Od 15 września polscy widzowie będą mogli obejrzeć w kinach światowy hit, czyli Sound of Freedom. Dźwięk wolności. Obraz wchodzi na ekrany w atmosferze skandalu, związanego z kilkuletnim wstrzymaniem dystrybucji, ale nie to jest w nim najważniejsze. O wyjątkowości tego obrazu stanowi temat – handel dziećmi na potrzeby pedofili.
Film Alejandra Monteverde opowiada prawdziwą historię Tima Ballarda, agenta amerykańskich służb, który przez lata polował na pedofili. Po jednej z udanych akcji uświadamia sobie, że wysyłanie do więzienia kolejnych zboczeńców nie poprawia losu ich ofiar. Od tej chwili postanawia ratować niewinne dzieci od losu gorszego niż śmierć. Wyrusza do Kolumbii – jednego ze światowych centrów handlu żywym towarem.
Monteverde nakręcił Sound of Freedom już 2018 roku dla wytwórni 20th Century Fox za 14 milionów dolarów. Po przejęciu wytwórni przez koncern Disneya film trafił na półkę. Po latach obraz został odkupiony staraniem producenta Eduardo Verástegui i za pięć milionów dolarów (pozyskanych od drobnych inwestorów) wpuszczony do dystrybucji w USA. I stał się cud! Film wyprodukowany za mniejsze pieniądze niż wynosi gaża hollywoodzkich gwiazd, podbił Box Office zajmując trzecie miejsce tuż za Barbie i Oppenhaimerem, a przed Indianą Jonsem i Mission Impossible.
Film rozpoczyna się przepięknym, bardzo długim ujęciem, które wprowadza nas w świat pary bohaterów dramatu – 11-letniej Rocio (Cristal Aparicio) oraz jej dwa lata młodszego brata Miguela (Lucas Avila). Oboje zostają podstępnie, pod pozorem castingu do reklamy, porwani z rąk kochającego ojca i wrzuceni w mroczną rzeczywistość podziemnego świata handlarzy żywym towarem. Miguel trafia w łapy „wujka”, który oprócz zaspokajania własnych pragnień zamierza ciągnąć zyski z inwestycji w „misiaczka”. Rocio, po „bolesnym wejściu w nowe obowiązki” zostaje sprzedana pewnemu watażce z kolumbijskiej dżungli.
Reżyser świetnie dobrał obsadę. Na ekranie oprócz znanych Amerykanów z Jimem Cavezielem i Mirą Sorvino na czele, widzimy także nie gorszych aktorów latynoskich. Szczegółowa argumentacja tezy z poprzedniego zdania musiałaby obfitować zbyt dużo ilości spojlerów, dlatego wspomnę tylko o postaci ojca dwojga małych bohaterów i aktorach, którzy wcielali się w rolę handlarzy „pisklaczkami”, jak pieszczotliwie nazywali swój „towar”. O ile Caviezel nie zawodzi na ekranie, to Miry Sorvino w roli żony Ballarda jest stanowczo za mało. Tym bardziej, że w oryginalnej historii, to właśnie małżonka Tima miała bardzo duży wkład w jego przemianę, podjęcie kluczowej decyzji i dalszych działaniach. Nie można pominąć postaci nawróconego przestępcy Vampiro , tu świetna rola Billa Campa, który po wprowadza Ballarda w świat handlarzy żywym towarem.
Mimo, że w filmie nie ma scen drastycznych, pełnych przemocy czy gwałtu, to ładunek emocjonalny w nim zawarty powala widza niczym taran. To głównie zasługa najmłodszych aktorów. Wszystkie emocje, ogrom wewnętrznego cierpienia i lęku kreowanych przez siebie postaci potrafili doskonale wyrazić mimiką, wyrazem oczu, intonacją głosu i mową ciała. Sceny dialogu Ballarda z małym Miguelem po prostu powalają.
Gdzieś przeczytałem, że to „rasowy film akcji”. Nic bardziej błędnego. To dramat! Na szczęście nie taki, w którym nic się nie dzieje poza ślimaczącymi się scenami mającymi obrazować wewnętrzne przeżycia bohatera. Tak, są tu elementy kina akcji. Jest i walka wręcz, i strzelanina, i ucieczka samochodem. Ale nie służy to rozrywce widza, tylko pomaga zbudować interesującą i wstrząsającą opowieść „z życia wziętą”. Dźwięk wolności to film, który rozrywa serce każdego ojca. I nie ma takiego twardziela, kochającego swoje pociechy, któremu nie zawyje dusza na myśl, że los Rocio i Miguela mógłby spotkać jego córkę lub syna.
Sound of Freedom. Dźwięk wolności, reż. Alejandro Monteverde, USA 2023, dystrybucja w Polsce – Rafael Film
Foto: Rafael Film
Leave a Reply