Wiara

Za czym tęsknią mężczyźni?

Kilka lat temu w mojej parafii zmienił się proboszcz. Zastał parafię prężnie działającą, w której nie brakowało różnych wspólnot, grup, stowarzyszeń… a jednak coś go zaniepokoiło. Wszędzie dominowały – liczebnie – kobiety. A gdzie ich mężowie, synowie, bracia ojcowie….? Może brakuje jakiejś formy duszpasterstwa? Może coś nowego trzeba zaproponować? Powstała szkoła biblijna, ale i tu na zaproszenie odpowiedziały głównie panie…

Mężczyźni podobno nie lubią chodzić do kościoła. Kobiety świetnie się odnajdują we wspólnotach, zwłaszcza takich, w których mogą mówić o swoich przeżyciach i doświadczeniach – życiowych i duchowych. Mężczyźni wręcz przeciwnie – mają problem w nazywaniu i werbalizowaniu swoich uczuć. Dlatego w tradycyjnych wspólnotach jest ich jak na lekarstwo. W ostatnim czasie powstaje coraz więcej męskich grup religijnych, które próbują odpowiedzieć na specyficznie męskie potrzeby duchowe.

Jeden z duszpasterzy zauważył, że najwięcej mężczyzn jest zazwyczaj przy budowie kościoła. Potem nie czują się już potrzebni, odchodzą. I to jest chyba główny rys męskiej duchowości. On musi czuć, że ma coś do zrobienia, że Bóg właśnie jemu przeznaczył jakieś zadanie. Dlatego kluczowym słowem dla mężczyzn jest powołanie. Na kartach Biblii znajdziemy wiele tego przykładów. Bóg wzywa Abrahama, Mojżesza, proroków i daje im konkretne zadanie. Oni różnie reagują – jedni się zgadzają od razu, inni pertraktują, ale cały czas podstawą ich relacji z Bogiem jest powierzone im zadanie.

Dla kobiet to nie ma aż takiego znaczenia, one przede wszystkim potrzebują „być w relacji”, tu szukają spełnienia. Wystarczy przyjrzeć się tym kobietom, które towarzyszą Jezusowi – one opisywane są nie przez zadania, przez czyny, ale przez relację do Jezusa.

Gdy Bóg stwarzał Adama też powierzył mu zadania: nazywaj zwierzęta, opiekuj się nimi, „czyń sobie ziemię poddaną” (por. Rdz 1, 28). To jest płaszczyzna, na której buduje się męska relacja z Bogiem. John Eldrege, autor „Dzikiego serca”, zauważa coś jeszcze w opisie stworzenia człowieka. Otóż, Bóg stworzył mężczyznę poza rajem, stworzył go w dzikiej przestrzeni, dopiero potem zasadziwszy ogród w Eden na wschodzie, Pan Bóg umieścił tam człowieka, którego ulepił (Rdz 2, 8). Ewa zaś została powołana do istnienia w Edenie. Dlatego dusza mężczyzny tęskni za tą dzikością, w której Bóg go stworzył, a kobieta najlepiej czuje się w przestrzeni domowej. I tu nie chodzi o fizyczne miejsce, ale o stan ducha. Kobieta dąży do stabilizacji, bezpieczeństwa Edenu, a mężczyzna czuje, że tam nie ma już nic do zrobienia. Musi wyjść poza tę znaną, poukładaną rzeczywistość. Właśnie takim chciał go mieć Bóg.

Czyż nie taki właśnie jest obrazem Boga, który stale wychodzi ku człowiekowi. Nie zadowala się tym, co osiągnął – tylko ciągle na nowo próbuje.

Czyż Bóg nie walczy ciągle o człowieka? Więc i mężczyzna, który jest jego dziedzicem musi walczyć. Jeśli się poddaje, jeśli pozostaje bierny, popełnia grzech Adama, który stał obok Ewy i nie zareagował, gdy wąż ją kusił. A w duszę mężczyzny wpisana jest troską o kobietę, odpowiedzialność za nią i za jej potomstwo. Jeśli kobieta nie da mu szansy poczuć się odpowiedzialnym, to depcze jego męskie serce w najczulszym punkcie. Bóg powołał do tego mężczyznę, bo Bóg też taki jest wobec człowieka – bierze za niego odpowiedzialność i jest wierny, nawet gdy człowiek odchodzi.

A co się stało po grzechu? Adam się ukrył, bo „był nagi”. John Eldrege tak to komentuje: „Nie potrzeba zajęć z psychologii, żeby zrozumieć mężczyzn. Wystarczy zrozumieć ten wers, niech jego znaczenie wsiąknie w was, a nagle mężczyźni nabiorą wyrazistości. Ukrywamy się — każdy z nas. Doskonale świadomi, że my też nie jesteśmy tymi, którymi mieliśmy być, rozpaczliwie obawiając się zdemaskowania, tego, że ktoś zobaczy nas takimi, jacy jesteśmy i jacy nie jesteśmy, uciekamy w krzaki. Ukrywamy się w swoich biurach, w salach gimnastycznych, za gazetą, a przede wszystkim za własną postawą”.

Adam wstydzi się swojej bierności. Przykrywa ją różnymi „listkami figowymi”: pracą, sukcesami, pieniędzmi, gadżetami… Bóg chce dla niego dużo więcej, dlatego nie ustaje w wołaniu: „Adamie, gdzie jesteś?”

Foto: Gregory Bastien / Foter / CC BY-NC-ND

O autorze

Marta Wielek

Marta Wielek z wykształcenia politolog i dziennikarz. W pracy: zastępca redaktora naczelnego Miesięcznika Katolickiego Nowy LIST oraz magazynu BIBLIA. Krok Po Kroku W Świat Biblii. A w domu: żona i mama trójki niezwykłych dzieciaków.

1 Komentarz

Leave a Reply

%d bloggers like this: