O Dniu Matki – jak się wydaje – napisano czy powiedziano już chyba wszystko. O samych Matkach, o macierzyństwie i jego blaskach, a nawet o cieniach – także. Piękne liryczne odniesienia do tego święta ofiarowują nam artyści. Niejeden raz usłyszymy 26-go maja, choćby przez radio, ciepły glos Mieczysława Fogga i jego pieśń o matce. Albo – Violettę Villas, i wielu innych. Tak, to niezapomniane i wciąż piękne pieśni. Można się przy nich popłakać ze wzruszenia.
Ale przecież rok ma więcej dni niż ten jeden, i każdy z nich – to proza życia. Tej prozy życia nikt specjalnie nie świętuje, bo po prostu trzeba ją pokonać. A spotkać ją można – choćby na kartach wielu książek – życiowych świadectw. Pisane prostym językiem, zawierają różne historie – z dobrym zakończeniem. Bo są to wyznania zwykłych ludzi i osobiste ich zwycięstwa, najczęściej inspirowane Bożą pomocą.
A przede wszystkim – w większości pisały je kobiety. No i po drugie – jest wśród nich nadspodziewanie wiele matek. Matek które niosą swoje codzienne krzyże, dyskretnie i w milczeniu, i tylko towarzyszy temu cichy szelest różańca. Bo Matki nie tylko wydają na świat dzieci, ale potem są z nimi w drodze przez życie i nawet jeśli nie są blisko, bo różnie bywa, ich serdeczne towarzyszenie wciąż trwa, nawet z oddali. To dzieci czasem się zapominają, ale matki o dzieciach – nigdy. A szczególnie wtedy gdy te dzieci popadają w jakąś biedę. Nie na darmo mówi się, że każda matka najbardziej kocha to dziecko, które jest najbiedniejsze.
Bo żeby być matką nie wystarczy urodzić dziecko, a nawet nie wystarczy je wychować. Trzeba temu swojemu dziecku towarzyszyć już zawsze. I do samego końca. Dokładnie tak, jak czyniła to sama Matka Boża. Matka Boża modląca się.
Felietony “Kochane życie” w Familijnej Jedynce na falach Programu Pierwszego Polskiego Radia, w każdą niedzielę rano.
Foto: Pixabay
Leave a Reply