W epoce liberalizmu wolność stała się podstawową wartością. Nade wszystko wolność artystyczna wydaje się nie mieć granic i – jak widzimy w polskich realiach – prawo jest bezradne nawet wobec bezczeszczenia Pisma świętego (jeśli tylko autor profanacji zadeklaruje się jako „artysta” i stwierdzi, iż jego działania stanowią element ekspresji artystycznej). W ogóle całość kultury współczesnej cechuje zapomnienie o klasycznej triadzie (dobro – prawda – piękno) w imię totalnej wolności, która często staje się promocją zła, kłamstwa i brzydoty. Epatowanie brutalnymi i obscenicznymi obrazami, oswajanie z tym, co wstrętne i ohydne, niszczy subtelność i wrażliwość w odbiorcy takich produktów pseudokultury. Ponieważ jest to kultura masowa, zniszczenia dokonuje się w milionach serc ludzkich. Wydaje się, iż w świecie artystycznym nastąpił zanik ambicji, by tworzyć wielkie i natchnione arcydzieła. A może po prostu artyści cierpią na zwyczajne ludzkie kompleksy: nie wierzą, iż potrafią stworzyć arcydzieło, więc uciekają w kicz, w żart, w karykaturę. Skoro dobro i miłość straciły swoją magnetyczną siłę, może współczesny widz „kupi” dzieło pełne zła i nienawiści. Może potrzebuje „gęsiej skórki” i wrażeń, od których krzepnie krew w żyłach. „Jest jednak niebezpieczeństwo, że artysta zasmakuje w złu i sztuka stanie się wyrazem cynizmu i pogardy dla człowieka. Można też się zapytać, czy pogarda dla piękna w sztuce nie płynie z głębszego i tragiczniejszego źródła: zaprzeczenia, że dobro jest rzeczywiste” (ks. Janusz A. Ihnatowicz). Ksiądz poeta stwierdza jednak, iż prawdziwe dzieło sztuki posiada ogromną moc, której odbiorca nawet nie jest świadomy: zniszczy w nim nieczułość na dobro i fascynację złem, które jak mur stoją między człowiekiem i jego zmartwychwstaniem. I nawet zwycięski ateizm – da się pomyśleć tylko na krótki czas, gdyż człowiek nie może żyć bez Boga (Henri de Lubac).
Ta wiara powinna towarzyszyć dziełu ewangelizacji – rzeczywiście trzeba ewangelizować współczesną kulturę, być może trzeba ją dzisiaj egzorcyzmować. Ponieważ jaka kultura – taki człowiek, a celem Kościoła jest pomagać człowiekowi w stawaniu się coraz bardziej człowiekiem. Jeżeli – z różnych przyczyn – Kościół nie zaangażuje się w dzieło odnowy kultury, wówczas jak najbardziej realna pozostaje wizja nowej apokalipsy, kolejnego aktu ludobójstwa na naszej planecie. Zdaniem wielu myślicieli współczesna cywilizacja zgromadziła już dostateczny arsenał duchowy zła, aby nastąpiła kolejna katastrofa. Należy przywrócić Boga człowiekowi, przypomnieć o jego duchowej tożsamości i o świecie sacrum, który jest jego naturalnym środowiskiem. Człowiek zanika, „kiedy następuje rozbrat między kulturą a sacrum, kiedy pierwiastek duchowy w kulturze zostaje osłabiony lub wręcz zanika, kiedy następuje uśpienie etyczne w społeczeństwie, w którym wrażliwość na pustkę i zło została osłabiona, stłumiona, uśpiona” (Ryszard Kapuściński).
Fundamentalna zasada: dla każdego człowieka „być człowiekiem – to jego pierwszy obowiązek” (Franciszek Adamski) ma zastosowanie również do ateistów i agnostyków. Nie ma wolności od człowieczeństwa! Warto w tym miejscu przywołać refleksję kard. Paula Pouparda, który podczas Kongresu Kultury Chrześcijańskiej w Lublinie (w roku 2000), kreślił wizję antyhumanistycznego sekularyzmu, wolności od Boga i upadku kultury duchowej, jednak podaje również wzory wierności chrześcijańskiej kulturze: „religijna wizja świata całego pokolenia poetów i pisarzy, dramaturgów i myślicieli, filozofów i teologów przynosi nam prawdziwe szczęście bycia, po prostu szczęście istnienia i dumę z bycia chrześcijaninem: Péguy, Claudel, Bernanos, Mauriac, Maritain, Marcel, Daniélou, Congar i de Lubac, Guardini i Urs von Balthasar, by tylko kilku przytoczyć”. Zamiast krytykować i tropić bluźnierców, stańmy się autentycznymi świadkami Ewangelii.
Katecheta powinien być znakiem sprzeciwu wobec świata. Współcześnie „walka o dusze” – autor Dramatu humanizmu ateistycznego nazywa ją „grą, która aktualnie rozgrywa się w głębi dusz” (Henri de Lubac) – rozgrywa się w przestrzeni mediów, Internetu, kina. Warto reklamować wartościowe i głębokie duchowo dzieła, chociażby poprzez sprawdzoną formę dyskusyjnych klubów filmowych. Warto słuchać, bowiem wiele przejawów zła nie jest manifestacją przynależności do świata profanum, ale wołaniem o pomoc. Wołającemu o ratunek, współczesnemu „wychowankowi” postmodernizmu, należy wyjść na spotkanie, pochylając się nad całą jego duchową nędzą, rozpaczą i lękiem, i pamiętając – jak uczył ks. prof. Józef Kudasiewicz – że „miłość chrześcijańska albo obejmuje wszystkich bez wyjątku ludzi, nawet wrogów i nieprzyjaciół Mt (5, 43-48), albo jej w ogóle nie ma”. Katecheza jest najlepszym miejscem, aby podjąć trud odnowy wiary w sercu współczesnego człowieka.
Czytaj także:
Nihil novi
Ironia
Hybryda
Precz z oryginałem
Niech żyje komercja
Romans z kiczem
Katecheza w czasach postmoderny. Wprowadzenie
[…] także: Anarchia ponad wszystko Ironia Hybryda Precz z oryginałem Niech żyje komercja Romans z kiczem Katecheza w czasach […]
[…] także: Cóż to jest prawda? Anarchia ponad wszystko Ironia Hybryda Precz z oryginałem Niech żyje komercja Romans z kiczem Katecheza w czasach […]