Wychowanie

Harry Potter

Wtłaczamy w głowy dzieci te niesamowite historie o czarownikach i magii, trudno z nich wyciągnąć jakieś proste, życiowe wnioski.

W poprzednich felietonach przedstawiłam omówienie kilku bajek – baśni, traktowanych z dzisiejszego punktu widzenia. Bajki i baśnie to takie opowieści, które w krótkiej i ciekawej formie, przy okazji opowiedzenia wciągającej historyjki, prowadzą do morału, jakim jest jakaś życiowa prawda, mądra sentencja, nauka na przyszłość. W grubym tomie Baśni Andersena były ich dziesiątki, i to wszystko w pojedynczym egzemplarzu. Jedną z pierwszych książek którą zapamiętałam z dzieciństwa to były dwie bajki, też w jednym tomie. Trudno mówić o tomie, to było zaledwie kilka kartek, bardzo grubych, specjalnie dla dzieci, żeby były mocne i trwale. I dwie bajki – Śpiąca Królewna i Kopciuszek. Ogromne ilustracje na całą stronę, i pod spodem krótka treść. Jeden z obrazków Śpiącej Królewny to byli śpiący kuchcikowie w pałacowej kuchni, i drugi – książę zaglądający wśród zarośniętych, kwietnych krzewów na łóżeczko z królewną.

Z Kopciuszka zapamiętałam śliczną dzieweczkę siedzącą przy grobie mamy, a za nią piękna wróżka ukazuje jej czarodziejską różczkę. W ostatniej scenie urodziwy królewicz przymierza pantofelek kopciuszkowi, a w tle macocha i dwie siostry zazdrośnie zaczerwienione ze złości. Ta czerwień dodatkowo podkreślona ołówkiem dziecka które dodało barw. Pewnie ja lub mój brat….. Ech, kiedy to było…. Dodam jeszcze że obie bajki były po francusku, ale to zupełnie inna historia, i oczywiście wtedy nie znałam w tym języku ani słowa. Ale od czego byli rodzice? Opowiadali bajki własnymi słowami. Najważniejsze były jednak te ilustracje. Pełne rozmaitych szczegółów, w które dzieci wpatrywały się uważnie co i raz odnajdując nowe. Chciałam przez to powiedzieć, że obrazy, szczególnie widziane w dzieciństwie, utrwalają się na całe życie. Dla mnie na przykład Powstanie Warszawie to były: płonące ostatnie piętro kamienicy na Filtrowej, schody od podwórka a pod nimi wejście do piwnicy, potem zaś nieprzebrane tłumy i wreszcie ogromna hala obozu w Pruszkowie. Ale wróćmy do bajek, bo znów odleciałam za daleko.

Jak jest teraz? Zamiast wielu prostych bajek o prostej treści, w jednym tomie mamy teraz siedem tomów a w nich – jedną bajkę. To Harry Potter, o którym czytamy że jest to: „seria siedmiu książek fantastycznych autorstwa brytyjskiej pisarki Joanne Kathleen Rowling. Seria Harry Potter opisuje przygody młodego czarodzieja, którego rodzice zginęli, gdy był jeszcze dzieckiem. Harry wraz ze swoimi przyjaciółmi poznaje przez sześć lat tajniki magii w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart”.

W niejednym domu na półkach stoją te tomiska rzędem, i potrzeba wiele czasu by je wszystkie przeczytać. Nie wystarcza już tego czasu, by czytać inne, jak choćby te o krasnoludkach i sierotce, Marysi, o Kocie w butach, Brzydkim Kaczątku, Szatach cesarza, Kopciuszku, Panu Twardowskim, Śpiącej Królewnie. Zamiast tego wtłaczamy w głowy dzieci te niesamowite historie o czarownikach i magii, trudno z nich wyciągnąć jakieś proste, życiowe wnioski. Na przykład, że dobro powinno być nagrodzone a zło karane, że piękno i dobroć zawsze zwyciężają i że nie wolno oszukiwać. Powiedzą Państwo – że życie takie przecież nie jest, że życie bywa okrutne, niesprawiedliwe, że trzeba czarować i oszukiwać żeby osiągnąć swoje cele. No ale także przecież nikt nie chce swoich dzieci tego uczyć od małego, bo szczęśliwe dzieciństwo powinno być pogodne i uśmiechnięte, i koniecznie przepełnione wiarą w sens życia.

A że potem to wychodzi nieco inaczej? Mój Boże. Przecież nikt chyba nie chce być złym człowiekiem, a tym bardziej nie życzy tego swoim dzieciom. Oglądałam raz program o współczesnych rosyjskich bogaczach. Pomijając opisy luksusu w jakim żyją, bardzo interesujące były informacje o tym, jak wychowują swoje dzieci. Z jakim staraniem dobierają szkoły i nauczycieli, jak wielki nacisk kładą na wszechstronność kształcenia, począwszy od najprostszych spraw. Wychodzą z założenia, że choć wychowują je na milionerów, to gdyby ta opcja nie wypaliła, to te dzieci dadzą sobie radę i bez odziedziczonych pieniędzy. I pomyślałam o wychowywaniu naszych pociech, w sposób bezstresowy, żeby się przypadkiem zbytnio nie przemęczyły. Wnioski pozostawiam Państwu.

Photo credit: Scott Smith (SRisonS) via Foter.com / CC BY-NC-ND

O autorze

Elżbieta Nowak

Z wykształcenia budowlaniec, pedagog, dziennikarz. Z zamiłowania – felietonista. Obecnie na emeryturze, lecz wciąż aktywna zawodowo – ma felietony w Polskim Radiu i w prasie katolickiej, prowadzi rubrykę korespondencyjną w „Niedzieli” (jako „Aleksandra”), udziela się w parafii. Jej strona autorska to Kochane Życie - www.elzbietanowak.pl

1 Komentarz

  • Droga Pani Elżbieto,
    Pisze Pani bardzo pięknie o od dawna już znanych bajkach i baśniach, sama nie wyraziłabym tego lepiej. Jeśli można, chciałabym się jednak z Panią w jednym nie zgodzić.
    Urodziłam się w roku ’86 i moje pokolenie dorastało wraz z kolejnymi tomami „Harry’ego Pottera”. Jako nastolatka często spotykałam się z opinią, że to książki niebezpieczne, że chrześcijanie nie powinni ich czytać i naprawdę dużo nad tym myślałam. Mam już prawie 30 lat, od ponad dekady pracuję z dziećmi i młodzieżą. Szczerze mówiąc, „Harry Potter” to (moim zdaniem) jedne z najbardziej wartościowych książek dla dzieci i młodzieży, jakie znam. Mało tego, uważam, że przekazują właśnie wartości chrześcijańskie – walka dobra ze złem, wyraźna granica pomiędzy nimi (jakże często zło się dzisiaj wybiela), potęga najważniejszej w życiu siły – miłości, trud dorastania, podejmowania wyborów, budowania przyjaźni. Książki te uczą, że dobroć, prawda, poświęcenie i uczciwość są niełatwe, często wykpiwane i nieopłacalne na tym świecie, ale są jedyną słuszną drogą postępowania w życiu. Magia (podobnie jak w baśniach Andersena, braci Grimm, u C.S.Lewisa czy Tolkiena itp.) jest jedynie fantazyjnym dodatkiem – stanowi niebezpieczeństwo dla dzieci, którym rodzice nie przekazali zdrowego spojrzenia na magię w literaturze i sztuce, ba, niektórzy rodzice wręcz podsycają w dzieciach chore wyobrażenia, często nieświadomie, nie rozumiejąc konsekwencji. Dziecko, które nie pojmuje granicy pomiędzy światem realnym a wyobraźnią, może zostać bardzo pokrzywdzone i sprowadzone na manowce. Takie niebezpieczeństwa czają się zatem również w baśniach Andersena. Książki Tolkiena także spotkały się na początku z ostrą krytyką ze strony chrześcijan.
    Jestem szczerze zdumiona, gdy ktoś twierdzi, że Harry uczy, że w życiu należy oszukiwać. To oznacza, że albo nie czytał wcale tych książek, albo jedynie fragmenty (a wiadomo, jak można wypaczyć znaczenie opowieści, nie znając całości), albo nie potrafił pokonać swoich uprzedzeń i znalazł w nich tylko i dokładnie to, co chciał znaleźć. Przykro mi to pisać, ale często się to zdarza, mnie także – jesteśmy tylko ludźmi.
    Naprawdę martwię się tym całym „polowaniem na czarownice” w przypadku Harry’ego Pottera. I z ręką na sercu stwierdzam, że pomimo przeczytania całej serii 5-krotnie, miałam mnóstwo czasu na zapoznanie się z innymi dobrymi bajkami i baśniami 🙂
    Pozdrawiam serdecznie,
    Basia Piątkowska
    basiasia@yahoo.pl

Leave a Reply

%d bloggers like this: