Czym możemy podsumować ten podręcznik? Niewątpliwie uczyniono wiele, aby dziecku odebrać zdrowy rozsądek i oddzielić je od kultury rodzinnej i narodowej w imię wymyślonego w parach postępu.
Ministerstwo Edukacji Narodowej wprowadziło rok temu nowy, „darmowy” i jedynie słuszny podręcznik do pierwszej klasy szkoły podstawowej pt. „Nasz elementarz”. Toruje on drogę do następnych darmowych podręczników. Autorkami wybranymi decyzją pani minister edukacji narodowej są Maria Lorek i Lidia Wollman. Podręcznik ma wielu konsultantów merytorycznych, w tym również ds. równościowych – dr Iwonę Chmurę-Rutkowską. Mamy więc kolejny (po komunistycznych) postępowy podręcznik do klasy pierwszej, bo jak powiedziała autorka podręcznika, p. Maria Lorek, w jednym z wywiadów: „Nie możemy uwsteczniać rozwoju dzieci”.
Postęp parami
W czym postęp się przejawia? Można by rzec, że w poniżaniu rzeczywistości, a wywyższaniu tego, co wymyślone. Dlatego dwie dotychczas wydane książki charakteryzują się chaosem ilustracyjnym, pojęciowym, znaczeniowym, bo przecież wystarczy zadać polecenie „wymyśl”, a wszystko się w myśli dziecka uporządkuje łatwo, lekko i przyjemnie. W pierwszej części podręcznika polecenie „wymyśl” występuje 20 razy, np. „Wymyślcie zabawę, która pomoże wam łatwiej zapamiętać imiona koleżanek i kolegów z klasy”, „Wymyślcie zabawę na temat ruchu drogowego”, „Wymyśl nazwę planety, którą odwiedziły dzieci”, „Wymyśl i narysuj komiks z zabawnym zakończeniem”. Ćwiczenia typu „wymyśl” są najczęściej wykonywane w parach. Otóż praca parami jest postępową metodą pierwszej części. Co czyni się w parach? Np. „Przyjrzyjcie się, jakie «powitanie dłoni» wymyśliły dzieci. Stańcie parami i przywitajcie się tak samo. Wymyślcie własne powitanie”. Powstają pytania: „Co ma przedstawiać powitanie? Czy tak też się witają dzieci z dorosłymi?”
Inne polecenie dotyczy rozmów klocków: „O czym mogłyby rozmawiać ze sobą klocki? Odegrajcie w grupach scenki pokazujące rozmowy klocków”. Jeszcze inne: „Pobawcie się w parach w układanie wierszyków”. I na koniec coś równościowego: „Na ile sposobów dzieci mogą się dobrać w pary?” (są dwie dziewczynki i dwóch chłopców). „Ułóżcie kształty różnych liter z klocków, wstążek, z własnych ciał”; „Wymyślcie w grupach scenki, które będą przedstawiać dodawanie”.
Jak gazetka reklamowa
Całość podręcznika pod względem graficznym przypomina gazetkę reklamową supermarketu, tak pod względem wyzywającej kolorystyki, ilości szczegółów, chaotyczności treści, jak i ich układów, komputerowego źródła ilustracji. Przykładem są wyidealizowane środowiska zilustrowane w podręczniku, takie jak: szkoła, ulica, park, dom, gospodarstwo agroturystyczne (są ujmowane z dziwnej, nieobecnej w życiu perspektywy, jaką jest widok z lotu ptaka), staw, kwiaciarka, zimowy rynek miejski, weterynarz, górale, las zimowy, górka do zjeżdżania na sankach, układ planetarny. Uzupełniają je dziwne środowiska magiczne i bajkowe, takie jak: spersonifikowane rzeczy (gadające zabawki), spersonifikowane zwierzątka (przyjazne zawsze) mające np. domy, „rodzina sympatycznych” smoków z wymyślonej planety, trzy świnki bez rodziców budujące domki i broniące się własną siłą przez złym wilkiem, grupa krasnoludków, tajemniczy i magiczny strych, przyjazna „Baba-Jaga”, bo przecież szkoła mieści się przy ulicy Przyjaznej. Wszystkie te środowiska przenikają się. Rzeczywistość współistnieje z tym, co nierealne. To daje się zauważyć np. w ilustracji do wiersza „Zima” Józefa Czechowicza, gdzie widać bałwany, ludzi, dziwne stwory i śpiącego Mikołaja za kominem.
Należy dodać, że podręczniki te w żaden sposób nie podkreślają polskości i jej kultury. Nie ma odniesień do Dnia Niepodległości. Polska znika, tak jak znika chrześcijańska kultura, ale za to wśród zabawek na szkolnych półkach umieszczono duży, tęczowy latawiec i tęczowe klocki. Nie ma ilustracjach ani kościoła w przestrzeni publicznej ani krzyża w klasach ani nawet godła. Ale na ostatniej ilustracji w tomie pierwszym, już po wszystkich stopkach pojawia się mapa Polski z podpisem: „Rzeczpospolita Polska leży w Europie. Jest państwem członkowskim Unii Europejskiej”.
Ó jak ósemka
Innym przykładem wolnościowego, barbarzyńskiego chaosu jest nauka liter, który jak mniemam, ma dać dziecku wyzwolenie od wszelkich norm, bez ładu i składu. Nauka odbywa się w następującej kolejności (tylko z pierwszej części): A jak album, L jak lalka, O jak oko, M jak mama, T jak tata, I jak irys, E jak ekran, K, Y jak kot i koty, J jak jajko, S jak smok, Ś jak ślimak, D jak dom, R jak rak, W jak woda, U jak ul, Ó jak ósemka, P jak park. Spróbujmy z tych liter ułożyć jakieś słowa. Czy rzeczywiście dziecku jest potrzebna na początek pisania litera Ó? Książka pomija czytanie sylabami, tak charakterystyczne dla języka polskiego, a wprowadza czytanie globalne (całymi słowami), które być może jest dobre w języku angielskim, ale nie w polskim, w którym odmiana przez przypadki zmienia wiele w mówieniu i zapisywaniu słów.
Bez czasowników
Ostatnim elementem chaosu jest język. Oto przykłady. Powszechnie używa się sformułowań bez czasownika typu: „To wasze koleżanki i wasi koledzy z klasy 1 a oraz pani Ania” albo „To tata. Tata Tomka i Toli. A tam mama taty i tata taty” albo „To Ala i Emil. A tam? Tam Ala, Emil i lama”. Czymś kuriozalnym są dadaistyczne wierszyki:
„Ta plamka to ptak,
ta – strumyk, ta – mak.
A ta – to słonko
na niebie.
Słonko ode mnie
dla ciebie”.
Polecam także wiersz o domu – również bez czasownika:
„Dom to mama,
tata i ja.
To moja babcia
i mały brat.
To Tropik – piesek.
I koty dwa.
To gwar wesoły.
I serca dar”.
Do tego warto przytoczyć polecenie z tej samej strony, bo dom obejmuje nie tylko ludzi, ale i zwierzęta: „Podczas spaceru zaobserwujcie, w jakich domach mieszkają ludzie, a w jakich zwierzęta”. Albo: „Ulep świnki z plasteliny. Zbuduj dla nich domek”.
Czym możemy podsumować ten podręcznik? Niewątpliwie uczyniono wiele, aby dziecku odebrać zdrowy rozsądek i oddzielić je od kultury rodzinnej i narodowej w imię wymyślonego w parach postępu. Bo wśród podpowiadanych przez autorki kompetencji, jakie powinny zdobyć dzieci, są takie: „Umiem pracować w parach”, a także takie: „Umiem słuchać innych i rozumiem, że mogę mieć inne zdanie”. Warto zatem zmienić nazwę ministerstwa edukacji narodowej na ministerstwo podstępu równościowego.
Trochę merytorycznej krytyki a trochę czepialstwa:
„Do tego warto przytoczyć polecenie z tej samej strony, bo dom obejmuje nie tylko ludzi, ale i zwierzęta: „Podczas spaceru zaobserwujcie, w jakich domach mieszkają ludzie, a w jakich zwierzęta”. Albo: „Ulep świnki z plasteliny. Zbuduj dla nich domek”” – jest Pan z tych, którzy uważają że pies może przebywać tylko w budzie a nie z rodziną w domu czy po prostu nie lubi Pan zwierząt?
Dlaczego na ilustracjach klas miałyby być krzyże? Godło owszem, symbol religijny niekoniecznie.
Tęczowy latawiec i kolorowe klocki – no, rzeczywiście upadek obyczajów, a przynajmniej tak się kojarzy, tylko że nie dzieciom, a co niektórym dorosłym. Proponuję w ogóle oskarżyć warunki atmosferyczne o propagowanie homoseksualizmu i wymazać tęczę z nieba.