by „Niepokalana odcisnęła w naszych sercach swój święty wizerunek” (z modlitwy stanowiącej motto „Walki duchowej”). Mam taką małą propozycją na „dzisiejsze” czasy (a przecież innych nie ma, nie warto żyć w świecie marzeń lub wspomnień, przyszłość i przeszłość nie powinna zasłonić nam tego wielkiego wezwania, by kochać dzisiaj). Może warto w tej naszej kwarantannie wysyłać sobie fragmenty Pisma świętego, modlitwy „od serca”, wypisy z mądrych ksiąg… Czytane własnym głosem, odczytywane własnym sercem, staną się najpiękniejszym prezentem. Zamiast kolorowej pisanki otrzymamy… drób świętej Matyldy! Nasze osobiste (nie prywatne, ale jak najbardziej intymne) dzienniki duchowe, swoisty myBlueBook – dla tych, których kochamy.
Pozwólcie zatem, że zacznę pierwszy: na dobry początek Święty, który jest autorem Camino. Św. Josemaria Escrivá, to przecież oczywiste! Popatrz: mamy kochać Boga nie tylko naszym sercem, ale także Jego Sercem i sercem całej ludzkości wszystkich czasów. Bez tego nie potrafimy odwzajemnić się Jego miłości.
Kochaj swoją nicość, a wówczas (gdy jesteś człowiekiem pokornej miłości) Pan Bóg obdarzy cię łaską ciągłej modlitwy. I nie powtarzaj: „Ach, wystarczy mi jedna minuta intensywnej modlitwy” – tak mówią ludzie, którzy się nie modlą. Temu kto kocha naprawdę, nie wystarczy chwila uporczywego wpatrywania się w Ukochaną; oblubieniec pragnie patrzeć nieustannie, ciągle od nowa, inaczej żyć nie potrafi. I jeszcze bądź ostrożny: chwiejne serce i słaba wola (za dużo pierwszego i brak drugiego) potrafią zmienić życie w melancholijne westchnienia, a potem wszystko przerodzi się w gorzką drwinę. Mistyk zmienił się w cynika, a zakochany stał się znudzonym wędrowcem, który ciągle szuka okazji do odpoczynku. Nie wolno przegrać tej wielkiej bitwy, ponieważ należymy do armii Jezusa!
Do przeczytania dwudziesty rozdział Ewangelii według św. Jana
(a potem do odsłuchania fragmenty ze św. Josemarii Escrivá)
Pod Twoją obronę…
Św. J. Escrivá, Droga – Bruzda – Kuźnia (Camino – Surco – Forja), tł. J. Jarco, Katowice-Ząbki 2005.
Leave a Reply