Miły Jezu, ma tęsknoto, dusza moja szuka Cię…
Ten przejmujący tekst uwielbienia pochodzi z kantaty Jana Sebastiana Bacha, przeznaczonej do wykonania na pierwszą niedzielę po Objawieniu Pańskim. Słuchając chóru i zespołu Monteverdi Orchestra, którym dyryguje też Jan, Sir John Eliot Gardiner, pomyślałem nagle o trzech wędrowcach. Kacper, Melchior i Baltazar. Czyli złoto, kadzidło i mirra.
Ach, możesz tak mocno zachwycić się chwałą ziemskich królestw, iż zamiast adorować Dzieciątko Jezus, pobiegniesz za trójką królewskich gości. A dusza, miast szukać Boga, zacznie gorączkowo bełkotać swoje drapieżne mantry: Miły Jezu, ma tęsknoto – daj mi złoto, i kadzidło, i mirrę… I to natychmiast! Bo jak nie, to przestanę wierzyć w Ciebie!
Królewskie dary potrafią oczadzić człowieka. I doprowadzić do tragedii, gdy zamiast katolika odkrywa w sobie fascynację złotem, kadzidłem i mirrą. Złoty Budda, spowity kadzidłem Wisznu albo Pomazany mirrą Mahomet może stać się zbawicielem w miejsce Jezusa. A co z Nim? No właśnie, co z Dzieciątkiem Jezus? Współczesny człowiek wzrusza obojętnie ramionami, aby po chwili rzucić cyniczne: „Nie ma problemu, król Herod na pewno się Nim zaopiekuje!”
Ilustracja: Giorgione, Adoracja pasterzy (1505-1510)
Leave a Reply