Lista oficjalnie ogłoszonych Świętych jest bardzo długa. W związku z tym mamy naprawdę wielu pomocników w codziennym życiu. Są Święci od zagubionych przedmiotów, opiekunowie nauczycieli, policjantów, są różnoracy patroni, są Święci od spraw trudnych i beznadziejnych. Jest jednak jedna ważna święta, bez której nie wyobrażam sobie naszego rodzinnego życia. Dla mnie zdecydowanie wygrywa święta Rutyna 🙂
Już kilka koleżanek wzdychało ciężko kiedy wspominałam, że koło 20:00 nasze dzieci już śpią (zazwyczaj 🙂 ). Patrzyły na mnie jak na dziwoląga. Bo u nich w domu sajgon, rozgardiasz, szaleństwo, tata wraca późno i dzieci nie da się zagonić do łóżek. I padało pytanie: JAK CI SIĘ TO UDAJE?
No cóż. Sposób jest jeden i to banalnie prosty – RUTYNA. Wydźwięk tego słowa może mieć charakter nieco pejoratywny, ale zupełnie niepotrzebnie. Tak jak dzieci czują się bezpiecznie, kiedy maja stawiane jasne i klarowne granice, tak łatwiej się zasypia, kiedy każdy wieczór wygląda podobnie. Oczywiście nie twierdzę, że teraz taką metodę należy wprowadzić we wszystkich domach i że zadziała. Jednak jeśli macie problem z organizacją czasu wieczorem, dzieci są nadpobudliwe a wieczorne obowiązki są dla Was droga przez mękę, spróbujcie 🙂 Nic nie tracicie, a możecie jedynie zyskać. Trzeba mieć jednak świadomość, że te mechanizmy nie zadziałają po jednym dniu. Sorry, ale nikt nie obiecywał, że będzie lekko 🙂
Nasze dzieci po powrocie ze szkoły często wymagają chwili wyciszenia. Czasem udaje się ją złapać jeszcze w samochodzie w drodze powrotnej, a czasem próbujemy ją złapać w domu. Wiadomo, ze dzieci po przedszkolu i szkole są pobudzone, niektóre bywają zmęczone. Po powrocie potrzebują chwili na regenerację. Zdarza się, że tego czasu nie ma, ale zdarza się też, że jest go 5 minut, a czasem godzina. W zależności od potrzeb i aktualnej sytuacji. Dzieci wtedy czytają, rysują, kolorują, leżą na kanapie gapiąc się w sufit, odpoczywają. Po regeneracji następuje dopływ energii i dzieci zaczynają dokazywać. Wszelkie chwyty i zabawy dozwolone 🙂
Nasza rutyna zaczyna się wczesnym wieczorem. Oczywiście nie jest tak, że dokładnie dzień po dniu wygląda to tak podręcznikowo, idealnie. Zupełnie nie 🙂 (bo np. są zajęcia dodatkowe) ale staramy się, żeby wieczór był już czasem wyciszenia. Żeby dzieci mogły odpocząć, wyspać się, muszą odciąć się od nadmiaru bodźców.
Zwyczajowo o godzinie 18:00 (lub w jej okolicach) jest kolacja. Siadamy, rozmawiamy, opowiadamy co nam się przydarzyło w ciągu dnia. Potem jest jeszcze chwila na zabawę lub na bajkę. Jedną 🙂 Dzieci mają ustalone w jakiej kolejności się myją, więc raczej nie ma kłótni kto pierwszy idzie się pluskać. Ten moment jest mniej więcej koło godziny 19:00. Najpierw do spania szykuje się średni, potem najstarsza, a na końcu ja myję najmłodszą. Koło godziny 19:30 siadamy na łóżku średniaka (który przytula głowę do poduchy) i czytam bajki. Zasypiam max. w 15 minut. Idziemy na łóżko najstarszej, której też czytam albo głaszczę. Zasypia błyskiem 🙂 Najmłodsza w tym czasie buszuje po podłodze 🙂 Tym oto sposobem starszaki śpią o 20:00.
Wiem, wiem, haczyk jest taki, że jestem sama i nagły powrót męża z pracy nie zakłóca naszego planu działania. Ale nawet jeśli powrót taty zdarzy się przed zaśnięciem, to jest przytulas i całusy, dzieci wracają do łóżek i następuje podział – ja czytam najstarszej, a tata średniemu. Opcja z buszowaniem na podłodze u najmłodszej – bez zmian 🙂
W tym wszystkim ważne jest to, żeby dzieci wiedziały, że wszystko ma swój czas – zabawa, kolacja, mycie, spanie. Oczywiście mogą pojawić się zarzuty, że gdzie czas na szaleństwo, beztroskę? Ależ on jest! W ciągu dnia, w weekendy. A to, że udaje nam się położyć dzieci spać o ludzkiej godzinie 🙂 skutkuje nie tylko tym, że są wyspane (co jest baaaaardzo ważne), ale również tym, że mamy czas dla siebie, dla naszego małżeństwa, na rozmowę, na wspólne bycie razem.
Cudnie, że tak może być. Ja z nim mężem tylko kłótnie i przemoc. Jedyne co mi zostało to modlitwa.
U nas też rutyna (bardzo podobna) i spanie o 20 🙂 A my z mężem mamy dzięki temu czas dla siebie 🙂 No i dzieci też muszą spać odpowiednio długo, a nie szaleć po nocy…
Pozdrawiam 🙂