Dziś Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, zwana Bożym Ciałem. Wielu z nas pójdzie w procesji za lśniącą monstrancją, którą osłonięty baldachimem kapłan, wyniesie z kościoła i poniesie ulicami naszych miast, miasteczek i wiosek. Procesja eucharystyczna to publiczne wyznanie wiary w realną obecność Chrystusa w Najświętszym Sakramencie. Wiary, której brakuje na świecie wielu ludziom, deklarującym się jako katolicy.
Zwątpienie w to, że kawałek białego chleba to sam Bóg, nie jest specyficzne tylko dla naszych czasów; bywało tak i kiedyś. Niewiary doznawali nawet kapłani – stąd cuda jak ten w Lanciano (VIII w), czy w Bolsenie-Orvieto (XIII w) – które umacniały i pobudzały pobożność eucharystyczną.
Oprócz tak znanych i przebadanych naukowo cudów, jak wspomniane wyżej, czy tych nam najbliższych w Sokółce i Legnicy, miał miejsce także szereg innych niezwykłych wydarzeń, dzięki którym Pan Jezus umacniał wiarę w swoją eucharystyczną obecność. Zachowały się ich świadectwa, a jedno z piękniejszych przytacza Arda Roccalas w swojej książce Objawienia Świętego Józefa.
Historia wydarzyła się w Afryce Południowej. W jednym z domów, należących do holenderskiej rodziny, służył około czterdziestoletni mężczyzna imieniem Józef. Był to dobry człowiek, brakowało mu co prawda edukacji, ale nie głębokiej wiary. Obowiązki związane z pracą nie pozwalały Józefowi, który był katolikiem, na uczestniczenie w niedzielnych Mszach świętych. Odwiedzał za to kościół w dni powszednie i mimo fizycznego zmęczenia wkładał wiele wysiłku w modlitwę. Jak była prosta przekonał się miejscowy proboszcz, który go zagadnął: „Józefie, widać, że lubisz modlitwę. Ale co mówisz Panu przez cały ten czas?”. Ten odpowiedział: „Ach, ojcze, cóż mogę Mu powiedzieć, nie chodziłem do szkoły, nie umiem się modlić… Patrzę na Niego, tak po prostu, i mówię do Niego: ‘Jezu, to ja, Józef’.” Służący-analfabeta nie znał żadnej modlitwy, ale kochał Boga i głęboko wierzył w Jego obecność w Najświętszym Sakramencie, ukrytym w tabernakulum.
Życie Józefa zakończyło się w dramatycznych okolicznościach. Potrącił go samochód. Konającego mężczyznę zaniesiono do domu i posłano po księdza. Kiedy Józef zobaczył proboszcza, dopytywał gasnącym głosem: „Ojcze, czy przyniosłeś mi Pana?”. Kiedy odmówiono ostatnie modlitwy, a ksiądz udzielił umierającemu rozgrzeszenia i wziął w dłoń Hostię, by mu ją podać, nagle odezwał się z Niej piękny głos: „Józefie, to Ja, Jezus”. Wyraźnie słyszeli go poruszeni świadkowie tego wydarzenia, w tym przejęty drżeniem ksiądz. Chwilę po przyjęciu Najświętszego Sakramentu Józef skonał.
Jeżeli ktoś bardzo nie chce wierzyć w obecność Chrystusa w Eucharystycznym Chlebie, to nie przekonają go ani naukowe badania, ani świadectwa. Jednak dla nas – którzy wierzą, ale czasami popadają w zwątpienie – historie takie jak Józefa są podarunkiem od kochającego Pana, który zdaje się przez nie mówić: „Nie bój się, wierz tylko!”…
Wszystkie cytaty za: Arda Roccalas, Objawienia Świętego Józefa. Przesłania i cuda, Wydawnictwo AA, Kraków 2022 (s. 278-279)
Fot. Cud eucharystyczny w Lanciano, autor: Junior/Domena publiczna/Wikimedia Commons
Leave a Reply