Małżeństwo

Gdy ona wierzy, a on nie

Prawdziwa miłość jest od Boga i zawsze prowadzi do Boga. Dotyczy to też miłości małżeńskiej. Encyklika „Humanae vitae” Pawła VI mówi o jej czterech ważnych cechach. Po pierwsze, jest „na wskroś ludzka”, to znaczy dotyczy ducha i zmysłów, popędu i uczuć, a przede wszystkim jest aktem woli człowieka. Po drugie, jest miłością „pełną”, w której małżonkowie dzielą ze sobą wszystko „bez niesprawiedliwych wyjątków i egoistycznych rachub”. Po trzecie, jest wierna i wyłączna. Po czwarte, jest płodna. I oczywiście budowana na fundamencie dojrzałych emocjonalnie osobowości.

Nic na siłę

Małżeństwo niewierzących osób może zawierać wszystkie wymienione cechy miłości. Jednak dopiero świadomie przeżywana, „rozpakowana” jak cenny prezent łaska sakramentu małżeństwa daje moc do jego budowania. Zdarza się, że w związek małżeński wchodzi osoba wierząca z niewierzącą. Nie jest to łatwa sytuacja, choć zakochani na początku tego nie widzą. Jeśli osoba wierząca dla świętego spokoju wejdzie w związek niesakramentalny, obydwoje będą oddalać się od Boga i od siebie. Praktycznie oboje są niewierzący. Oboje potrzebują nawrócenia.

Spotykam też pary, które zdecydowały się na ślub w kościele katolickim, ale tylko jedna strona jest wierząca. To od jej postawy miłości zależy droga do wiary współmałżonka i dzieci. W małżeństwie żona nie może być wychowawczynią męża i odwrotnie. Sytuacja jest delikatna. Pozostają wiara, modlitwa i ofiarna, mądra miłość bez nacisków i niecierpliwych oczekiwań. Dlaczego? Bo wiara w sercu człowieka rodzi się w wolności – jest osobistą odpowiedzią na Boży dar.

Pozyskuj przykładem

Rolą osoby wierzącej jest pomoc w poznaniu Boga, bo jak uwierzyć w kogoś, kogo się nie zna lub o kim ma się fałszywe pojęcie? Znajoma miała taki pomysł, żeby razem ze swoim niewierzącym mężem czytać Biblię po małym fragmencie, codziennie, przed snem. Rodziły się pytania, na które znajdowali odpowiedzi w biblijnych komentarzach. Mąż bardzo kochał żonę – zapewne jego miłość miała wymienione na początku cechy prawdziwej miłości małżeńskiej – więc chciał poznać i zrozumieć jej wiarę. Taka cierpliwa i dająca wolność postawa żony przyniosła owoce. Kiedy przyszedł na świat ich pierwszy synek, do sakramentu chrztu świętego przygotował się jego tata i podczas tej samej liturgii obydwaj – ojciec i syn – zostali włączeni do wspólnoty Kościoła. Minęło już dziesięć lat, pojawiły się kolejne dzieci, a ich miłość wzrasta umacniana świadomie przyjmowaną łaską Chrystusa. Ich historia ilustruje słowa św. Piotra: „(…) żony niech będą poddane swoim mężom, aby nawet wtedy, gdy niektórzy z nich nie słuchają nauki, przez samo postępowanie żon zostali dla wiary pozyskani bez nauki, gdy będą się przypatrywali waszemu, pełnemu bojaźni, świętemu postępowaniu” (1 P 3, 1-2).

W małżeństwie mojego ucznia to on był stroną wierzącą. Jego miłość, modlitwa całej rodziny i wydarzenia życia przyczyniły się do otwarcia serca żony na Boga. Teraz obydwoje są zaangażowani w ewangelizację. Pan Bóg zabiega o człowieka. W czasie mojej katechetycznej posługi byłam świadkiem nawrócenia obojga niewierzących małżonków dzięki dzieciom przygotowującym się do Pierwszej Komunii Świętej.

Nie ma sytuacji bez wyjścia

Zdarza się, że z czasem jedno z małżonków traci wiarę. Do tej sytuacji często dokładają się złe relacje małżeńskie. Co wówczas robić? Pismo Święte podpowiada: „W końcu więc niechaj także każdy z was tak miłuje swą żonę jak siebie samego! A żona niechaj się odnosi ze czcią do swojego męża!”(Ef 5, 33). Tutaj jest klucz!

Ostatnio na spotkaniu małżeństw w naszej parafii żony i mężowie odpowiedzieli na pytanie: „Jakie są potrzeby kobiety – żony? Jakie są potrzeby mężczyzny – męża?”. Okazało się, że dla pań najważniejsza była miłość rozumiana jako: adorowanie, czułość i bliskość seksualna, robienie drobnych niespodzianek, romantyzm, empatyczne wysłuchanie do końca, ochrona. Panowie natomiast na pierwszym miejscu wymienili uznanie i szacunek, z czym wiązały się: potrzeba zainteresowania ich sprawami, akceptacja ich przywództwa, zaufania do nich, partnerstwa, seksu, zrozumienia męskich pasji, dobrego jedzenia, chwili drzemki po pracy i mówienia wprost.

Dwa klucze do serca

Widać stąd, że miłość jest kluczem do serca żony i może otworzyć je na wiarę. Szacunek zaś jest kluczem do serca męża i może otworzyć je na wiarę. Chodzi tu jednak nie o „zasłużoną” miłość czy „zasłużony” szacunek, tylko o bezwarunkową miłość i bezwarunkowy szacunek. To z małżonków, które jest wierzące, powinno bezwarunkowo kochać (mąż) i bezwarunkowo szanować (żona) drugiego. To niekiedy jest bardzo trudne, wbrew przykrym uczuciom, które narosły, ale to jedyna droga do budowania związku i wiary zarazem. Tak naprawdę celem życia małżeńskiego jest uwielbienie Boga przez okazywanie sobie miłości i szacunku. Takie małżeństwo staje się Jego widzialnym obrazem. W takim związku wzrasta wiara dzięki choć jednemu z małżonków ufającemu Bogu, rozumiejącemu i zaspokajającemu prawdziwe potrzeby drugiego. Myślę, że na dobre owoce takiego postępowania nie trzeba długo czekać.

Artykuł ukazał się w magazynie Tak Rodzinie

Obraz PexelsPixabay

O autorze

Elżbieta Marek

Teolog małżeństwa i rodziny, doradca rodzinny w archidiecezji warszawskiej, autorka wielu artykułów w prasie katolickiej, żona i mama czwórki dzieci

Leave a Reply

%d bloggers like this: