Świadectwa

Ufność aktora

– Kiedy patrzy się na rzeczywistość oczami wiary, widać, że Pan Bóg w naszym życiu pisze niesamowite scenariusze – mówi Dariusz Kowalski, aktor.idziemy

– Moja żona wysyła czasem różnym znajomym SMS-y z fragmentami Pisma Świętego. Robi to pod wpływem impulsu serca i najczęściej trafia do właściwej osoby we właściwym czasie. Dla nas Biblia jest najważniejszą i najcenniejszą Księgą, nie wyobrażam sobie dnia bez tej lektury. To jest „instrukcja obsługi naszego życia” – opowiada aktor.
Dariusz Kowalski pracuje w Teatrze Nowym w Łodzi. Zagrał m.in. w filmach „Fala zbrodni”, „Komornik”, „Strefa ciszy”, „Strajk” czy „Twarze i maski”. Największą popularność przyniosła mu jednak rola Janusza Tracza, bezwzględnego biznesmena w serialu „Plebania”.
– Ludzie czasem zaczepiają mnie w kościele zdumieni, jak pewna pani, która ze wstrząsem pytała: „Co pan tutaj robi?”. Odpowiedziałem, że Pan Bóg jest miłosierny dla wszystkich! Inna przepraszała, że źle o mnie myślała i obiecała, że będzie się za mnie modlić – opowiada „Tracz” z uśmiechem.

Profesjonalne aktorstwo zobowiązuje.
– Kiedyś miałem spotkanie z chłopcami – kandydatami na lektorów. Wziąłem ze sobą instrukcję obsługi zmywarki i poprosiłem, aby jeden z nich zaczął czytać. Potem kazałem innym powtórzyć, jak się obsługuje tę zmywarkę. Nie byli w stanie, stwierdzili, że kolega czytał niewyraźnie. Przy drugim czytaniu wołali: „Głośniej, wolniej!”; sami wyłapywali błędy, chcąc dobrze usłyszeć i zrozumieć instrukcję. Ktoś, kto chce czytać innym Słowo Boże, musi mieć świadomość, że ani jedno słowo nie może upaść na ziemię. Bo to jest Słowo Boga – swoista instrukcja obsługi naszego życia! Ono do każdego przemawia w niepowtarzalny sposób, w jego konkretnej sytuacji. „Twoje słowo jest lampą dla moich kroków i światłem na mojej ścieżce” – mówi psalmista (Ps 119,105). Biblia jest najlepszym przewodnikiem po ścieżkach życia – przypomina Dariusz Kowalski.
Stara się zabierać ze sobą Pismo Święte w każdą podróż, mieć zawsze do niego dostęp.

– Wychowałem się w rodzinie katolickiej. Byłem ministrantem, należałem do ruchu oazowego, miałem nawet szczęście poznać bł. ks. Franciszka Blachnickiego w Rzymie na Światowych Dniach Młodzieży.
Jak przystało na ministranta, Dariusz Kowalski w dzieciństwie i młodości myślał też o kapłaństwie. Zwyciężyło jednak aktorstwo. Ukończył Wydział Aktorski PWST we Wrocławiu.
– Kiedy poszedłem na studia, zacząłem po swojemu układać swoje życie. Uważałem, że jako aktor muszę wszystkiego spróbować. Wiem jednak, że Pan Bóg cały czas mi towarzyszył. Jezus szedł za mną, tak jak za tymi uczniami, którzy szli do Emaus. Kiedy poznałem żonę i założyliśmy rodzinę, pojawiła się córka Weronika, funkcjonowaliśmy na zasadzie: w niedzielę Msza Święta, a później zakupy w supermarkecie. W pewnym momencie poczuliśmy, że potrzebujemy pomocy, bo nasze relacje są bez perspektywy, każde myśli tylko o swoich potrzebach, a druga strona ma spełniać określone oczekiwania. Znajomy kapłan poradził nam, abyśmy zaprosili do naszego życia Jezusa i tak zrobiliśmy. I jak z uczniami w Emaus, w naszym życiu zaczęły dziać się cuda.

W życiu aktora dużą rolę odegrało warszawskie Radio Józef.
– Kilka lat temu, dojeżdżając z Łodzi samochodem na zdjęcia, trafiłem w radiu na kanony z Taizé, które bardzo lubiłem w młodości. Potem szukałem już tej stacji coraz częściej i to była moja ewangelizacja. Potem z żoną trafiliśmy na rekolekcje z postem Daniela do klasztoru Misjonarzy Świętej Rodziny. Teraz co roku tam jeździmy.
– Wiara – mówi aktor – jest dla mnie przede wszystkim łaską, o czym mówi Pismo Święte, ale także pasją, wielką przygodą życia, ukojeniem. Kiedy patrzy się na rzeczywistość oczami wiary, widać, że Pan Bóg pisze niesamowite scenariusze, nawet na najbardziej pokręconych ścieżkach naszego życia. Bóg jest w stanie wszystko wyprostować! Największym nieszczęściem człowieka jest grzech, odejście od Boga. W moim zawodzie człowiek ciągle rozszarpuje się od środka, pracując na emocjach, dlatego najcenniejszą dla mnie zdobyczą jest pokój w sercu, a najlepszym źródłem pokoju jest kontakt z Bogiem, modlitwa. I Eucharystia jako jej szczyt.
– Bóg nie jest dla mnie jakąś ideologią. Jest Osobą i miłością. Żywa wiara to relacja między osobami. Jeżeli tę prawdę przyjmę, wszystko będzie na swoim miejscu, a raczej na dobrej drodze – podkreśla aktor. – Tak, żeby na końcu spotkać się w niebie ze wszystkimi, których spotkałem tu, na ziemi.

Foto: Archiwum domowe D.Kowalskiego

O autorze

Ewelina Steczkowska

Dziennikarka z wykształcenia i z powołania. Publikuje w tygodniku "Idziemy", w miesięczniku "wSieci Historii" oraz prowadzi poranne pasmo w Telewizji Republika. Wcześniej współpracowała z tygodnikiem "ABC" oraz "Frondą". Pasjonatka historii.

Leave a Reply

%d bloggers like this: