Wiara

Naparstek

Czy tak samo się gubi Pana Boga? – Powiedzcie, dorośli! Czy poznać to można po tym, że już się nie wierzy w baśnie, w cuda i w niebo? I nie opowiada się już dzieciom bajek?

Bywa, że „wokół samotnych w każdej świata stronie rzeczy zmieniają się w słuch”, ale nie od rzeczy jest to, że niektóre rzeczy mają swoją opowieść. Wiedzą o tym dzieci, ale nie zdradzają się z tym, by nie usłyszeć, że zgłupiały…
A ja znalazłem naparstek – w trawie, bez śladu rdzy. Dziwne. Włożyłem go na palec i nagle przypomniała mi się dawna bajka…
*
W pewnym pustym prawie domu, w jednym najmniejszym pokoju, kilkoro dzieci omawia coś z przejęciem. Dzieci częściej mówią o dorosłych niż dorośli o dzieciach. A wśród tych największy chłopiec Jaś głośno oburza się, że dorośli nie opowiadają teraz dzieciom bajek przed zaśnięciem. I zaczyna narzekać na nich: „Patrzcie, chodzą ze złą miną, nic im nie dogodzi, krzyczą i łają, a przy tym są tak obojętni, że gdyby się świat zapadł, to by nie zauważyli. A obok wszystkich niepotrzebnych rzeczy, mają coś, co nie jest dla nas obojętne – Pana Boga. Co prawda nie widziałem Go jeszcze u żadnego z nich i myślę, że oni Go gdzieś zgubili. Tacy są roztargnieni i zabiegani. No i głupieją…A przecież Bóg jest konieczny, bo słońce bez niego wschodzić nie może, dzieci nie może być i chleba zabraknie. Jeśli dorośli nie troszczą się o Niego, to my musimy się Nim zająć. Wiecie? Każde będzie nosić Pana Boga przez jeden dzień, to będzie wiadomo, gdzie teraz jest..” Jeden malec zaczyna opowiadać, że gdy odmawiał pacierz, to coś poruszyło się w jego złożonych dłoniach – miękkie i ciepłe jak ptaszek, ale na amen już tego nie było. – „Ale jak Go nosić?” – pada pytanie. Może w jakiejś małej rzeczy? I wtedy Rózia wyjmuje srebrny naparstek. Jest tak ładny, że on będzie tą rzeczą. Pierwszy dzień nosi go Jaś, następny Ania. Każdy może rozpoznać, które dziecko go nosi, bo jest uroczystsze, jakby to nie był wcale naparstek… Ale po kilku dniach, podczas zabawy w ciuciubabkę, Jaś nagle pyta: „Kto ma Pana Boga?”. Oniemieli, bo zapomnieli, kto go miał ostatnio. Według kolejki miała go mieć Marysia, ale ona go nie może znaleźć, chyba go zgubiła w zabawie. A dzieci żądają od niej Pana Boga. Idą do domu , a ona zostaje i szuka w trawie. Ten i ów pyta, co zgubiła, a ona, że naparstek. Ktoś jej przez chwilę pomógł, ktoś poradził, by poszła do domu, bo można kupić nowy…A ona szuka mimo zapadającego zmierzchu i wilgotniejącej trawy. I kiedy wszystko wygląda bardzo obco, jakiś człowiek staje przy niej pytając, czego szuka. I wtedy ona na pół płaczliwie, a pół przekornie mówi: „Pana Boga”. Obcy uśmiecha się, bierze ją za rękę, ona ufnie idzie i słyszy, że obcy mówi: „Spójrz, jaki ja ładny naparstek znalazłem…”
*
Trudno o lepszą bajkę dla mojego znaleziska. Może go ktoś też zgubił w zabawie i już nie szukał, kupił sobie nowy – plastykowy? Czy tak samo się gubi Pana Boga? – Powiedzcie, dorośli! Czy poznać to można po tym, że już się nie wierzy w baśnie, w cuda i w niebo? I nie opowiada się już dzieciom bajek? I że się niezauważalnie głupieje? Ale czy wystarczy, gdy dzieci „zajmą” się Panem Bogiem? Pewnie też Go zgubią, gdy zapomną… Najważniejsze, to poczuć, że się Go zgubiło i zacząć, i nie przestawać szukać, mimo, że coraz ciemniej i obco. I dobrze, że obco! Bo wtedy – jak przywołany przez lęk i upór – przychodzi Ten, kto mówi: „Nie szukałbyś mnie, gdybyś mnie już nie znalazł.”

O autorze

br. Tadeusz Ruciński

Brat szkolny (Zgromadzenie Braci Szkół Chrześcijańskich), autor książek dla dzieci i dorosłych, redaktor czasopisma 'Anioł Stróż", czasem kaznodzieja i rekolekcjonista.

Leave a Reply

%d bloggers like this: