Od tego, jakie litery nakreślimy szóstego stycznia na drzwiach swoich domów i mieszkań, ważniejsze jest, co się dzieje za tymi drzwiami. A toczenie batalii o „prawidłowy” napis jest… żenujące.
Jest w ciągu roku kilka dni, które dużo wcześniej dają o sobie znać poprzez różne dyskusje, spory i kłótnie: co roku ci sami ludzie walczą w imię prawdy (takiej przez największe możliwe „P”), co sądzą np. o Owsiaku i jego Orkiestrze, albo o Halloween. O sporach politycznych nawet nie wspominam. Natomiast pierwszą wojenką, toczoną na początku każdego roku, jest ta: co pisać kredą na drzwiach szóstego stycznia? I jest to wojenka najgłupsza. O ile bowiem inne spory toczą się najczęściej pomiędzy katolikami a resztą świata, są często nawet uzasadnione (o ile prowadzone mądrze i roztropnie) – to kłótnia o te trzy litery prowadzona jest wewnątrz Kościoła: mam czasami wrażenie, że niektórzy tą kredą, pobłogosławioną i wyniesioną z kościoła po Eucharystii, mogliby się nawet pobić w imię „mojszej” racji.
Historia, Tradycja, Teologia
Zwyczaj święcenia kredy upowszechnił się w Kościele stosunkowo późno, bo w XVIII wieku – chociaż jego ślady można znaleźć dużo wcześniej, choćby w Starym Testamencie, w Księdze Wyjścia: Anioł Śmierci przechodził przez Egipt, zabijając wszystkich pierworodnych, omijając domy oznaczone krwią baranka. Znak na drzwiach mówił: tu mieszkają wyznawcy Jahwe. Podobnie chrześcijanie znaczą swoje drzwi kredą, chcąc powiedzieć: tu mieszkają wyznawcy Chrystusa. Robią to, pisząc trzy litery, przedzielone krzyżami, oraz cyfry obecnego roku.
C+M+B
Trzeba jasno powiedzieć, że jeśli mamy wskazywać chronologię, to pierwszeństwo należy się oznaczeniu C+M+B, które posiada wiele znaczeń:
- Cogito + Baptsimus + Matrimonium (łac. poznanie, chrzest, małżeństwo) – to znaczenie najbardziej teologiczne, wskazujące na historyczne znaczenie święta Objawienia (Epifanii), w którym wspominano trzy wydarzenia: Pokłon Mędrców (i poznanie Jezusa jako Króla), Chrzest w Jordanie i Wesele w Kanie Galilejskiej;
- Christus + Multorum + Benefactor (łac. Chrystus dobroczyńcą dla wielu);
- Christus + Mansionem + Benedicat (łac. Chrystus błogosławi [temu] mieszkaniu);
J+M+J
Warto wspomnieć, że gdzieniegdzie używa się również skrótu J+M+J, czyli na chwałę Świętej Rodziny: Jezus + Maryja + Józef – ale raczej rzadko, w Polsce ewentualnie na zachodzie, jako naleciałość z niemieckiej Bawarii, gdzie katolickie J+M+J przeciwstawiano protestanckiemu C+M+B.
K+M+B
Natomiast w Polsce najbardziej upowszechnił się zwyczaj (pochodzący z XI wieku) utworzenia od tych liter inicjałów trzech „Królów” (Magów? Mędrów? Nie wiadomo nawet do końca, ilu ich było: w Ewangelii nie ma o tym ani słowa, a w apokryfach ich liczba dochodzi nawet do dwunastu). Cezary z Arles wywnioskował sprytnie, że skoro były trzy dary, to było również trzech darczyńców, następnie nazwano ich imionami: Casper, Melchior i Baltazar… więc litery CMB się zgadzały. Ale że po polsku Casper to Kacper – otrzymaliśmy w efekcie KMB. I tyle.
Co było pierwsze, jajko czy kura?
O co tu kruszyć kopie? Przecież obojętnie, jakie litery nakreślimy na swoich drzwiach, oznaczają one to samo: tak, jak Królowie poznali Jezusa, tak i w tym domu Go poznano; niech Chrystus nam w tym roku błogosławi! Ja akurat byłem od dziecka przyzwyczajony do tego ostatniego zapisu (K+M+B), i nawet nie wiedziałem, że istnieją jakieś inne zwyczaje. Przeciwstawianie sobie tych oznaczeń to jakiś absurd… Widząc napis kredą na drzwiach wiem, że tu mieszka chrześcijanin – a nie analizuję, jakiego zapisu użył, a więc do jakiej „frakcji” w Kościele należy.
Jeden Rabin powie tak…. drugi Rabin powie tak…
Są różne racje, różne argumenty: z jednej strony mamy tradycję, z drugiej mamy znaczenie teologiczne. Na pewno nie można powiedzieć, że tylko tak a nie inaczej jest dobrze, inaczej jest źle. Warto zacytować choćby same dokumenty Kościoła, które również pokazują różne tradycje i różne sposoby rozumienia tych symboli:
- w przedsoborowym obrzędzie pobłogosławienia kredy jest mowa o tym, że pisze się imiona świętych: Kacpra, Melchiora i Baltazara, a więc: K+M+B (w oryginale łacińskim Kacper jest zapisany jako Gaspar – czyli uprawiony też jest zapis G+M+B);
- w Agendzie Liturgicznej (Wydawnictwo Św. Jacka), powszechnie używanej w parafiach, jest wskazanie, że pisze się na drzwiach C+M+B (podając jako znaczenie: Christus mansionem benedicat);
- w Dyrektorium o Pobożności ludowej i liturgii, a więc w najnowszym dokumencie doktrynalnym, podaje się, że zapisujemy „tradycyjne inicjały świętych”, czyli K+M+B, „co tłumaczy się formułą Christus mansionem benedicat” – to dopiero wyjście z potrzasku!;
- w Obrzędach Błogosławieństw, a więc w księdze obecnie o największej randze liturgicznej, podany jest zapis C+M+B, a nawet opcjonalnie: J+M+J.
Uroczystość Objawienia to jedno z największych świąt w ciągu całego roku. Starsze niż obchód Bożego Narodzenia, w zasadzie drugie po Wielkanocy. Dobrze, że ponownie jest ono w Polsce dniem wolnym od pracy. Wspaniale, że rozwijają się od kilku lat Orszaki Trzech Króli, które współgrają z sednem tego święta: objawieniem całemu światu, że narodził się Odkupiciel, Emmanuel, Bóg-Człowiek, Chrystus. Wszelkie „święte kłótnie” o to, w jaki z trzech sposobów należy oznaczać w tym dniu drzwi (gdy każdy z nich znaczy w gruncie rzeczy to samo), to tak samo, jakby spierać się na serio (używając anatem i okładając ignoranta Prawdą po głowie) o wyższości barszczu nad grzybową na stole wigilijnym. Lub odwrotnie.
Ilustracja: Marta Dzbeńska-Karpińska
Moim zdaniem, tych napisów mogło by nie być, są zbędne jak większość kościelnych tradycji i naleciałości, a czym więcej tego co nie od Boga tym więcej sporów i nieścisłości, pewnie miało być atrakcyjnie a jest odwrotnie. Myślę, że Kościół K. sam się już pogubił . Liczy się to co w sercach, jeśli choć jeden z mieszkańców nosi Boga w sercu, Ten błogosławi całemu domowi.