Wiara

Tertium non datur. O istocie kapłaństwa.

Z woli Boga wszechświat jest skupiskiem zależności. Nie potrzebujemy wspinać się na wyżyny duchowe, aby to zobaczyć: astronomia, fizyka, biologia, czy chemia codziennie same nam o tym przypominają. Wewnętrzna natura człowieka także żyje w relacji do świata, psychika ludzka, a za nią wszystkie nauki humanistyczne funkcjonują zgodnie z zasadą przyczyny i skutku. Istniejemy w świecie naturalnych praw, w świecie połączonych lub współgrających elementów, tak widzialnych jak i niewidzialnych, w świecie, w którym wolny rodnik zawzięcie próbuje znaleźć pasującą do niego część wielkiej układanki. Każde takie znalezienie swojego miejsca jest źródłem harmonii i umożliwia funkcjonowanie zgodne z przeznaczeniem, jest zatem płodne i zaprowadzające ład. W świecie materii nazwiemy to porządkiem, w świecie ducha realizacją powołania. O ile jednak to pierwsze „robi się samo”, o tyle drugie wymaga od nas zgody na miłość, dojrzałość i odpowiedzialność.

Razu pewnego Logos Wszechświata zstąpił na ziemię i urodził się wśród nas. Sam będąc Prawem przyjął na siebie prawo materii oraz prawo ustanowione ludzką ręką. Uczy nas potęgi miłości, która rezonuje z naszym wnętrzem, miłości Jeden za wszystkich. Objawił nam istotę kapłaństwa, składając Siebie jako Dar i jako Ofiarę, ta ofiara to płomień miłości pałający tak bez reszty, że dochodząc do punktu „zero” przepala doczesność i wykracza poza nią. Teraz ten Dar i ta Ofiara są tu prawem.

Jeśli kapłaństwo jest na ziemi aktem prowadzącym ku zbawieniu, to oznacza to dwie rzeczy: że Ofiara Arcykapłana nie tylko otworzyła wrota, ona jest tymi wrotami oraz drogą do nich prowadzącą a także, iż każdy z naśladowców Chrystusa sam jest kapłanem, bo droga ta wymaga daru z własnego życia oraz ofiary z bezpieczeństwa i apetytu. Zaiste, fascynująca to przygoda i niezwykły Przewodnik. Nie każde kapłaństwo ma jednak identyczne miano. Jak małe dziecko, aby przeżyć swoje dni w szczęściu, nie we frustracji, musi zaakceptować fakt, że jego wola nie ma wpływu na wiele zjawisk, choćby na ruch ciał niebieskich oraz że po dniu przychodzi zmierzch a po lecie mróz, tak i my wraz z dojrzewaniem uświadamiamy sobie i akceptujemy fakt, że aby móc się realizować, musimy żyć w zgodzie z własną naturą.

Logos Wszechświata stał się synem ludzkim, mężczyzną. Czy z przypadku? A może z powodu Bożego szowinizmu? Czyżby Bóg uznał jedną z płci za godniejszą, by przyoblec w ciało Jednorodzonego? Przedwieczny Syn Boży, Pan wszelkiego istnienia rodzi się jako człowiek w mizernej stajni a my się zastanawiamy, czy czasem nie szukał tu godności? No więc, jeśli nie o godność chodziło, to Twórca idei płci musiał mieć inny powód do takiej decyzji. Może, biorąc na świadka logikę, skoro to On tu przyszedł, aby uratować swoje dzieci i dostosował się do okoliczności, to i ten wybór był wyrazem Jego pokory, więc urodził się mężczyzną, bo upadła i coraz mniej zharmonizowana z Bożym ładem wspólnota potrzebowała kapłana-mężczyzny, którego charyzmat polega na wzięciu w obronę i osłonięciu własną piersią. To charyzmat Króla i Wojownika, który przyszedł na ratunek Umiłowanej. Taka jest istota męskiej realizacji kapłaństwa, powiązana jest ona z misją królewską. Kobiecość ma również swoją drogę kapłańskiego powołania, jeśli ktoś ma co do tego wątpliwości, to zapraszam do kościoła w dzień powszedni. Zapatrzenie w Ukochanego i idąca za tym wielowymiarowa płodność, ofiara  z własnego serca i oddanie dla Niego można byłoby rozpisywać na wiele stron, na to jednak brak tu miejsca.

Jeśli zaczyna nam prześwitywać choćby zarys pełni Związku między Nim a nami, to cała reszta jest już banalnie prosta. Kapłaństwo instytucjonalne, to stawanie w osobie Chrystusa wobec Jego Wspólnoty tu na ziemi, aby nasza cielesno-duchowa natura doznawała wsparcia w całej swojej pełni, również przez znaki materialne. Dlatego właśnie kapłaństwo instytucjonalne kobiet stanowi wytwór tak absurdalny, jest bowiem związkiem bezpłodnym, związkiem homoseksualnym, związkiem, w którym rozum stracił swą naturalną wewnętrzną busolę, jaką posiada atom, magnes, czy ruch planet i galaktyk. Nie dziwi także fakt, iż środowiska prące do urzeczywistnienia idei kapłaństwa instytucjonalnego kobiet w chrześcijaństwie, to te same, które promują kulturę homoseksualną, czy wręcz same są homoseksualne. Wynika to w głębokiego niezrozumienia wewnętrznego porządku twórczego we wszechświecie, przykładów nie trzeba szukać daleko, wystarczy przypatrzeć się poczynaniom duszpasterskim szwedzkiej homoseksualnej biskupki Evy Brunne, czy ks. prałata Krzysztofa Charamsy. Temu ostatniemu nie poświęcę zbyt wiele czasu, ponieważ zdaje się, że jego rodzaj zaburzenia emocjonalnego karmi się właśnie uwagą innych, wtedy tym pełniej rozkwita, a jako że nie chcę przyczyniać się do rozwoju choroby drugiego człowieka, ani też pomagać mu w sprzedaży książki, która sprowadzać może ludzi zwiedzionych polityczną poprawnością na manowce wiary i rozumu, zakończę ten wątek życzeniem opamiętania.

Wracając do tematu kapłaństwa powszechnego jako drogi do zbawienia, istnieją na tym świecie tylko dwa duchowe kierunki: ku ładowi, płodności, prosto w ramiona Ojca oraz przeciwny, wiodący ku anarchii, chaosowi, osamotnieniu, brakowi orientacji, kierunek, na drodze którego nie rodzi się nic poza rozpaczą, na końcu zaś apetyt zjada pragnącego. Wybierać trzeba rozsądnie, albowiem tertium non datur.

Photo credit: Lawrence OP / Foter / CC BY-NC

O autorze

Ola Jakubiak

Kompulsywna obserwatorka zajęta nieustanną analizą rzeczywistości, być może nie do końca bezstronna wobec rozmaitych ideologicznych i politycznych nurtów, bowiem nierozerwalnie związana z kulturą chrześcijańską. Fascynatka filozofii, teologii, polityki i publicystyki a nade wszystko miłośniczka i obrończyni życia w każdym wymiarze.
Uwielbia naturalną dietę, baśnie i spacery po plaży.

Leave a Reply

%d bloggers like this: