„Nie opuszczę cię!”
Bóg stworzył świat. Stworzył też człowieka i powołał go – do miłości powołał. Każdy z nas bez drugich skazany jest na samotność i bezsens życia. Jednak wszyscy mamy szansę na budowę relacji. Najlepszym przykładem obecności bliskich jest rodzina. To w niej rodzice troszczą się o dzieci, o siebie nawzajem. Dbają o swoje pociechy, starają się im poświęcać jak najwięcej czasu, wychować na „dobrych ludzi”, po prostu pragną ich szczęścia i dobra. Małżonkowie ślubują sobie, że nie opuszczą się aż do śmierci. Takie „dobre towarzystwo” jest dla nas bardzo ważne. Nie tylko dla dzieci, które oczywiście potrzebują najwięcej troski. Przecież sami nieraz mamy „doła” i chcemy się do kogoś wyżalić. Gdyby nie wsparcie przyjaciół, byłoby nam niewątpliwie ciężej.
„Odejdź!”
Samotność i czas na refleksję są w naszym życiu ważne. Przecież sam Chrystus „udawał się na bok”, aby się modlić. Tak też jest i w wychowaniu: rodzice często, pragnąc dobra swych dzieci, by dzieciaki nie popełniały ich błędów, ograniczają tzw. wolność swoich pociech. Jednak przychodzi czas, kiedy to dzieci muszą wziąć odpowiedzialność za siebie – wziąć „życie w swoje ręce”. Oczywiście, wiele rzeczy można nauczyć się z teorii i na błędach cudzych, ale własne doświadczenie jest niewątpliwie konieczne do tego, aby dojrzeć. Podobnie i w relacji z innymi – potrzebujemy czasu na samotność. Przychodzi kiedyś w naszym życiu okres trudnych doświadczeń, które tak naprawdę musimy dźwigać sami, każda próba pomocy innych wydaje się daremna.
„BOŻE MÓJ, BOŻE MÓJ, CZEMUŚ MNIE OPUŚCIŁ?”
Papież Franciszek uczy, iż Kościół musi szukać drogi między „nieprzyjazną surowością” a „fałszywym pojęciem miłosierdzia”. Nie może „rzucać kamieni w stronę grzeszników i słabych”, ani „schodzić z krzyża” przez dostosowanie się do „ducha świata”. Nie wolno bawić się w nieobecnego, gdy inni potrzebują naszej pomocy. W chwilach trudnych, po ludzku bez sensu, niech towarzyszy nam nadzieja, którą miał Chrystus Ukrzyżowany. On SAM wziął na siebie krzyż i dźwigał go, aż na Golgotę. Modlił się w największym osamotnieniu i udręce (Mt 27, 46). Warto razem z Jezusem – nie tylko w czasie Wielkiego Postu) – wołać z głębi swojego lęku i samotności: „Boże mój, Boże… zmiłuj się nad nami!”
Leave a Reply