Podróże i zwiedzanie

ORIENTALIA – Rozlewiska Kerala i król jeziora

Podczas mojej wędrówki po południowym stanie Kerala musiałem koniecznie zobaczyć sławne Kerala backwaters, czyli rozlewiska Kerala. Dojeżdżając do Kumarakom, miejsca oddalonego około 15 km od miasta Kottaym, gdzie się zatrzymałem, odbywaliśmy podróż pośród zieleni, przecinając rzeki, rzeczki i kanały. A wszystko to w otoczeniu wszechobecnych palm kokosowych, zanim dotarliśmy nad samo jezioro, gdzie… zobaczyliśmy ich jeszcze więcej! Jak na egzotycznym obrazku: palmy, woda i słońce. Sama nazwa Kerala oznacza w języku malajalm tyle co kraj palm (kera – palma kokosowa, alam – kraj). Rozlewiska Kerali to sieć połączonych ze sobą kanałów, rzek, jezior i przesmyków, liczących w sumie około 1900 km długości. Tworzy je 41 rzek i 5 dużych, połączonych kanałami, jezior. Te rozlewiska zajmują prawie pół powierzchni całego stanu Kerala (całość stanu obejmuje 38 863 km²). W wyniku działania fal i prądów przybrzeżnych z pobliskiego Morza Arabskiego powstał unikalny ekosystem, w którym słodka woda z jezior i rzek miesza się ze słoną wodą z oceanu. Nic też dziwnego, że to miejsce obrało sobie za siedlisko wiele gatunków ptaków. Nad jeziorem Vembanad w pobliżu Kumarakom, zwanym także sanktuarium ptaków, można zobaczyć czaple, kukułki, dzikie kaczki, kormorany, rybitwy, zimorodki i ptaki wędrowne, jak chociażby syberyjskiego bociana, oraz wiele innych gatunków, których nazw już nie pomnę. Jednym słowem jest to raj dla ornitologów.

P1010060

Możliwości transportowe, jakie oferuje ta specyficzna sieć wodna, były wykorzystywane od wieków do transportu orzechów kokosowych, ryżu, przypraw oraz innych towarów. Nic dziwnego, że wytworzyła się tutaj specyficzna kultura budowania łodzi, które w trakcie długich podróży i postojów służyły także za mieszkanie. Taka długa łódź z dachem nosi nazwę kettuvalom i zbudowana jest z drewna, a dach pokryty jest strzechą. Kiedyś takie łodzie służyły do przewożenia towarów, ale teraz wykorzystywane są przeważnie dla przejazdów turystycznych. W tym celu zostały zaopatrzone we wszelkie wygody cywilizacyjne. Oferty wychodzą naprzeciw klienta odnośnie do rozmiaru łodzi, komfortu, kosztu i długości podróży. Można pływać kilkadziesiąt minut, ale można też w takim kettuvalom spędzić kilka czy nawet kilkanaście dni. Z przyczyn oczywistych wybrałem opcję półtoragodzinną.

Miejsce, z którego wyruszyliśmy otoczone było wieloma ośrodkami turystycznymi, powstałymi w ostatnich latach. Po wiosce rybackiej nie pozostało śladu. Wybrzeże gęsto zabudowane i ogrodzone.  Przyjeżdżają tutaj na odpoczynek goście z całych Indii, jak również z zagranicy. Płynąc naszym kettuvalom zastanawiałem się, jak spędzimy ten półtoragodzinny rejs na wodzie, skoro linie brzegowe wydawały się być tuż, tuż. Czy będziemy pływać w kółko, żeby wypełnić przeznaczony czas na wycieczkę? Kiedy jednak się do nich zbliżaliśmy do „brzegu” okazało się, że to po prostu grobla, za którą rozciąga się następne lustro wody, a potem następna grobla, następna masa wody itd. W trakcie naszej wyprawy zobaczyliśmy wyspę z kościołem katolickim, w którym – jak się dowiedziałem – codziennie odprawia się Mszę świętą. Gdzie indziej widać było białą kapliczkę przy samym brzegu. A w innym miejscu pola ryżowe, wciśnięte pomiędzy wody jeziora i palmy. Gdzieś indziej kikuty uschniętych palm, które zostały zalane przez wody monsunowe i nie zdążono ich na czas osuszyć. Często na mijanych wysepkach widzieliśmy domki. Gdzieniegdzie widać było pompy i śluzy do odprowadzania albo wprowadzania wody, w zależności od potrzeb. Widać było, że wykonano tutaj niesamowitą pracę.

P1010045

Mój przewodnik, ks. John, wytłumaczył mi, że to dzieło Kayal Raja Muricken, nazywanego popularnie Królem jeziora, który właściwie nazywał się Murikkummoottil Thommen Joseph (zmarł w 1972 r.). Był to bardzo pobożny katolik i społeczny wizjoner, zaangażowany na rzecz najbiedniejszych tego regionu. Kiedyś miejscowa ludność trudniła się tutaj głównie rybołówstwem, które nie przynosiło im zbyt dużo dochodów, przez co generalnie żyli dość skromnie, żeby nie powiedzieć biednie. A różne ograniczenia i wymogi wprowadzone podczas pierwszej wojny światowej przyczyniły się do jeszcze większego zubożenia miejscowej ludności. Muricken postanowił wykorzystać bagnisty teren rozlewiska i wody jeziora do uprawy ryżu. Był on nie tylko wielkiemu wizjonerem, ale także niezwykle przedsiębiorczym człowiekiem.  Do swojego projektu kultywacji jeziora udało mu się przekonać Sree Chithira Thirunal, Maharadżę Travancore. Pierwszy plon na rekultywowanych polach ryżowych zebrano w 1935 roku. Odtąd produkowano około 4000 ton ryżu rocznie, jednocześnie oferując zatrudnienie dla około 3000 osób. Dzięki tej inicjatywie rejon Kuttanadu nigdy nie zaznał już głodu. Ciekawostką projektu Murickena jest to, że uzyskane pola ryżowe znajdują się poniżej poziomu wód jeziora. Jego gospodarczy sukces przyniósł mu sławę w całych Indiach, tak że przez ówczesnego premiera Indii, Jawaharlala Nehru został nazwany „krishi rajan”, to znaczy król rolnik. Jako głęboko wierzący katolik Muricken przyczynił się do rozsławiania imienia chrześcijan w całym stanie i sam przyczynił się do wybudowania siedmiu kościołów w stanie Kerala, z których jeden widzieliśmy na wyspie podczas wyprawy.

P1010064

6 czerwca 1960 roku św. Jan XXIII przyjął Murickena na prywatnej audiencji. Według tradycji, św. Tomasz Apostoł, który swoją misję ewangelizacyjną w Indiach rozpoczął właśnie w Kerala, miał założyć 7 kościołów: Crangore, Palayur, Kottakkavu, Kokkamangalam, Niranam, Quilon i Chayal. Prawdopodobnie nawiązując do tej tradycji Muricken postanowił wybudować kościoły w liczbie siedmiu. Kiedy patrzyłem na wielkie dzieło tego wspaniałego katolika i jego zaangażowanie na rzecz swojej ojczyzny, na myśl przyszedł mi fragment starożytnego Listu do Diogneta, który co roku czytamy w modlitwie Liturgii godzin, w środę 5 tygodnia Okresu Wielkanocnego:

Chrześcijanie nie różnią się od innych ludzi ani miejscem zamieszkania, ani językiem, ani strojem. Nie mają bowiem własnych miast, nie posługują się jakimś niezwykłym dialektem, ich sposób życia nie odznacza się niczym szczególnym. Nie zawdzięczają swej nauki jakimś pomysłom czy marzeniom niespokojnych umysłów, nie występują, jak tylu innych, w obronie poglądów ludzkich. Mieszkają w miastach greckich i barbarzyńskich, jak komu wypadło, stosują się do miejscowych zwyczajów w ubraniu, jedzeniu, sposobie życia, a przecież samym swoim postępowaniem uzewnętrzniają owe przedziwne i wręcz nie do uwierzenia prawa, jakimi się rządzą. 

Mieszkają każdy we własnej ojczyźnie, lecz niby obcy przybysze. Podejmują wszystkie obowiązki jak obywatele i znoszą wszystkie ciężary jak cudzoziemcy. Każda ziemia obca jest im ojczyzną i każda ojczyzna ziemią obcą. Żenią się jak wszyscy i mają dzieci, lecz nie porzucają nowo narodzonych. Wszyscy dzielą jeden stół, lecz nie jedno łoże. Są w ciele, lecz żyją nie według ciała. Przebywają na ziemi, lecz są obywatelami nieba. Słuchają ustalonych praw, a własnym życiem zwyciężają prawa. Kochają wszystkich ludzi, a wszyscy ich prześladują. Są zapoznani i potępiani, a skazywani na śmierć zyskują życie. Są ubodzy, a wzbogacają wielu. Wszystkiego im niedostaje, a opływają we wszystko. Pogardzają nimi, a oni w pogardzie tej znajdują chwałę. Spotwarzają ich, a są usprawiedliwieni. Ubliżają im, a oni błogosławią. Obrażają ich, a oni okazują wszystkim szacunek. Czynią dobrze, a karani są jak zbrodniarze. Karani, radują się jak ci, co budzą się do życia. Żydzi walczą z nimi jak z obcymi, Grecy ich prześladują, a ci, którzy ich nienawidzą, nie umieją powiedzieć, jaka jest przyczyna tej nienawiści. 

Jednym słowem: czym jest dusza w ciele, tym są w świecie chrześcijanie. 

I obyśmy takimi byli naprawdę…

O autorze

ks.abp Henryk M. Jagodziński

ur. w 1969 r. w Małogoszczu. Ukończył WSD w Kielcach i otrzymał święcenia kapłańskie. Uzyskał doktorat z prawa kanonicznego na Uniwersytecie Świętego Krzyża w Rzymie. W 1999 rozpoczął przygotowanie do służby dyplomatycznej na Papieskiej Akademii Kościelnej, którą ukończył w 2001. W tymże roku rozpoczął służbę w dyplomacji watykańskiej pracując kolejno jako sekretarz nuncjatur: na Białorusi (2001-2005) i w Chorwacji (2005-2008). W 2008 rozpoczął pracę w Sekcji ds. Relacji z Państwami w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej. W latach 2015-2018 Radca Nuncjatury Apostolskiej w Indiach, a w latach 2018-2020 w Nuncjaturze w Bośni i Hercegowinie. 3 maja 2020 Ojciec Święty Franciszek ogłosił jego nominację na Nuncjusza Apostolskiego w Ghanie i Arcybiskupa tytularnego Limosano.

Leave a Reply

%d bloggers like this: