31 sierpnia 1920 roku pod Komarowem miała miejsce bitwa pomiędzy sowiecką 1 Armią Konną, a polską 1 Dywizją Jazdy, która zaważyła na losach wojny sowiecko-polskiej, podobnie jak wcześniejsza Bitwa Warszawska.
Komarów – dzień chwały polskiej kawalerii
Wojna polsko – bolszewicka była wojną paradoksów. Z jednej strony prowadzona bardzo nowocześnie z wykorzystaniem manewru operacyjnego na wielkich przestrzeniach, z użyciem nowoczesnej techniki – czołgów, samolotów, radiostacji. Z drugiej zaś strony obfitowała w obrazki rodem z Sienkiewicza. Nocne podchody, kawaleryjskie zagony, walki harcowników, pojedynki na szable.
Konarmia – tajna broń Armii Czerwonej
Armia konna Budionnego była wielka jednostka kawaleryjską stworzoną by przełamywać słabe miejsca frontu i błyskawicznymi uderzeniami posuwać się na głębokie tyły przeciwnika. Składała się z 4 dywizji jazdy, współdziałały z nią oddziały artylerii, samochodów pancernych i lotnictwo. Stanowiły ją masy słabo wyszkolonych i niezdyscyplinowanych chłopów i Kozaków, jej siłę stanowiła wielkość i ruchliwość. Odegrała ogromna rolę w przejęciu inicjatywy przez bolszewików pod Kijowem i w toku kampanii letniej 1920 roku parła w kierunku Lwowa, znacząc swój pochód pożogą i mordem. W jej szeregach znajdował się między innymi Józef Stalin.
Ostatnia bitwa kawaleryjska w historii
Po bitwie warszawskiej Konarmia szła na północ by odwrócić losy wojny. Mogła jeszcze sporo „namieszać” na polskim froncie. Zadanie jej zneutralizowania otrzymał płk Juliusz Rómmel ze swoja 1 Dywizją Jazdy. Do starcia doszło na polach zamojskiej wsi Komarów. Bitwa trwała cały dzień, angażując coraz większe siły po obu stronach. Do szarż i kontrszarż szły kolejne szwadrony, pułki i brygady. Pod koniec dnia doszło do kulminacyjnego starcia, gdy pomęczone konie nie chciały już iść galopem. Bolszewicy mimo przewagi liczebnej niechętnie przyjmowali walkę wręcz. Do ostatniej, rozstrzygającej szarży prowadził swoich żołnierzy płk Rómmel. Szczególną chwałą okryli się ułani rotmistrza Krzeczunowicza (z polskich Tatarów) którzy wbili się w masę czerwonych Kozaków siejąc popłoch i zamieszanie. Pod ciosami polskich lanc i szabel bolszewicy spadali z siodeł jak dojrzałe ulęgałki. Rómmel pisał iż po bitwie pole „było literalnie zasłane bolszewickimi trupami”. Z placu boju uciekali w popłochu Budionny i komisarz polityczny Stalin (kto wie, czy nie dla tego tak „lubił” Polaków?)
Bitwa była ostatnim w historii wielkim starciem kawaleryjskim w którym brało udział kilka tysięcy jeźdźców. Rozstrzygnięta została w dużej mierze przy użyciu broni białej – lancy i szabli. Był to zarazem ostatni wielki triumf polskiej kawalerii odniesiony w tradycyjnym stylu, nad liczniejszym przeciwnikiem.
W PRL pamięć o bitwie urzędowo zamazywano natomiast od kilku lat dzięki staraniom pasjonatów historii oglądać można na polach Komarowa widowisko historyczne przypominające triumf polskiej jazdy.
Foto: Pomnik upamiętniający bitwę pod Komarowem, Wikipedia
Dzień dobry,swój artykuł zilustrował Pan fotografią Pomnika Jazdy Polskiej, którego autorem jest artysta rzeżbiarz Jerzy Hycki .Dlaczego pominął Pan tak istotną informację i nie podał nazwiska twórcy pomnika?
Dzień dobry. Jako redakcja jesteśmy zobowiązani jedynie do podawania informacji o źródle, z którego pochodzi fotografia, a nie do dokładnego opisu materiału zdjęciowego.